List do redakcji: „czy państwu polskiemu potrzebna jest Dominika z jej niepełnosprawnością?”
Nasza córka Dominika ma 24 lata. Mieszkamy w woj. śląskim. Mimo trisomii 21 (zespół Downa) od dziecka realizuje swoje pasje i rozwija zainteresowania.
Jest absolwentką liceum ogólnokształcącego, szkoły policealnej o kierunkach: administracja oraz technik opiekun w domu pomocy społecznej; ukończyła też szkołę stylizacji i wizażu. Działała aktywnie w harcerstwie, w zespole regionalnym, w OAZIE, w grupie wokalnej i tanecznej. Brała udział w zajęciach ceramiki i jazdy konnej. Jeździ na rowerze, nartach, rolkach, pływa, chodzi na siłownię i zajęcia fitness.
Jest wolontariuszką w fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko” w Krakowie i w Stowarzyszeniu „Wielkie Serce” w Bielsku -Białej. Odbyła dwa roczne staże i pracowała dwa miesiące w spółdzielni socjalnej. Między nauką, pracą a pasjami uczestniczy w szeregu zajęć stymulujących i korekcyjnych.
Ma chore serce i tarczycę. Jako „posiadaczka” zaćmy, silnej skoliozy, alergii itd. jest pod opieką wielu lekarzy specjalistów, psychologów i terapeutów (neurolog, kardiolog, endokrynolog, ortopeda, okulista, dermatolog, ortodonta, logopeda itd.), bo z dodatkowym chromosomem pozyskała wiele schorzeń współtowarzyszących. W znaczącej większości wizyty i zajęcia były i są prywatne – czyli odpłatne. Nie korzystamy jednak z niczyjej pomocy finansowej.
Dominika jest świadoma swojego syndromu, lecz mimo to pragnie podróżować po świecie, napisać książkę i zrobić prawo jazdy. Jak każda dziewczyna marzy też o wielkiej miłości i usamodzielnieniu się. Przede wszystkim jednak chciałaby mieć stałą pracę, która pozwoliłaby jej godnie i normalnie żyć, i usamodzielnić się, gdy nas zabraknie. Stałej pracy, niestety, dla niej nie ma. Nikt nie chce dać jej etatu. Szukaliśmy, ale z marnym skutkiem.
Zastanawiamy się, czy państwu polskiemu potrzebna jest Dominika z jej niepełnosprawnością i żmudnym, ale pracowitym życiem? Z jej chęcią dawania nadziei osobom z zespołem Downa i innymi niepełnosprawnościami. Czy potrzebny był taki wkład sił, zdrowia i fortuny nas, rodziców, włożony
w jej rehabilitację?
Artykuły o Dominice Kasińskiej zamieścił kilka lat temu „Newsweek” („Nie tylko jeden chromosom więcej”), „Gazeta Wyborcza” oraz lokalna prasa. Nikt więcej Dominiką, jej i naszymi sukcesami się nie zainteresował. Były to tylko chwilowe zrywy.
Potrzebne jest miejsce pracy dla Dominiki, zgodne z jej kwalifikacjami, możliwościami i zdrowiem, bo Dominika chce pracować. Jest zarejestrowana w urzędzie pracy jako osoba wciąż poszukująca. Może znajdzie pracę, np. w jakieś fundacji, instytucji, recepcji, rejestracji, biurze, by dawać nadzieję innym niepełnosprawnym. Ona może przecież pracować, zarabiać na życie, a dodatkowo być wsparciem dla innych.
Potrzebne jest nam miejsce (i myślę, że nie tylko nam jako rodzicom Dominiki, ale i innym rodzicom dzieci z podobnym problemem) – mieszkanie chronione czy osiedle chronione, a może dom czy fundacja – gdzie pracując i przy wsparciu innych osób Dominika po naszej śmierci mogłaby żyć i funkcjonować.
Może ktoś pomógłby w założeniu stowarzyszenia czy też fundacji albo innej działalności, aby na ten cel pozyskać środki? A może wreszcie Polska stanie na wysokości zadania i zacznie naprawdę pomagać takim rodzinom jak nasza?
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Komentarz