Ooniwerek z duszą. Placówka dla dzieci
„Nie da się, to niemożliwe, nie damy rady, zbyt trudne, pani dziecko jest zbyt niepełnosprawne” – z takimi reakcjami ze strony placówek oświatowych spotykała się Joanna Palica, mama Alka, chłopca ze sprzężoną niepełnosprawnością po poważnym wypadku komunikacyjnym.
Choć wiele osób na jej miejscu by się poddało, postanowiła udowodnić, że się da i że można. Wystarczy tylko chcieć.
- Gdy Alek miał trzy lata, terapeuci zaczęli mówić, że powinien pójść do przedszkola, gdyż do rozwoju potrzebuje kontaktów z rówieśnikami – wspomina pani Joanna. – Wtedy jeszcze byłam przekonana, że syn powinien uczyć się w placówce integracyjnej. Bo sama nazwa SPECJALNE brzmiała odstraszająco. Rozpoczęłam poszukiwania właściwego miejsca. Niestety, moje starania zakończyły się klęską - nikt nie chciał go przyjąć. Gdy zaczęłam szukać placówki edukacyjno-terapeutycznej, okazało się, że takich miejsc w kraju brakuje. Natomiast te godne polecenia były przepełnione – wspomina.
W końcu udało się znaleźć miejsce dla syna w nowo powstałej placówce. Alek został przedszkolakiem jako 5-latek. I to przesądziło o dalszych krokach jego mamy.
Wiele dzieci takich jak Alek wciąż potrzebuje pomocy. Dlatego pani Joanna, która nie potrafi bezczynnie siedzieć, założyła Fundację Koocham (od pierwszego słowa, które po latach intensywnej terapii wypowiedział jej syn), w celu stworzenia miejsca dla dzieci, które bez względu na rodzaj niepełnosprawności mają szansę na rozwój. Tak narodziła się idea Ooniwerka.
Miejsce na ziemi
Znajdujący się w podwarszawskim Izabelinie Ooniwerek to terapeutyczne przedszkole i szkoła podstawowa dla dzieci z niepełnosprawnościami przede wszystkim sprzężonymi, ale nie tylko. Jest to placówka prowadzona pod egidą Fundacji Koocham, która dofinansowywana jest także z czesnego płaconego przez rodziców.
Dzięki temu wachlarz oferowanych dzieciom zajęć edukacyjnych i terapeutycznych jest wyjątkowo szeroki. Przez prawie cały rok uczą się i rehabilitują tu dzieci z zespołem Downa, po porażeniu mózgowym, z padaczką lekooporną, chorobami rzadkimi i autyzmem. Ze względu na znaczną niepełnosprawność i problemy rozwojowe nie dostały miejsca w placówkach ogólnodostępnych i integracyjnych. Dzieci, na których inni „postawili już krzyżyk”, tutaj odnalazły nowe życie. Tak było i w przypadku Julki.
Integracja nie na wycieczce
- W poprzednim przedszkolu, które nosiło dumne miano integracyjnego, któregoś dnia zorganizowano wycieczkę. Dzień wcześniej pani dyrektor zasugerowała jednak, aby nasza Julka tego dnia została w domu, zamiast jechać z dziećmi – wspomina pani Anna, mama Julki, która na własnej skórze przekonała się, jak potrafi wyglądać „integracja” w publicznych placówkach. – Obserwując, co się dzieje w przedszkolu, miałam wrażenie, że nikt nie zajmuje się moim dzieckiem, że dzieci pełnosprawne i z niepełnosprawnością funkcjonują oddzielnie, a nauczyciele niczym się nie przejmują – opowiada i przyznaje, że odkąd na jej drodze pojawiła się Fundacja Koocham i Ooniwerek, życie jej i córki zmieniło się o 180 stopni.
Pani Anna tak jak wiele mam dowiedziała się o Ooniwerku za sprawą programu „Twoja twarz brzmi znajomo”. Zwyciężczyni I edycji, Katarzyna Skrzynecka, przekazała 100 tys. zł Fundacji Koocham. Dzięki temu można było w 2015 r. rozpocząć pracę nad stworzeniem placówki, a w 2016 r. otworzyć przedszkole, a potem szkołę podstawową. Dzięki determinacji i zaangażowaniu Fundacji i licznych przyjaciół udało się przekształcić budynek z lat 50. w funkcjonalny obiekt, w którym dzieci takie jak Julka, znalazły swe miejsce na ziemi.
Dziecko zmieniło się nie do poznania
- Na próbę wysłałam Julkę do przedszkola w lipcu 2016 r. i o ile wcześniej nieraz zdarzały się dni „na nie”, gdy za żadne skarby nie chciała pójść do przedszkola, tak od tej pory nie mieliśmy tego problemu – opowiada pani Anna. – W ciągu dwóch miesięcy córka bardzo się rozwinęła, mogliśmy zrezygnować z pieluch, a gdy jakiś czas temu moja siostra zobaczyła Julkę, to nie mogła uwierzyć, że jest tak samodzielna i dużo lepiej funkcjonuje – podkreśla.
W Ooniwerku jej córki nikt nie chce pozbywać się podczas wycieczek – wręcz przeciwnie. Ostatnio na przykład uczestniczyła razem ze wszystkimi dziećmi w rejsie po Zalewie Zegrzyńskim, a i dłuższe wypady nie są problemem. Tego typu wyjazdy, a także odbywające się mniej lub bardziej cyklicznie wydarzenia odgrywają ogromną rolę terapeutyczną i są świetnym uzupełnieniem codziennej nauki i terapii. Zwiększanie samodzielności i umiejętności życiowych wszystkich ooniwerkowiczów jest celem głównym placówki Fundacji Koocham. Czuwa nad tym grono specjalistów zajmujących się różnymi aspektami rehabilitacji.
Jakość, nie ilość
- Jesteśmy nastawieni na intensywną pomoc i rehabilitację dzieci. Tutaj ciężko się pracuje, żeby były efekty, by zmotywować je do jak największej samodzielności i rozwoju – tłumaczy Joanna Palica, która, patrząc w CV potencjalnych pracowników, szuka takich z „pozytywnym ADHD”.
I właśnie tak można najkrócej ująć atmosferę panującą w placówce. Tu cały czas coś się dzieje, dzieciaki są non stop w ferworze walki, zabawy i terapii, a nad wszystkim czuwa profesjonalna kadra.
- Wszystkie nasze działania podejmowane są z myślą o indywidualnych możliwościach i potrzebach terapeutycznych uczniów. To bardzo rzadko zdarza się w placówkach publicznych, gdzie większość działań ma charakter grupowy – opowiada Mariusz Maciątek, pedagog specjalny. – U nas, zwłaszcza podczas zajęć specjalistycznych, dzieci pracują jeden na jeden z terapeutą lub nauczycielem – dodaje.
Pedagog szczególnie chwali to, jak bardzo w Ooniwerku stawia się na relacje z małymi uczniami, którzy nie są „obiektami terapeutycznymi”, a sama rehabilitacja czy nauka rozumiana jest jako dialog między nimi a udzielającymi im pomocy specjalistami.
- Można powiedzieć, że ja jestem kimś na kształt przewodnika dla swoich uczniów: pokazuję im ścieżki, wskazuję cele i możliwości i staram się dawać jak najwięcej przestrzeni do podejmowania decyzji – podkreśla Mariusz Maciątek.
On i członkowie zespołu Ooniwerka wskazują, że celem placówki jest wzmacnianie w dzieciach poczucia wartości i wspieranie ich samodzielności. Dzieje się to właśnie poprzez budowanie z nimi partnerskiej relacji.
- My zauważamy, że dziecko może poznawać świat i w nim funkcjonować. Nie jest przedmiotem, ale podmiotem wszystkich naszych działań i ono też może nam dać coś od siebie – podkreśla pedagog specjalny.
- Stawiamy na jakość, a nie ilość. W innych placówkach często jest tak, że przyjmuje się więcej dzieci, nie zwiększając intensywności terapii. Często miałam wrażenie, że robi się to tylko po to, by mieć więcej pieniędzy z subwencji oświatowej – wyjaśnia z kolei Małgorzata Witkowska, fizjoterapeutka, która była jedną z pierwszych osób zatrudnionych w Ooniwerku. – Tutaj nastawiamy się na dużą intensywność terapii. Na przykład ja prowadzę dla każdego dziecka 4–5 zajęć fizjoterapeutycznych, co jest szczególnie ważne przy dzieciach nisko funkcjonujących – tłumaczy.
Dodaje, że nie brak sytuacji, gdy ze względu na stan dziecka pracują z nim aż dwie rehabilitantki, co jest rzadkością w większości placówek.
