Żadnej pracy się nie boję...
Mordor – symbol awansu zawodowego i społecznego dla jednych, dla innych bezduszny moloch i praca w korporacyjnych schematach. Skupisko biurowców przy ul. Domaniewskiej w Warszawie budzi różne skojarzenia. Na pewno przywołuje obraz młodych i prężnych pracowników, nie zaś tych, którzy dawno temu świętowali 40. urodziny i w dodatku mają orzeczenie o niepełnosprawności. Tacy jednak też tam pracują. Przykładem jest pani Danuta, finansistka i psycholog z wykształcenia, która za pośrednictwem Centrum Integracji i portalu Sprawniwpracy.com rozpoczęła pracę w kancelarii wierzytelności właśnie w tym osławionym miejscu.
Chora od dzieciństwa, niepełnosprawna od trzech lat
Pani Danuta ma wrodzoną wadę kręgosłupa. Choroba dała o sobie znać w okresie dojrzewania i szybkiego wzrostu. Pojawił się bardzo duży ból i problemy z chodzeniem. Zdiagnozowanie dolegliwości było początkowo bardzo trudne. Pani Danucie przyglądało się wielu specjalistów – neurolodzy, reumatolodzy i ortopedzi, a jej stan się ciągle pogarszał. W końcu trafiła do lekarki, która zadecydowała o natychmiastowym skierowaniu na operację w ośrodku w Zakopanem. Danuta była wówczas licealistką i spędziła poza domem 10 długich miesięcy. Wspomina ten okres bardzo dobrze, mimo że pół roku była unieruchomiona w gipsie. Z poznanymi tam ludźmi utrzymuje kontakt do dziś.
Po operacji i ustabilizowaniu się stanu zdrowia powróciła do rodzinnego miasta, skończyła liceum, zdała maturę, rozpoczęła naukę w studium finansowo-księgowym w Krakowie. Potem pochłaniała ją praca zawodowa. Kłopotów ze zdrowiem, między innymi nawracających ataków rwy kulszowej, które unieruchamiały ją na długie tygodnie, nawet najgorszemu wrogowi nie życzy.
Nie myślała wówczas o sobie jako o człowieku z niepełnosprawnością. Do głowy jej nie przyszło, żeby starać się o orzeczenie. Zrobiła to dopiero w 2015 r., kiedy do kłopotów ruchowych, doszły problemy ze znalezieniem pracy i depresja. Namówiła ją koleżanka. Lekarz z komisji orzeczniczej wystawił orzeczenie o umiarkowanym stopniu niepełnosprawności do końca życia, w co nie mogła uwierzyć, bo zawsze wydawała się sobie „nie tak bardzo chora”.
Koleiny zawodowe
Pani Danuta przez wiele lat pracowała jako księgowa w firmie Wedel, następnie przeszła do spółki Frito Lay Poland. Początkowo była to praca stacjonarna w Krakowie, później coraz częstsze wyjazdy do siedzib regionalnych firmy na terenie całej Polski, aż w końcu przeniesienie do centrali w podwarszawskim Grodzisku Mazowieckim. Potem restrukturyzacja i zwolnienia, które w 2012 r dotknęło również ją. Zaczęły się kłopoty – zdrowotne i finansowe, niemożność opłacania wynajmowanego od rodziny mieszkania, niemożność opłacania zabiegów rehabilitacyjnych, które dotychczas organizowała sobie prywatnie, bo te w ramach NFZ były nieregularne, a przez to nieskuteczne.
- Jestem osobą wierzącą. Uważam, że Bóg działa za pośrednictwem ludzi, których, zwłaszcza w sytuacji bardzo trudnej, nie powinniśmy unikać. Bardzo pomogła mi rodzina, która udostępniła swoje mieszkanie w Warszawie i dała możliwość uregulowania rachunków wtedy, kiedy stanę na nogi. Mama i siostra namawiały mnie wprawdzie do powrotu do rodzinnego miasta na południu Polski, bo martwiły się o mnie i wydawało im się, że w zaistniałej sytuacji nie poradzę sobie w stolicy. Mimo wszystko postanowiłam jednak zostać tutaj. Imałam się różnych zajęć. Wśród nich była nawet praca na kuchni – opowiada Danuta i dodaje: – Żadnej pracy się nie boję. Ale bywało naprawdę ciężko, tym bardziej, że zaczęły się dodatkowe problemy zdrowotne – nadczynność tarczycy. Niewielki organ, ale jego nieprawidłowe działanie powoduje duże problemy ze zdrowiem całego organizmu – zanik siły mięśniowej, zawroty głowy, chroniczne zmęczenie. Czasami miałam kłopot ze wstaniem z siedzenia w autobusie.
Od momentu otrzymania orzeczenia pani Danuta zaczęła poszukiwania pracy skierowanej do osób z niepełnosprawnością i – jak mówi – w Warszawie nie było z tym dużego kłopotu, tym bardziej, że ma wyższe wykształcenie. Była zatrudniona w recepcji, ale praca w systemie dwa dni po 12 godzin i dwa dni wolne z dojazdem do odległego od miejsca zamieszkania Piaseczna okazała się zbyt uciążliwa dla jej kręgosłupa. Była też i taka praca, w której szef nie rozumiał, że chory pracownik musi pójść czasami do lekarza.
Od 7 maja br. dojeżdża na warszawski Mordor. W dniu, w którym rozmawiamy, po miesiącu próbnym, podpisała umowę o pracę na czas nieokreślony. Bardzo się z tego cieszy, choć idąc pierwszy dzień do pracy, miała szereg obaw.
- Na szczęście do moich obowiązków nie należy agresywna windykacja. Dzwonię do klientów, przypominam o terminach, rozstrzygam wątpliwości. Jest szansa, że w przyszłości będę wykonywała swoje obowiązki zdalnie z domu.
Poza pracą
- Jestem z wykształcenia też psychologiem i choć większość życia zawodowego pracowałam w finansach, to bardzo cenię sobie kontakt z ludźmi. Nie mam własnej rodziny, której mogłabym poświęcać swój czas, więc staram się pomagać innym ze swojego otoczenia. Ostatnio towarzyszyłam koleżance w trudnej sytuacji związanej z chorobą i śmiercią jej męża. Opiekuję się też dorywczo 10-letnią Asią, kiedy jej rodzice są w pracy – opowiada pani Danuta.
Nie dla wszystkich, ale też nie „dla nikogo”
Wiele mówi się o konieczności podejmowania pracy przez osoby z niepełnosprawnością. Realia są takie, że niektórzy, zwłaszcza w małych miejscowościach, mogą o niej jedynie pomarzyć. Pracy dla wszystkich chętnych nie ma, ale przykład pani Danuty pokazuje, że zawsze warto o nią zawalczyć. Orzeczenie o niepełnosprawności nie jest wyrokiem. W określonej sytuacji zdrowotnej może nawet pomóc.
Jeśli jesteś pracodawcą, chcącym zatrudnić osobę z niepełnosprawnością, zapraszamy na portal Sprawniwpracy.com
Artykuł pochodzi z nr 3/2018 magazynu Integracja.
Zobacz, jak możesz otrzymać magazyn Integracja.
Sprawdź, jakie tematy poruszaliśmy w poprzednich numerach (w dostępnych PDF-ach)!
Komentarze
-
pol licznych przygodach z pseudopracodawcami trafiłam na to
20.09.2018, 10:53https://www.facebook.com/Żeński-pierwiastek-w-męskim-świecie-264858584284352/ Dziewczyna pokazała że jednak zdarzają się normalne firmy a praca dla osoby niepełnosprawnej może być ciekawa , jej siła może być inspiracją .......odpowiedz na komentarz -
Kolejna patologia
12.07.2018, 12:44Przykra sprawa,niestety wszyscy udają,że nie ma sprawy i problemu.To dramat ludzi z niepełnosprawnością,rentami,których sprowadza się do tzw.parteru. 1/Ochrona 2/Sprzątaczka 3/Telemarketing Tak wygląda rzeczywistośćodpowiedz na komentarz -
szukarnie dziury w całym
08.07.2018, 18:10Czyli: pracowników na rynku nie ma a niepełnosprawny człowiek z wykształceniem daje na mszę dziękczynną, że po ochronie (portiernia) trafił do dobrej pracy w telemarketingu (miękka windykacja to to samo). SUKCES! Nie skorzystam, niżej kwalifikacji tej Pani, poleciłbym Ukraińców, ale za nich nie ma dofinansowania, ponadto oni za minimalną nie sa tak chętni jak ON... Patologia? Chyba właśnie dalej ja ciągniemy.odpowiedz na komentarz -
przepis na sukces
05.07.2018, 11:35Praca w firmie windykacyjnej, jejkuodpowiedz na komentarz -
Nic to
05.07.2018, 09:34Z Mordorem nawet Hobbit dał obie radę :)odpowiedz na komentarz
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz