Samodzielność i jej cena
Niezależne życie to marzenie. Jego realizacja bywa trudna, ale jest możliwa, choć wymaga poświęcenia. Warto wybijać się na samodzielność i słuchać, jak robią to inni.
Marta
- Mniej więcej w liceum stwierdziłam, że najlepsze warunki: najmniej barier architektonicznych, największy rynek pracy, najlepszy dostęp do uczelni, miejsc rozrywki itp. będę miała w mieście wojewódzkim, a najlepiej – w Warszawie. Postanowiłam więc się pilnie uczyć, dobrze zdać maturę i dostać się w stolicy na studia – wspomina Marta Lorczyk, pracownica Centrum Unijnych Projektów Transportowych. Na skutek zaniku mięśni porusza się na wózku elektrycznym.
Inez
- Ze względu na trudną sytuację rodzinną od początku byłam rzucona na głęboką wodę i musiałam walczyć o samodzielność – opowiada Inez Wrzesińska, od czterech lat poruszająca się na wózku. – W odnalezieniu się w nowych realiach pomogła mi Fundacja Aktywnej Rehabilitacji, prowadząca obozy dla osób, które straciły sprawność. Nauczyłam się na nich wszystkiego – wsiadania na wózek i zsiadania z niego, ubierania się, poruszania po mieście. Otrzymałam też pierwszy wózek aktywny – wcześniej miałam stary ortopedyczny, pożyczony od dziewczyny poznanej w szpitalu. Kiedy przyszedł czas szukania pracy, skorzystałam z pomocy Centrum Integracji w Warszawie. Najlepszym rozwiązaniem była praca zdalna, którą mogłam łączyć z rehabilitacją. Udało mi się zatrudnić na stanowisku konsultanta ds. obsługi klienta. Mam umowę o pracę, a z racji tego, że pracuję przez internet, otrzymuję też refundację związanych z tym wydatków.
Bogumiła
- Decyzję o tym, że muszę być samodzielna, podjęłam, gdy miałam 17 lat. Moje rodzeństwo dorastało i powoli się usamodzielniało. Narodziła się we mnie obawa, że w przyszłości czeka mnie życie albo z nimi, albo w placówce opiekuńczej – wszak rodzice nie będą żyli wiecznie. Postanowiłam więc, że żaden z tych scenariuszy mnie nie interesuje – tak o swojej decyzji mówi Bogumiła Siedlecka-Goślicka, vlogerka z wrodzoną łamliwością kości, pracująca jako kierownik marketingu. – Zdecydowałam, że pójdę na studia i zamieszkam w akademiku. Powiedziałam to rodzicom tuż po tym, jak dostałam się na wymarzony kierunek. Był to szok i mało kto wierzył, że mi się uda. Z domu wyprowadziłam się miesiąc przed początkiem roku akademickiego.
Marcin
- Życie na wsi rządzi się własnymi prawami – od dziecka brałem udział w zabawach rówieśników i dzięki temu szybko nauczyłem się orientacji w terenie, ale też bycia kontaktowym i otwartym na ludzi – wspomina niewidomy Marcin Borek. Pochodzi z podradomskiej wsi, a szkołę samodzielności przeszedł w podwarszawskich Laskach w szkole z internatem, prowadzonej przez Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi. Skończył tam podstawówkę, gimnazjum i liceum. Nauczył się też obsługi komputera i współpracy z ludźmi. – Niezależność była dla mnie naturalna, uczyłem się jej przez całe życie – podkreśla.
Marcin Borek
-
Możliwości i potrzeby
- Niezwykle ważna jest samoświadomość, bo bywa, że ktoś podjął decyzję o wyprowadzeniu się od rodziców zbyt pochopnie, a potem nie był w stanie funkcjonować na takim poziomie jak wcześniej. Przed podjęciem decyzji o wyprowadzce należy zdać sobie sprawę ze swoich możliwości i ograniczeń. Kiedy mieszka się z rodzicami, to oni w codziennych sprawach pomagają – przypomina Maciej Czaplewski z Centrum Integracji w Gdyni, które realizuje projekt R(el)acje, mający na celu zdobywanie kompetencji społecznych na drodze do samodzielności. – Dlatego, jeśli nie jest się do końca pewnym, że da się radę, warto zgłosić się po pomoc, np. do wydziału ds. osób niepełnosprawnych w swoim mieście.
- Trzeba mieć świadomość, że bycie osobą z niepełnosprawnością ruchową niesie tylko pewne ograniczenia. Wiadomo, że ktoś taki potrzebuje specjalnych sprzętów i urządzeń, żeby te ograniczenia przełamać. Większość czynności w życiu nie wymaga jednak umiejętności chodzenia, skakania czy biegania. To po pierwsze. Nie muszę chodzić, biegać czy skakać, żeby pracować, studiować, sama mieszkać, robić zakupy i chodzić do knajpy czy klubu – dzieli się swoimi przemyśleniami Marta Lorczyk. – Po drugie, warto się zastanowić nad tym, czy wyprowadzić się do innego miasta czy zaledwie dwie ulice dalej. Czy w miejscu, w którym mieszkam, jestem w stanie zorganizować sobie życie? Jeśli mieszkam w miejscowości, w której wszędzie są schody, bariery, nieprzyjaźni ludzie, to trzeba się od tego odciąć i stamtąd wynieść – radzi.
-
Samodzielność
Kolejnym etapem jest nauka samodzielności. Pochodzący z małej miejscowości Marcin Borek miał pod tym względem łatwiej, bo w miejscach takich jak Laski od dziecka uczy się radzenia sobie bez rodziców, podejmowania decyzji, zarządzania swoim budżetem.
- Już jako nastolatka zaczęłam gromadzić wiedzę, która mogła mi ułatwić start w samodzielne życie, np. na temat form pomocy, jakie przysługują studentom z niepełnosprawnością. Zaczęłam też odkładać pieniądze – najpierw z renty, a potem też zarobione dorywczymi pracami. Bez takiego „funduszu niezależności” trudno myśleć o samodzielnym życiu – opowiada o swoich przygotowaniach Bogumiła Siedlecka-Goślicka.
Czasem w naukę dorosłości angażują się rodzice.
- Kieszonkowe, planowanie zakupów, świadomość, jakie wydatki ponoszę ja, a jakie rodzice, miałam od nastoletności. Gdy zdałam maturę, to przez miesiąc moim obowiązkiem było robienie zakupów i przygotowywanie obiadów dla rodziny. Musiałam nauczyć się, jak z dnia na dzień wymyślać dania i planować zakupy – opowiada Marta Lorczyk. – Ze strony rodziców było to bardzo dobrze przemyślane. Chcieli nauczyć mnie podstawowych rzeczy, żebym umiała sobie z innymi poradzić. Gdy więc przeprowadziłam się do Warszawy, to załatwianie spraw urzędowych nie było problemem. Największe wyzwanie stanowił budżet, bo za określoną pulę środków trzeba było ogarnąć cały miesiąc: zapłacić rachunki, kupić jedzenie itd. Oczywiście na początku wydawałam więcej, niż miałam, ale z czasem nauczyłam się, ile mniej więcej kosztuje mnie życie, na co mogę sobie pozwolić, a na co nie.
-
Szukanie mieszkania
- W gdyńskim projekcie R(el)acje mamy dwie osoby, które są na etapie poszukiwania dostosowanego mieszkania, obie poruszają się na wózkach. To jest trudne nawet w Gdyni, która jest miastem dosyć przyjaznym i dostosowanym – zaznacza Maciej Czaplewski z gdyńskiego Centrum Integracji. – Niestety, nie ma bazy dostosowanych mieszkań na wynajem. Trzeba szukać na własną rękę. Bywają też czasem bariery w głowach wynajmujących, bo często odmawiają, kiedy dowiadują się, że mieszkania szuka osoba na wózku. Polecam działać jak przy poszukiwaniu pracy. Zbudować wolę współpracy i relacje. Jeżeli dzwoniąc w sprawie ogłoszenia, na wstępie będziemy komunikować o niepełnosprawności, to możemy ponieść klęskę. Jeżeli powiemy: „Dobrze, przyjadę, zobaczę, ocenię”, wynajmujący przekona się, że nikogo nie absorbuje się niepełnosprawnością, i też nie zwróci na nią uwagi.
-
Może tylko pokój?
Szukanie pracy i mieszkania jest podobne. I tu, i tu przydają się kontakty i umiejętność ich znajdowania.
- Swoje pierwsze samodzielne mieszkanie zawdzięczałem przypadkowi. Czekając na przystanku, poznałem starszą panią, która jak się okazało, miała pokój do wynajęcia na warszawskiej Pradze. Po kilkuminutowej rozmowie podjąłem decyzję, że się tam wprowadzę –wspomina Marcin Borek. – Po jakimś czasie stwierdziłem, że lepiej jednak będzie mi się poza Warszawą. Pokój w mieszkaniu jednej z pracownic szkoły w Laskach niejako odziedziczyłem po koleżance, którą tam odwiedzałem. W przeprowadzce pomógł mi zięć właścicielki – dodaje.
Zdaniem Marcina Borka, dla osoby z niepełnosprawnością wynajmowanie pokoju ma tę zaletę, że w sytuacjach trudnych, np. gdy potrzebna jest pomoc przy drobnych naprawach, przemeblowaniu itp., można poprosić o pomoc właścicieli. Poza tym to bezpieczniejsze, np. w razie upadku czy pożaru.
Julia Torla
- Kiedy szukałam w Rzeszowie pierwszego mieszkania na wynajem, udało się dopiero po kilkudziesięciu telefonach – wspomina Julia Torla, studentka poruszająca się na wózku. – Najczęstszym problemem jest stare budownictwo, w którym do windy zwykle prowadzą schody. Mieszkanie z windą z poziomu 0 łatwiej znaleźć w nowym budownictwie, ale tam ceny są wysokie. Często też w starych mieszkaniach futryny są za wąskie, żeby przejechać wózkiem. Z dyskryminacją spotkałam się raz. Kiedy właściciel mieszkania dowiedział się, że jestem na wózku, obawiał się, że mu zniszczę podłogi. Rozbawiło mnie to, ale nie dyskutowałam. Udało mi się w końcu znaleźć mieszkanie z przestronnym pokojem i – co najważniejsze – blisko uczelni – dodaje Julia. – W Warszawie było podobnie, szukałam bardzo długo, ale właściciele byli serdeczni i pomocni. Trzeba być cierpliwym, a uda się znaleźć coś zgodnego z budżetem.
-
Wyprowadzka z domu
- Pierwszą samodzielną noc zapamiętam do końca życia – całą przepłakałam. Zderzenie z rzeczywistością okazało się bardzo twarde. Opiekunka, która miała mi pomagać, nagle zrezygnowała. Bałam się, że zostanę sama i nie poradzę sobie. Pojawił się moment załamania, bo skoro na starcie mam problemy, to co będzie dalej – opowiada Bogumiła. – Ale nie poddałam się, choć wielu rzeczy musiałam uczyć się od zera – choćby robienia zakupów. Wcześniej – przyznaję się – nie miałam pojęcia o drodze, jaką pokonuje jedzenie, zanim znajdzie się w mojej lodówce.
Jak każda osoba z niepełnosprawnością rozpoczynająca samodzielne życie, musiała wypracować własne sposoby radzenia sobie z wyzwaniami codzienności.
- Podczas zakupów nauczyłam się np. prosić o pomoc pracowników supermarketu. Nauczyłam się też wchodzić do autobusu i wykułam na pamięć rozkład dostępnych ulic i chodników, ale też jak nawiązywać relacje z ludźmi. Wiem, że dla wielu osób to trudne, ale trzeba nauczyć się prosić o pomoc, choćby przy korzystaniu z komunikacji miejskiej. Wbrew naszym obawom ludzie nie tylko nie mają z tym problemu, ale wręcz cieszą się, że mogą pomóc osobie z niepełnosprawnością – przekonuje vlogerka. – Przez pierwszy rok studiów rodzice cały czas pytali mnie, kiedy wracam, ale nie namawiali do tego.,
Dla osób ze znacznymi niepełnosprawnościami przeprowadzka do większego miasta jest dobrym pomysłem, bo łatwiej tam o asystenta. Obecnie, mimo dużego zainteresowania, nie ma systemowo rozwiązanego dostępu do usług asystenckich i realizują je najczęściej organizacje pozarządowe albo samorządowe z funduszy unijnych lub PFRON. Niestety, ze świecą ich szukać na tzw. prowincji. W Warszawie usługi asystenckie realizuje np. Centrum Usług Socjalnych i Szkolenia Kadr Pomocy Społecznej „Ośrodek Nowolipie” przy ul. Nowolipie 25B, a w Krakowie Fundacja Anny Dymnej „Mimo Wszystko”.,
Koszty wynajmu
Koszt zakwaterowania w akademiku, w pokoju wieloosobowym wynosi od 250 do 600 zł. Za pokój jednoosobowy trzeba zapłacić od ok. 700 do 1000 zł. Podane kwoty są średnia ceną wynajmu ze strony kontostudenta.pl.
- Warszawa: pokój 1-osobow y - 760 zł; mieszkanie 1-pokojowe - 1530 zł
- Wrocław: pokój 1-osobow y - 680 zł; mieszkanie 1-pokojowe - 1300 zł
- Kraków: pokój 1-osobow y - 600 zł; mieszkanie 1-pokojowe - 1270 zł
- Poznań: pokój 1-osobow y - 600 zł; mieszkanie 1-pokojowe - 1040 zł
- Gdańsk: pokój 1-osobow y - 600 zł; mieszkanie 1-pokojowe - 1310 zł
- Olszt yn: pokój 1-osobow y - 590 zł; mieszkanie 1-pokojowe - 1000 zł
- Łódź: pokój 1-osobow y - 550 zł; mieszkanie 1-pokojowe - 1060 zł
- Lublin: pokój 1-osobow y - 450 zł; mieszkanie 1-pokojowe - 1190 zł
- Katowice: pokój 1-osobow y - 430 zł; mieszkanie 1-pokojowe - 1140 zł
Bogumiła Siedlecka-Goślicka z mężem Bartłomiejem Goślickim
-
Świadczenia, dofinansowania, przychodnie...
Dla osób marzących o samodzielności problemem staje się kwestia przenoszenia świadczeń. Boją się, że po przeprowadzce nie będą otrzymywać renty czy zasiłku pielęgnacyjnego, albo będą musiały jeździć do rodzinnej miejscowości z każdą sprawą – zwłaszcza dotyczącą świadczeń z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie (PCPR) i NFZ, czyli dofinansowań do sprzętu rehabilitacyjnego, terapii, turnusów. W dobie cyfryzacji tego typu obawy są bezpodstawne. Wystarczy bowiem zgłosić fakt przeprowadzki do innego miasta, zameldować się lub postarać się o meldunek tymczasowy.
- Jeśli chodzi o zasiłek pielęgnacyjny, to nie ma konieczności jego przenoszenia. Jeżeli przyznany jest na stałe, to będzie wypłacany przelewem. Podobnie jest z rentą, która jest przekazywana na konto, bez względu na miejsce zamieszkania. Dla pewności można udać się do wydziału świadczeń w MOPS w nowym miejscu zamieszkania i zgłosić swoje przeniesienie – niezbędne jest poświadczenie nowego miejsca zameldowania. Dzięki temu otrzyma się wszystkie świadczenia wypłacane przez poprzedni ośrodek pomocy społecznej – zapewnia specjalista z Centrum Integracji w Gdyni.
Najlepszym jednak rozwiązaniem jest założenie sobie Profilu Zaufanego, dzięki któremu można załatwić niemal wszystkie sprawy urzędowe – z meldunkiem stałym lub tymczasowym włącznie. Można to zrobić za darmo i bardzo szybko na stronie obywatel.gov.pl, na której są instrukcje i kolejne kroki załatwiania spraw urzędowych. Posiadając Profil Zaufany, nie jest się zmuszonym do odwiedzania urzędów i stania w kolejkach.
Jeśli chodzi o zakup sprzętu rehabilitacyjnego czy ortopedycznego i jego dofinansowanie z NFZ, to gdy zmienia się adres zameldowania, jest się przypisywanym do odpowiedniego oddziału Funduszu. Jeśli natomiast nie zmienia się adresu zameldowania, to należy poinformować oddział NFZ, który przejmuje nad nami opiekę.
-
Studia
Nie ma samodzielności bez stabilności finansowej. Aby ją osiągnąć, trzeba znaleźć pracę. Kluczem jest tu wykształcenie i dobry zawód. Student z niepełnosprawnością może na starcie liczyć na wsparcie finansowe. Pomoc ze strony uczelni wynika z ustawy o szkolnictwie wyższym. Sprzyja mu też sytuacja demograficzna. Każdy student „jest cenny” i uczelnie o niego zabiegają. Na niemal każdej uczelni działają też Biura ds. Osób Niepełnosprawnych, w których można uzyskać informacje na temat ułatwień i przywilejów przysługujących studentom z niepełnosprawnością.
- Większość uczelni ma też dostosowane akademiki, które przysługują studentom z niepełnosprawnością. Opłaty nie są wygórowane, a większość uczelni oferuje też stypendia dla osób z niepełnosprawnością [ok. 500–650 zł, w zależności od uczelni – red.]. Dzięki temu start w życie studenckie jest łatwiejszy – zachęca Marta Lorczyk.
Rekrutacja. W lipcu zaczyna się coroczna rekrutacja na uczelnie – warto się rozejrzeć, zarejestrować i aplikować na wybrany kierunek lub nawet kilka – nawet wtedy, gdy świadectwo maturalne ma już kilka lat...
Stypendia, projekty i programy. Studenci z niepełnosprawnością mogą korzystać z programu PFRON Aktywny Samorząd.
- Informacje na temat programu Aktywny Samorząd znalazłam w sieci. W jego ramach udzielane jest m.in. dofinansowanie studiów. Na stronie PFRON są szczegółowe informacje o tym, jak i gdzie należy złożyć wniosek. Wszystko jest bardzo proste. Ściągnęłam pliki, wypełniłam formularze, zdobyłam niezbędne załączniki. Po zaświadczenie, że jestem studentką, poszłam do dziekanatu. Skompletowane dokumenty raz na semestr zawoziłam do PFRON i wkrótce dostawałam przelew – wspomina Marta Lorczyk. [Więcej informacji nt. programu Aktywny Samorząd można znaleźć na stronie www.pfron.org.pl lub w najbliższym oddziale Funduszu – red.].
- Przed rozpoczęciem studiów warto spytać o dostosowanie uczelni lub tam podjechać. Na Uniwersytecie Rzeszowskim trafiłam na czas remontu mojego wydziału, zatem przez kilka miesięcy koledzy wnosili mnie po schodach. Ale zamontowano windę, podjazd i dostosowano łazienkę. Warto też dowiedzieć się, czy uczelnia zapewnia transport i czy jest opiekun – uczula Julia Torla. – Moje pierwsze doświadczenie zawodowe związane było z projektem dla osób z niepełnosprawnością w Warszawie. Odbyłam szkolenie na pracownika biurowego, następnie staż w firmie IT, a potem zatrudniono mnie na umowę o pracę. W większych miastach jest dużo ofert skierowanych do osób niepełnosprawnych, także na otwartym rynku.
-
Wybitny lub dostosowany
- Osoby z niepełnosprawnością mogą szukać pracy na dwa sposoby. Albo ofert pracy skierowanych dla osób niepełnosprawnych, choć często są to propozycje za niewielkie pieniądze i niewymagające wysokich kwalifikacji – radzi Marta Lorczyk. – Albo szukać na otwartym rynku pracy. Tam zwykle trzeba mieć dosyć wysokie kwalifikacje, ale w pewnych branżach ofert jest dużo – w IT i finansach.
Marta Lorczyk
Wszyscy rozmówcy, a także specjaliści zajmujący się rynkiem pracy zgodnie zauważają, że już na studiach trzeba rozglądać się za przyszłym miejscem pracy, zbierać punkty do CV, a przede wszystkim nabywać umiejętności i wiedzę przydatne na rynku pracy.
- Nie marzyłam, żeby być finansistką, ale zorientowałam się, że ten zawód pozwala na atrakcyjną ścieżkę kariery. Trzeba się zdecydować, czy chce się studiować kierunek nie do końca dopasowany do rynku pracy, ale wtedy zostać wybitnym specjalistą, co oczywiście pozwala na ciekawą karierę, albo dopasować się do rynku pracy – tłumaczy Marta Lorczyk. – Gdy kończyłam studia licencjackie, to za bardzo nie wiedziałam, jak się zabrać do szukania pracy i kto by mi mógł w tym pomóc. Zwróciłam się do fundacji, która prowadziła z PFRON program aktywizacji zawodowej. Przyszłam z pomysłem na siebie i szybko znaleziono mi staż w jednym z ministerstw. Tam zorientowałam się, że najlepiej na rynku pracy radzą sobie specjaliści IT lub finansów. Miałam smykałkę ekonomiczną, a podczas studiów licencjackich specjalizowałam się w prawie gospodarczym Unii Europejskiej, więc na studia magisterskie poszłam do Szkoły Głównej Handlowej (SGH) – tłumaczy.
W podjęciu decyzji pomogły jej statystyki, wg których to absolwenci tej uczelni najłatwiej znajdują pracę i mają najwyższe zarobki. Sprawdziło się. – Po I roku studiów magisterskich szukałam wakacyjnych staży albo praktyk. Znalazłam taką możliwość w Centrum Unijnych Projektów Transportowych, gdzie zaledwie po dwóch tygodniach zaproponowano mi pracę na zastępstwo, a później na stałe – tłumaczy Marta Lorczyk.
-
Sieć kontaktów
Innym sposobem na odnalezienie się na rynku pracy jest budowanie sieci kontaktów. Przekonał się o tym niewidomy Marcin Borek.
- Pracę zacząłem na studiach. Kolega z akademika, chcąc sobie dorobić, pracował podczas weekendów w call center. Postanowiłem pójść w jego ślady. Przyjmowałem zamówienia klientów sklepu internetowego – wspomina. – W dalszej karierze też pomogły mi znajomości ze studiów. Kolega, który kończył prawo, założył Fundację Edukacji Nowoczesnej. Zaproponował mi w niej pracę i jestem tam zatrudniony do dziś jako pracownik ds. administracyjnych.
Według Marcina Borka trzeba wystrzegać się siedzenia w domu, brać udział we wszystkich możliwych inicjatywach i wydarzeniach.
- Prędzej czy później znajdzie się ktoś, kto ma jakieś informacje, ciekawe kontakty bądź wyjdzie z inicjatywą. Dzięki znajomym ze studiów dowiedziałem się, że jest zapotrzebowanie na szkolenia komputerowe dla osób niewidomych, których prowadzenie pozwala mi dorobić do pensji – informuje.
Prawda jest taka, że nie ma samodzielności bez pieniędzy – żadne świadczenie czy pomoc państwa nie umożliwią samodzielnego i satysfakcjonującego życia.
- Założyłam, że chcę być niezależna finansowo. Imałam się różnych zajęć: rozdawałam ulotki w centrum Warszawy, pracowałam w call center. Całe szczęście, że już wtedy można było znaleźć oferty pracy zdalnej. Dziś taka forma pracy jest powszechna, ale gdy studiowałam, to było novum – wspomina Bogumiła Siedlecka-Goślicka. – Od 11 lat jestem aktywna zawodowo. W trakcie studiów były to prace dorywcze. Od 8 lat zajmuję się marketingiem. Mam pracę zdalną. W firmie muszę pojawiać się raz na kilka dni. Co prawda nieźle radzę sobie z komunikacją miejską, ale możliwość pracy w domu jest o wiele wygodniejsza. Kluczem do wszystkiego jest organizacja – trzeba dobrze planować czas, nie marnować go, sprawdzać, co ile czasu zajmuje etc. Od 6 lat prowadzę też kanał na YouTube.
- Jednym z uczestników projektu R(el)acje w Gdyni jest chłopak, który ma dosyć dużą niepełnosprawność ruchową. Po śmierci mamy został sam i musi sobie radzić. Udaje mu się to m.in. dzięki temu, że jest otwarty, dobrze się komunikuje z ludźmi – opowiada Maciej Czaplewski. – Jest informatykiem i dogadał się z sąsiadką, że za pomoc przy komputerze ona uczy go robić obiady. Inny sąsiad pomaga mu przy samochodzie. Wszyscy go znają i lubią, bo jest sympatycznym, pogodnym człowiekiem – ocenia doradca zawodowy.
Kluczem do wyjścia z trudnej życiowej sytuacji było to, że po prostu nie bał się prosić o pomoc.
- Osoby z niepełnosprawnością czasem zachowują się nieracjonalnie. Próbują robić coś same, narażając się np. na upadek. Lepiej jednak pozwolić sobie pomóc, niż ryzykować. Jeżeli nauczymy się mądrze prosić i będziemy chętni do pomocy, to z wieloma rzeczami sobie poradzimy – podpowiada Maciej Czaplewski.
- Pochodzę z małej wsi w woj. lubelskim. Do Warszawy przyjeżdżałam średnio raz w tygodniu na rehabilitację. Nocowałam u koleżanki, Alicji, która też porusza się na wózku, i dzięki niej poznawałam miasto i potrzeby osoby z niepełnosprawnością, która postanowiła się usamodzielnić. Pewnego dnia na spacerze z koleżanką poznałam właściciela jednego z mieszkań na osiedlu. Remontował mieszkanie na wynajem dla studentów i miał wolny pokój! Do dzisiaj nie mogę uwierzyć, że tak mi się poszczęściło i zostałyśmy z Alicją sąsiadkami – wspomina Daria Suska. – Początki życia w Warszawie nie były lekkie. Przeprowadzałam się w zimie, czyli najgorszej porze roku dla wózkowiczów. W zakupach pomagały mi współlokatorki i chłopak koleżanki. Przerażała mnie jazda tramwajem, nie wspominając już o metrze, ale z czasem wszystkiego się nauczyłam. W tym czasie nie miałam pracy i głównym zmartwieniem był budżet. Pomógł mi program Aktywny Samorząd dla studentów, dzięki któremu miałam opłacone czesne. Pracę znalazłam szybko, bo Alicja uruchomiła swoje kontakty i popytała znajomych. Odezwałam się do firmy SOD Janiszewski, i po pierwszym telefonie umówiłam się na rozmowę. Jestem tam specjalistą ds. rekrutacji w projekcie Tasman by SOD i staram się pomagać osobom z niepełnosprawnością na rynku pracy. Osoby, które zastanawiają się nad wyprowadzką, mogę zachęcić i zmotywować. Obawy są czymś normalnym, bo tylko wskazują, że myślimy realnie. Warto poprosić o pomoc najbliższych lub znajomych, którzy mieszkają tam, gdzie planujemy się przeprowadzić. Nie radziłabym jednak rzucać się na głęboką wodę bez oszczędności. Polecam też dynamiczną grupę na Facebooku – „wózkersów”, ludzi z całej Polski, codziennie poruszających wiele ważnych kwestii i wspierających innych. Warto też odezwać się do fundacji i stowarzyszeń działających w konkretnym mieście.
Daria Suska
-
Miłość
W osiągnięciu samodzielności pomaga też... miłość.
- Moje życie bardzo się zmieniło, gdy na początku II roku studiów poznałam Bartka, obecnego męża – wyjawia Bogumiła Siedlecka-Goślicka, który jest dla niej nie tylko mężczyzną życia, ale też oparciem w trudnych momentach.
- Choć zawsze mogłam liczyć na pomoc ze strony bliskich i przyjaciół, to Bartek stał się najbliższą mi osobą i łatwiej było mi poprosić jego o pomoc – opowiada i zaznacza, że w związek wchodzi się nie po to, żeby było łatwiej, ale żeby nie przechodzić przez życie w samotności.
- Na początku nie było mi łatwo otworzyć się na znajomość, ale dziś wiem, że zamieszczenie ogłoszenia na portalu randkowym było jedną z lepszych decyzji w moim życiu. Tu muszę doradzić jedno – osoba z niepełnosprawnością nie może uważać się za kogoś mniej atrakcyjnego, zamykać w swoich kompleksach i wychodzić z założenia, że „ i tak nikt nie będzie mnie chciał”. Trzeba dać sobie szansę. Zawsze może się bowiem okazać, że spotkana na imprezie czy portalu randkowym osoba okaże się tą jedyną – doradza vlogerka.
Stare sprawy w nowym miejscu
- Nie jestem zameldowana w Warszawie, lecz w oddalonej prawie 300 km Stalowej Woli. Musiałam więc postarać się o notarialne upoważnienie dla mojego taty. Dzięki temu może na miejscu załatwiać różne sprawy w PCPR czy oddziale ZUS, np. co semestr składa moje dokumenty z programu Aktywny Samorząd na dofinansowanie studiów – tłumaczy Julia Torla.
- Gdy się przeprowadziłam, od razu zarejestrowałam się do lekarza rodzinnego w najbliższej przychodni, dowiedziałam się, jacy są tam specjaliści, terminy oczekiwania na wizyty i dostępna rehabilitacja. W Warszawie czasem trzeba bardzo daleko jeździć, żeby skorzystać z zabiegów – opowiada Marta Lorczyk. – Okazało się, że mając znaczny stopień niepełnosprawności, mogę mieć rehabilitację domową, na co bez problemu otrzymałam skierowanie.
Mieszkania treningowe
Z doświadczeń specjalisty gdyńskiego Centrum Integracji wynika, że dobrym rozwiązaniem są mieszkania treningowe dla osób z niepełnosprawnością. Takie rozwiązania funkcjonują w wielu miastach. Dzięki temu można odbyć swego rodzaju trening samodzielności pod okiem trenera i sprawdzić własne możliwości.
- Informacje o mieszkaniach treningowych będzie miał Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej (MOPS), urząd miasta i oddział PFRON. Taki system działa m.in. w Gdańsku. Trzeba zadzwonić i dowiedzieć się, czy jest tam realizowany projekt – mówi Maciej Czaplewski.
10 porad teoretyka i praktyka
- Zdobądź wykształcenie. Przyszłościowe studia, znajomość języków czy umiejętność programowania pozwolą lepiej wystartować w dorosłość.
- Znajdź dobrą pracę. Samodzielność to płacenie za siebie. Do tego potrzebne jest źródło dochodów. Cenne jest tu doświadczenie. Warto brać udział w stażach i praktykach.
- Nie zaniedbuj rehabilitacji. Trzeba pracować nad sobą i w pełni korzystać ze swojego potencjału.
- Poznaj ofert ę instytucji: ZUS , PFRON, NFZ. Udaj się do placówki, zadzwoń na infolinię, zapoznaj się ze stroną internetową itp. Warto skupić się na projektach aktywizacyjnych, kursach, pomocy psychologa, doradcy zawodowego i stażach.
- Bądź mobilny. Zdobądź prawo jazdy. Na kurs i dostosowanie auta można otrzymać środki z PFRON. Pomoc oferują Centrum Usług Motoryzacyjnych dla Osób Niepełnosprawnych Instytutu Transportu Samochodowego (www.cum.its.waw.pl) i Stowarzyszenie Pomocy Niepełnosprawnym Kierowcom SPINKA (www.spinka.org.pl).
- Pracuj zdalnie. Pracować można w domu. To rozwiązanie stworzone z myślą np. o rodzicach małych dzieci, ale też osobach z niepełnosprawnością. Polecam portal Sprawniwpracy.com.
- Bądź aktywny życiowo . Znajomości zawsze są w cenie, także nowe – warto więc chodzić na różne spotkania, należeć do grup, szukać kontaktu z ciekawymi ludźmi. Polecam wolontariat.
- Sport i rekreacja. Dzięki uprawianiu sportu nabywa się umiejętności pracy w grupie, systematyczności, oceniania swoich możliwości.
- Nie wstydź się prosić o pomoc. Zapytaj kogoś z otoczenia, czy nie mógłby cię podwozić albo towarzyszyć w podróży pociągiem czy autobusem. Ludzie pozytywnie reagują na takie propozycje.
- Bądź optymistą. Coś nie wyszło, nie udało się i zastanawiasz się co dalej? Takie jest życie. Nie warto się poddawać. Lepiej traktować porażki jak lekcje.
Artykuł pochodzi z nr 2/2018 magazynu Integracja.
Zobacz, jak możesz otrzymać magazyn Integracja.
Sprawdź, jakie tematy poruszaliśmy w poprzednich numerach (w dostępnych PDF-ach)!
Znasz magazyn „Integracja”? Wypełnij ankietę on line i pomóż nam się rozwijać!
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Komentarz