Pjongczang: ciężki bieg i odległe miejsce Kamila Rośka
Kamil Rosiek, startujący w grupie LW 12, zawodników siedzących, po długim i trudnym biegu na 15 km uplasował się ostatecznie na 21. miejscu. Mocno grzejące słońce sprawiło, że warunki zmieniały się z minuty na minutę. Śnieg stawał się coraz bardziej miękki. Nie pomogło nawet doświadczenie czterokrotnego uczestnika igrzysk paraolimpijskich.
- W sumie jestem zadowolony. Trochę sprzęt mnie zawiódł – tłumaczył Kamil Rosiek. – Warunki zmieniły się na sam start. Nie było tak, jak powinno być. Ciężki bieg, kosztował mnie dużo siły. Czułem, że mi narty zwalniają, nie nabierają prędkości. To spowodowało, że zmęczenie coraz bardziej się nakładało.
Przygotowanie nart to połowa sukcesu – co do tego nikt nie ma wątpliwości. Daniel Iwanowski, serwismen narciarzy biegowych wyjaśnia, że z doborem nart przy tak zmiennych warunkach pogodowych nie jest łatwo.
- Do dzisiejszych nart Kamila czekaliśmy do ostatniej chwili z tym, żeby wybrać jak najlepszą opcję, żeby te narty jak najszybciej jechały – mówił serwismen. – Podobnie z doborem struktur, by jak najlepiej odprowadzały wodę. Im zawodnik jest bliżej mety, im ma mniej sił, tym ciężej mu się biegnie. Jest słońce, śnieg zmienia się z minuty na minutę i te trasy zaczynają płynąć. Im większa woda, tym bardziej te narty „zasysa” i one coraz wolniej jadą.
Koreańczycy murem za swoim biegaczem
Chorąży naszej reprezentacji ma jeszcze przed sobą starty w pięciu konkurencjach, jednak największe nadzieje wiąże z biegiem sztafetowym i to właśnie tam upatruje największych szans na dobre miejsce.
Na podium w biegu na 15 km stanął Maksym Jarowyj z Ukrainy, drugi był Amerykanin Daniel Cnossen, a brąz trafił do Koreańczyka Eui Hyun Sina.
Niewątpliwie ogromną zasługę mieli w tym brązie gospodarze, którzy ze wszystkich sił dopingowali swojego reprezentanta. Podobnie zresztą jak koreańskie media.
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz