ME: czwarty złoty medal dla Polski! Mamy już 11 krążków z paralekkoatletyki
Michał Kotkowski stanął na najwyższym stopniu podium w Berlinie. Po dwóch dniach Paralekkoatletycznych Mistrzostw Europy Polacy mają 11 medali i znajdują się na 2 miejscu tabeli medalowej. Bilans wtorku to jedno złoto, dwa srebra i 2 brązowe krążki.
Michał Kotkowski (Start Poznań) w biegu na 400m w kategorii T37 z dużą przewagą finiszował na mecie i z dumą okrył się biało-czerwoną flagą. Przyznał, że dał z siebie absolutnie wszystko, co potwierdzały strużki potu na jego twarzy.
Kto rządzi? Kotkowski!
- Te ostatnie 100 metrów w biegu na 400m to istna katorga. Człowiek ma dość, chciałby stanąć, ale coś ciągnie do mety i nie pozwala się zatrzymać. I to jest piękno sportu – podsumował sportowiec.
Kotkowski przyznał, że na pierwszych 30 metrach nieco wystraszył się przeciwników, ale ten strach dodał mu sił – chciał pokazać, kto rządzi na bieżni i jak stwierdził „na ostatnich 100m dał czadu”.
Zapytany o motywację i wzór, którym się kierował podkreślił, że zawsze inspirował go Adam Kszczot, choć nigdy nie udało im się razem trenować.
- Nie mogłem skończyć inaczej niż on. To mój idol, jeden z większych. Zawsze mnie pchał do przodu – mówił Michał Kotkowski.
Srebro zostanie w domu
Ze swojego startu nie do końca była zadowolona Ewa Durska (ZSS Sprawni razem) (kat. F20), trzykrotna złota medalistka igrzysk paraolimpijskich. Dziś musiała ustąpić pierwszeństwa silnej reprezentantce z Wielkiej Brytanii Sabrinie Fortune.
- Nie wiem, co się stało, ale najważniejsze, że mam medal – przyznała Durska tuż po starcie. – Przygotuję się do następnego roku i ją pokonam. Dziś mi to koło nie pasowało, było za śliskie, takie nie jest dla mnie. Wolę bardziej chropowate. To nie był mój dzień.
Ewa Durska, która swój złoty medal z Rio przekazała na cele charytatywne, za co zresztą otrzymała nagrodę Fair Play, postanowiła nie rozstawać się ze srebrnym krążkiem.
- Zostawię go sobie w domu – przyznała. – Jakiś medal muszę sobie wreszcie zostawić. Poza tym srebro dodaje motywacji. Żeby wygrać.
Na drugim stopniu podium stanął dziś także Mateusz Michalski (Start Gorzów Wlk.) w biegu na 200m (kat.T13). Wynikiem zbliżył się do życiówki. Nie udało się prześcignąć aktualnego rekordzisty świata Irlandczyka Jason’a Smyth’a.
- Niejeden pełnosprawny sprinter nie dałby rady go pokonać. Ja cały czas się staram, ale nie udaje się, co zrobić – powiedział Michalski po ukończonym biegu. – Mój dzisiejszy wynik był dobry, ale nie znakomity. Chciałem wybiegać życiówkę, ale dziś nie byłem w stanie. Zobaczymy, co będzie za rok za dwa, do Tokio planuję potrenować. Może poprawię formę. Trzeba się skupić na sobie, a nie na rywalach.
Upadek przed metą
O prawdziwym pechu może mówić Jakub Nicpoń, który startował w tej samej konkurencji. Polski zawodnik upadł na finiszu i stracił szansę na brąz.
Więcej szczęścia miała Małgorzata Ignasiak (Start Poznań) (T12), która dobiegła do mety na trzeciej pozycji i w biegu na 100m wywalczyła brąz. Ignasiak zdecydowanie liczyła na więcej i obiecuje lepszy start w biegu na 200m.
- Nie jestem zadowolona z dzisiejszego biegu i tym bardziej napędza mnie to do walki w kolejnym. Moim zadaniem jest to, żeby trenować jak najwięcej i biegać jak najszybciej – stwierdziła.
Ostatni brąz dla Polski dzisiejszego dnia zdobył Michał Głąb (Start Gorzów Wlk.) (kat. F33) w pchnięciu kulą. Nasz zawodnik był całkowicie rozczarowany swoim startem i nie ukrywał, że jego plany i cele na Berlin były zupełnie inne.
- Nie poszło, jak miało pójść, ale medal to medal. Wywalczyłem go. Wszystko nie przebiegało jak trzeba. Rozstroili mnie. Źle mnie przypięli do „kozy”, musieli odpinać. Musiałem czekać. Adrenalina ze mnie spadła – mówił i przyznał, że start rozbudził sportową złość na tyle, że zapowiedział odwet. – Mogłem zagrozić wszystkim rywalom. Mój wynik na listach światowych jest na drugiej pozycji na świecie. Tutaj mogłem być pierwszy, ale w życiu nie złożę broni. W przyszłym roku pokażę jak się pcha kulę. Wszystkim.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Rusza głosowanie na najlepszego i najpopularniejszego sportowca 2024 roku – tegoroczne #Guttmanny nadchodzą
- Seniorzy w artystycznym żywiole
- Wspólna lekcja wrażliwości. Premiera spektaklu „Brzydkie Kacząko”
- Jak muzyka pomaga przebodźcowanym dzieciom? Ciekawe wyniki badań z polskich przedszkoli
- Nawet 30 kilometrów do ginekologa? Nierówny dostęp do ginekologów w Polsce - jak miejsce zamieszkania łączy się z jakością życia Polek?
Dodaj komentarz