Słowa obojga specjalistów potwierdzają też pozostali członkowie zespołu.
Terapeutyczny raj
- Ooniwerek to wyjątkowe miejsce, w którym łączą się ze sobą pasja, miłość, a przede wszystkim wola współpracy i pomocy – stwierdza Agata Lutek, neurologopedka. – Tu zawsze na pierwszym miejscu jest człowiek - ten najmniejszy i najsłabszy, który sam nie potrafi poprosić o pomoc. Pomagamy mu usprawnić nie tylko daną zaburzoną funkcję, ale wspieramy go holistycznie - we wszystkich aspektach funkcjonowania – zaznacza.
Dzieciaki mają do dyspozycji oprócz standardowych zajęć także zooterapię, arteterapię, muzykoterapię i terapię widzenia dla dzieci z niepełnosprawnością wzroku. Do tego w placówce znajdują się świetnie wyposażone sale do różnych zajęć. Szczególnie wrażenie robi Sala doświadczania świata, w której dzieci w komfortowych warunkach mogą rozwijać swoje zmysły i umiejętności. Co ciekawe, w Ooniwerku funkcjonuje nawet… drużyna piłkarska.
Wielkie plany ze wsparciem z góry
Oczywiście Fundacja Koocham nie poprzestaje na tym, co już udało się osiągnąć. Właśnie wydana została płyta wykorzystywana m.in. w zajęciach prowadzonych w Sali doświadczania świata, w planach jest też stworzenie specjalnego urządzenia do pionizacji i nauki chodu. W budynku, w którym już znajduje się przedszkole i szkoła, po intensywnym remoncie powstały dodatkowe sale, dzięki czemu w Ooniwerku od września naukę rozpoczęło kolejnych 15 dzieci. Niezbędna do tego była m.in. instalacja windy. Dzięki temu niedługo ruszy też poradnia psychologiczno-pedagogiczna.
- Wszystko robimy dla dobra dzieci. Dlatego szczerze wierzę w to, że nam się uda, bo mamy wsparcie tam, na górze, o czym niejednokrotnie się przekonałam – mówi Joanna Palica.
Zaangażowanie i ciepło
Dzieci i rodzice nie są jedynymi, którzy czerpią korzyści z funkcjonowania tej placówki. Nieopodal Ooniwerka, w sąsiednim budynku oddalonym zaledwie o kilkanaście metrów, znajduje się Szkoła Podstawowa im. Batalionu Saperów Kościuszkowskich. Jej uczniowie jako wolontariusze pomagają uczniom i kadrze placówki Fundacji Koocham.
Podczas wspólnie obchodzonego święta wolontariuszy jedna z uczennic tak opisała swoje doświadczenia: „Całe życie myślałam, że można zarazić się zespołem Downa. Ale odkąd pojawiłam się w Ooniwerku, wszystko się zmieniło. Cały tydzień czekam na to, by spędzić z tymi dzieciakami kolejne dwie godziny. Podszedł do mnie kiedyś niepełnosprawny chłopczyk i chciał coś pokazać. Nie mówił, a ja nie wiedziałam, jak się zachować. W pewnym momencie mocno się przytulił. I wtedy zrozumiałam, że my i tak się dogadamy, nawet bez słów. Odwzajemniłam ten uścisk. Dla takich chwil warto być z tymi dziećmi, bo one myślą i czują tak jak my i tak jak my potrzebują bliskości. Są takie jak pełnosprawne dzieci, potrzebują tylko więcej zaangażowania i ciepła.”
I tak rodzą się nowe ooniwerkowe przyjaźnie i prawdziwa integracja.
ADRES:
ul. Szkolna 1, Izabelin,
05-126 Nieporęt
tel.:724 556 607
tel.: 727 556 607
E-MAIL:
przedszkole@ooniwerek.pl
szkola@ooniwerek.pl
fundacja@koocham.pl
www.ooniwerek.pl
Komentarze
-
??
16.03.2019, 02:47Brawo..... tylko szkoda ze nie ma dalej takiego toku myslenia jak pięknie piszecie.... Przechowalnia ... na dzień dzisiejszy powinna się tak placowka nazywać......odpowiedz na komentarz -
no mi
27.03.2018, 17:48Mam tylko pytanie kiedy ktoś wymyśli podobne placówki w polsce dla osób dorosłych z pewnością też by się przydałyodpowiedz na komentarz
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz