Jak zostać radnym? 10 kroków do wyborczego sukcesu
Jesienią wybory samorządowe. Wybieramy tych, którzy przez najbliższe lata będą zmieniać lokalną rzeczywistość. Może warto samemu podjąć wyzwanie i kandydować? Poznaj 10 rad, dzięki którym zwiększysz swoje szanse na wyborczy sukces.
- To wymaga przede wszystkim olbrzymiego zaangażowania – podkreśla dr Sergiusz Trzeciak.
Jest mentorem liderów, ekspertem ds. public relations, wizerunku publicznego i marketingu politycznego, autorem dziewięciu książek, m.in. publikacji dla kandydatów w wyborach „Drzewo kampanii wyborczej, czyli jak wygrać wybory”. W jego szkoleniach wzięło udział kilka tysięcy osób, w tym kilkuset obecnych polskich i zagranicznych parlamentarzystów oraz setki wójtów, burmistrzów, prezydentów oraz radnych różnych szczebli samorządu terytorialnego.
Sergiusz Trzeciak, fot. archiwum prywatne
Zdaniem dra Sergiusza Trzeciaka, rzadko kiedy niepełnosprawność może uniemożliwić zasiadanie w radach gmin, miast, powiatów. O miejsce w radzie trzeba jednak powalczyć. Nie istnieje niestety cudowna metoda, która gwarantowałaby wygranie wyborów. Jest zbyt wiele zmiennych, by można było stworzyć taką receptę. Różni są przecież kandydaci, różne lokalne uwarunkowania, różnych będą mieli konkurentów. Jest jednak kilka rad, które mogą pomóc w osiągnięciu wyborczego sukcesu.
Rada 1. Zbuduj swoją markę
Przede wszystkim, wybory to nie jest „zabawa” dla ludzi znikąd. Nie można tuż przed wyborami wyskoczyć jak diabeł z pudełka. Warto wcześniej działać, budując swoją markę, rozpoznawalność jako osoby, która kojarzy się ludziom, na razie jeszcze nie wyborcom, z inicjatywami społecznymi na ich rzecz.
- Oczywiście jedną z takich inicjatyw może być działanie na rzecz osób niepełnosprawnych, np. organizowanie różnego rodzaju imprez – podpowiada dr Trzeciak. – To nie musi być koniecznie działalność pod szyldem istniejącej organizacji.
W ten sposób wysyła się przyszłym wyborcom sygnał, że skoro potrafi się coś takiego zorganizować, to ma się pewne cechy, którymi można się później wykazać na stanowisku radnego.
Rada 2. Miej na siebie pomysł
Perspektywa nie może się urywać na wygranych wyborach. Trzeba wiedzieć, co chciałoby się zrobić jako radny.
- Inaczej można się bardzo łatwo wypalić – mówi dr Trzeciak. – Znam wielu kandydatów, którzy zatrzymali się na etapie wygranych wyborów. Jeżeli ktoś nie ma pomysłu i wizji tego, co robić dalej, to w pewnym momencie zaczyna się frustrować.
Nie będzie dobrym radnym ktoś, kto koncentruje się na wysokości pobieranej diety, nie myśląc w kategoriach szerszego interesu społecznego.
Rada 3. Szerszy temat kampanii
Kandydująca osoba z niepełnosprawnością nie powinna się tylko koncentrować na swoim środowisku. Oczywiście, w sposób naturalny w pierwszej kolejności najistotniejszą grupą wyborców są inne osoby z niepełnosprawnością, których problemy i potrzeby są tak bliskie.
Niepełnosprawność nie może być jednak jedynym argumentem, który miałby przekonać tych wyborców. Bo jeśli byłoby to takie proste, to kobiety zawsze głosowałyby na kobietę, emeryci na emeryta, rzemieślnicy na rzemieślnika itd. Nawet jeśli by tak było, głosów może być za mało. Temat kampanii musi być więc szerszy, choć walka o potrzeby osób z niepełnosprawnością może być jej głównym wątkiem.
- Powiedzmy, że mam jakąś wizję miasta, jak ono będzie wyglądać – mówi dr Trzeciak. – Jej elementem są udogodnienia dla osób niepełnosprawnych, natomiast nie można zamykać całej swojej wizji tylko i wyłącznie do zaspokojenia potrzeb tej grupy. Myślę, że to trochę za mało. Trzeba również uwzględnić potrzeby innych grup społecznych, o których głosy można powalczyć.
Rada 4. Współpracuj z innymi
Trzeba potrafić zbudować zespół ludzi. Będzie potrzebny w czasie kampanii wyborczej, ale i później. W przypadku wyborów na radnego może się ograniczać do rodziny i przyjaciół. Polityka na każdym szczeblu na dłuższą metę jest grą zespołową. Można być indywidualistą, ale trzeba umieć współpracować.
- Sama natura funkcjonowania rady zakłada, że tworzy się szersze koalicje, tworzy się kluby radnych i osoba, która nie umie działać w zespole, po prostu nie będzie skuteczna. A jeżeli nie będzie skuteczna, to nie będzie mogła realizować swoich celów i długofalowo nie będzie wiarygodna dla wyborców – tłumaczy dr Trzeciak.
fot. stoll/Freeimages.com
Rada 5. Niekoniecznie do partii
Współpraca nie oznacza konieczności dołączania do partii politycznych.
- W małych społecznościach, rozumiem przez to środowiska wiejskie i środowiska małych miast, przynależność partyjna bywa bardziej obciążeniem niż pomocą – mówi dr Trzeciak. – Tam nie liczą się szyldy partyjne, tylko indywidualności, nazwiska. Ludzie się znają i zagłosują na mnie nie dlatego, że jestem z PiS czy z PO, ale dlatego, że jestem znany z imienia i nazwiska jako osoba, która już coś zrobiła, ma konkretne doświadczenie. W małych środowiskach to często partiom zależy na pozyskiwaniu takich lokalnych liderów.
Inaczej jest w większych miastach, w których scena polityczna jest przez partie zdominowana. Do tego dochodzi metoda liczenia głosów w gminach powyżej 20 tys. mieszkańców, promująca listy wyborcze. Dlatego w dużym mieście startowanie z listy któregoś z ugrupowań jest w zasadzie koniecznością, co jednak wciąż nie oznacza, że trzeba być tej partii członkiem. Mało tego, osoba znana, mająca poparcie społeczne, może uzyskać lepszy wynik niż ci, którzy są wyżej na liście.
Rada 6. Jak dotrzeć do wyborców
Zdaniem dr. Trzeciaka, w wyborach samorządowych najskuteczniejsza jest kampania bezpośrednia, szczególnie „od drzwi do drzwi”. Oczywiście, prowadzenie takiej kampanii może to być trudne dla osób z niepełnosprawnością, szczególnie ruchową, ale wówczas mogą wesprzeć wspomniani współpracownicy.
Duże możliwości dotarcia do odbiorców stwarza także internet, a przede wszystkim profile w mediach społecznościowych. Dla lokalnych liderów to narzędzia, za pomocą których mogą się na bieżąco komunikować ze swoimi wyborcami – informować o swoim programie, podejmowanych aktywnościach czy sondować poparcie dla proponowanych inicjatyw.
Aktywność w mediach społecznościowych może oczywiście być wspierana płatnymi reklamami, które pozwolą dotrzeć do potencjalnych wyborców. Trzeba pamiętać, że nawet na najniższym szczeblu nie da się zrobić kampanii wyborczej całkowicie za darmo. Jeśli nie ma się zbyt wielu pieniędzy, na pewno trzeba mieć do dyspozycji dużo czasu – właśnie na chodzenie od drzwi do drzwi.
Rada 7. Jak zrobić materiał wyborczy
Materiały wyborcze nie muszą kosztować fortuny. W małych środowiskach może wystarczyć napisanie listu i powielenie lub wydrukowanie go w odpowiedniej ilości. Może on być nawet bardziej wiarygodny niż ulotka, która kojarzy się z przekazem reklamowym. Ulotki i plakaty przydadzą się w większych skupiskach ludzi, gdzie nie do wszystkich wyborców uda się dotrzeć bezpośrednio.
- Zasada jest taka: dobry materiał wyborczy jest czytelny zarówno na poziomie formy, jak i treści – podkreśla dr Trzeciak. – Powinien zawierać proste słowa i zdania, które będą zrozumiałe dla większego grona wyborców. Ulotka powinna być krótka, mieć 150-200 słów.
Materiał wyborczy powinien być atrakcyjny, pozytywnie wyróżniać się spośród innych. Ulotka może mieć inny niż zwykle kształt, ale powinna być także praktyczna – zawierać np. spis ważnych miejskich telefonów czy rozkład jazdy autobusów, których zamieszczenie spowoduje, że ulotka nie wyląduje w koszu, lecz na lodówce lub innym widocznym miejscu.
Warto myśleć o potrzebach wyborców. Jeśli ma się środki, można też pomyśleć o ciekawym, użytecznym gadżecie, rozdawanym wyborcom. Mogą o nim napisać lokalni dziennikarze, co także zareklamuje kandydata. W większych miastach warto też z mediami współpracować, umieć dotrzeć z newsem, tworzyć wydarzenia medialne (warto uwzględnić także rolę Facebooka w organizowaniu i promowaniu wydarzeń).
Rada 8. Czy eksponować niepełnosprawność
Świadomi obywatele mogą docenić fakt, że ktoś na co dzień doskonale radzi sobie z pokonywaniem przeszkód. Przecież ten hart ducha mogą przenieść na działalność publiczną. Dlatego nieukrywanie w czasie kampanii wyborczej swojej niepełnosprawności może dać pozytywne efekty, z rozpoznawalnością i odróżnianiem się w tłumie kandydatów, na czele.
Rada 9. Czego unikać
Przede wszystkim kandydat nie powinien zajmować się tematami, w których byłby niewiarygodny. Nie jest najlepszym pomysłem, by np. osoba po kilku rozwodach podkreślała w kampanii, że ważne są dla niej wartości rodzinne.
- Znam konkretny przypadek pani, której syn przebywał w zakładzie poprawczym, a ona wystąpiła z hasłem „poprawa bezpieczeństwa” – wspomina dr Trzeciak.
Nie może też młody kandydat na radnego konkurować w problematyce edukacji z byłym dyrektorem szkoły. Doświadczony, wieloletni samorządowiec nie powinien zaś startować z hasłem „Czas na zmiany”.
fot. P. Stanisławski
Nie wolno wreszcie robić kampanii dla siebie, dla zaspokojenia własnego ego. To potrzeby wyborców są istotne.
- Kiedyś jeden z kandydatów zaznaczył, że czuje się bardzo wiarygodny w kwestii ochrony dzikiego wilka, bardzo się tym interesuje i zapytał, czy to byłby dobry temat na kampanię – wspomina dr Sergiusz Trzeciak. – A to nie był wcale kandydat z Bieszczad, tylko z dużego miasta. Takie tematy odradzam. Zawsze, wybierając temat kampanii, należy sobie właśnie odpowiedzieć na pytanie, czy to jest coś, czym rzeczywiście żyją wyborcy i czy to też jest temat na wybory samorządowe. Kiedyś inny kandydat zapytał mnie, czy dobrym tematem na kampanię samorządową byłaby kwestia wprowadzenia kary śmierci, bo bardzo mu to leży na sercu...
Kandydat na radnego musi wiedzieć, jakie będzie miał kompetencje i możliwości. Bardzo łatwo skompromitować się obiecując coś, co nie leży w gestii rady gminy czy powiatu.
Rada 10. Inna droga
Jeśli na udział w wyborach jest z różnych względów za wcześnie, warto zaangażować się w kampanię innego kandydata. Można w ten sposób zobaczyć, jak to wygląda i zdobyć cenne doświadczenie.
- Uczestniczyłem w kilku kampaniach w Wielkiej Brytanii i do dziś pamiętam jeden dzień, gdy do sztabu wyborczego przywieziono starszą panią na wózku inwalidzkim – wspomina dr Trzeciak. – Była członkinią partii i zależało jej, żeby jakoś się w te wybory zaangażować. Widziałem, jak trzęsącymi rękami pakowała listy do kopert. Czuła się w ten sposób potrzebna.
Zgłoszenie się do udziału w czyjejś kampanii będzie też małym testem, jak nasz kandydat odnosi się do osób z niepełnosprawnością. Czy potrafi włączyć je w działania, czy też jego deklaracje o wspieraniu różnych grup społecznych to tylko czcza gadanina.
Na stronie internetowej dra Sergiusza Trzeciaka zainteresowani znaleźć mogą więcej porad na temat przygotowania swojej kampanii wyborczej.
Komentarze
-
Jak zostać radnym mój przykład
05.04.2019, 17:27Fajny poradnik :) Każdy może zostać radnym, tylko trzeba chcieć. Ja nie jestem niepełnosprawny, choć mam pewną dysfunkcję - trochę się jąkam. Każdy ma jakiś minus, ale i każdy ma wiele plusów! Zostałem radnym, jeśli kogoś interesuje jak, to zapraszam do przeczytania: https://www.niepoddawajsie.pl/jak-zostac-radnym-moje-case-study/odpowiedz na komentarz -
Jeden wielki belkot
01.02.2019, 10:52Wystarczy miec kase albo znajomosci tak jak wiekszosc.odpowiedz na komentarz -
Być Kandydatem
06.02.2018, 13:47Nie zauważyłem porad,jak poradzić sobie z rozczarowaniem! W dużych miastach nie ma żadnego 'przełożenia" między indywidualną kampanią kandydata,a możliwością wyboru.Wszystko jest podporządkowane "strategii listy".W praktyce,jeżeli lista nie osiągnie 20%,a kandydat nie osiągnie pierwszego lub drugiego wyniku w okręgu,nie ma szansy.Osiągnięcie takiego wyniku wymaga nie tylko zaangażowania,ale i poparcia szefostwa listy i środków finansowych.Dlatego bez umiejętności "kompromisu" z samym sobą /koniunkturalizmu?/ nie ma szans.Przeżyłem to w poprzedniej kadencji,na tyle boleśnie,że w połowie kampanii zrezygnowałem z czynnej aktywności.Potraktowałem to jedynie jako element "rehabilitacji społecznej",jestem inwalidą I grupy,po masywnym krwotoku mózgowym straciłem częściowo władzę czterokończynową,po 15 latach rehabilitacji fizycznej poczułem się na tyle silny,że zgodziłem się na kandydowanie do Rady Miasta z ugrupowania "bezpartyjnego".Zbyt późno zorientowałem się,że miała to być "odskocznia" dla "niedocenionych" w macierzystych ugrupowaniach,a ludzie tacy ,jak ja /byli i aktualni działacze społeczni/ byli tylko potrzebni jak "grabie do głosów".Wobec tego,że moja rezygnacja z Komitetu Wyborczego i kandydowania,wiązałaby się ze skreśleniem komitetu z wyborów,jedynie zawiesiłem kampanię.Jakiś niesmak mi pozostał.Chciałbym przestrzec wszystkich chętnych w dużych miastach,że przy dzisiejszej ordynacji,jeżeli nie macie silnej pozycji w ugrupowaniu,pracujecie,dla innych,którzy mogą mieć zupełnie inne poglądy...odpowiedz na komentarz -
Przeważnie radnymi są osoby które: prowadzą jakąkolwiek działalnośc własną,nauczyciele,urzędnicy, sołtysi,emeryci którzy zajmowali wysokie stanowiska w przeszłości lub osoby mające poparcie miejscowych władz.Zwykły człowiek nie ma szans,nikt go nie poprze.Duże znaczenie mają wysokie diety ,np:radny w wiejskiej gminie dostaje1000 zł diety tj. więcej niż rolnik emerytury,który pracowal ciężko przez 50 lat.Zmieniona ordynacja wyborcza powinna już teraz eliminować takie osoby które latami pełnią te funkcje nie robiąc nic dla swoich mieszkańców.odpowiedz na komentarz
Dodaj komentarz