Nie polubię cię, bo jeździsz na wózku
„Cześć” – lakoniczna wiadomość przerwała ciszę leniwego popołudnia. „Cześć” – odpisałam, nie wiedząc, kim jest smutna dziewczyna po drugiej stronie komunikatora internetowego. Rzuciłam szybkie spojrzenie na jej zdjęcia, posty, grupy, do jakich należy… Już wiedziałam, choć nie powinnam oceniać po obrazkach. I wtedy padło sakramentalne: „Poznajmy się, też jeżdżę na wózku”. Kolejny raz w życiu wzniosłam oczy do nieba, prosząc bóstwo nieznanej mi natury o cierpliwość.
Nie dano mi tej cierpliwości.
Za pierwszym razem, gdy ktoś próbował mnie poznać, podkreślając, jak wiele mamy wspólnego – jeździmy wszak na wózku! – nawiązałam dialog. Za drugim i trzecim też dzielnie odpisywałam, bo lubię poznawać ludzi. W końcu jednak się poddałam. Żadna z tych rozmów nie wniosła nic w moje życie, a i druga strona nie wydawała się zainteresowana innymi tematami poza tym jedynym nas łączącym: niepełnosprawnością.
Internetowe znajomości są jak biznes: sztuka autopromocji jest tu niezwykle istotna.
Fajnie, gdy ktoś pisze, bo potrzebuje konkretnej rady, a ja mogę pomóc. Gdy chce podzielić się refleksją na temat, który nas łączy lub może mnie zaciekawić. Wtedy kończymy na kilku wartościowych zdaniach, dziękujemy sobie i wracamy do swojego życia. Gorzej, gdy komuś niepełnosprawność przesłania wszystkie inne powody do poznawania świata.
Integracja to modne słowo. Słyszymy je wokół, ale mam wrażenie, że osobom niepełnosprawnym często wpaja się wypaczoną jej definicję. Regularnie spotykam się z podejściem, że integruje nas wózek. Integruje nas choroba. Motoryka. Dysfunkcja. To słabe.
Widząc tych wszystkich rodziców, którzy wrzucają swoje dzieci wyłącznie w towarzystwo osób z niepełnosprawnością, jest mi smutno. I nie chodzi o to, że nas, ludzi z dysfunkcjami, mam za mniej ciekawych. Ale że dysfunkcja nas nie definiuje. Ja ludzi wokół siebie dobieram przez pryzmat zainteresowań, pasji, charakterów. Rodzice wrzucali mnie w różne otoczenia, bym uczyła się zachowań społecznych. Wychodziłam na podwórko bawić się w podchody, ale też jeździłam na turnusy. Miałam szeroki horyzont doświadczeń.
Serio, nie obchodzi mnie, czy jeździsz na wózku. Jeśli jesteś ciekawym człowiekiem – pokaż to.
Jednocześnie rozumiem wspomnianych rodziców. Oni się integrują. Ich łączy wspólny cel – uczynienie życia swoich dzieci lepszym. Szukają porad i wierzą, że dzięki wspólnemu działaniu coś zmienią. Są jak wojownicy, tworzą grupy wsparcia, tylko czasem zapominają, że tym samym zamykają przed dzieckiem cały szeroki świat.
Na integracyjnym spotkaniu dla kobiet z branży informatycznej wiem, że będę rozmawiała o technologii. Gdy pracowałam w fundacji i działaliśmy na rzecz zmiany wizerunku kobiet z niepełnosprawnościami, wiedziałam, że mamy konkretny cel. Po to byliśmy razem.
Gdy jednak ktoś chce się integrować z innymi niepełnosprawnymi, bo reszty świata się boi, to coś jest nie tak. Jeśli definicją codzienności jest narzekanie „na grupie dla niepełnosprawnych”, jak to ma się ciężko, i do tego czuje się radość z poklasku – bo klaszczący zawsze się znajdą – życie traci barwy.
Niepełnosprawność bardzo łatwo staje się bańką, z której ciężko się wydostać. Jak kolorem wyrwanym z palety barw. Sposobem definiowania siebie samego i zdziwieniem, gdy ktoś ma bogatsze życie. Ale też: zazdrością. Ktoś się odważył, a ja szukam tylko ludzi takich jak ja, z tym samym problemem i światopoglądem. Byśmy razem zazdrościli tym, którzy się wyrwali.
Przede wszystkim jesteśmy ludźmi. To, co czyni nas ciekawymi, to nasza historia. Zachęcam, by następnym razem, próbując kogoś poznać, zaczynać od skrawków opowieści. I tych opowieści w ludziach szukać. Wtedy integracja zyska pełny, wielobarwny wymiar. Przecież nie znając barw, nie wiedzielibyśmy, jak piękna jest tęcza.
Sylwia Błach – pisarka, blogerka, działaczka społeczna, modelka, ambasadorka kampanii Dotykam=Wygrywam, promującej samobadanie piersi. Wolontariuszka Fundacji Jedyna Taka, laureatka stypendium ministra za wybitne osiągnięcia. Wyróżniona przez markę Panache w konkursie Modelled by Role Models Nowy Wymiar Piękna jako „Wzór do Naśladowania”. Finalistka konkursu Mocne Strony Kobiety magazynu „Cosmopolitan”. Pracuje jako programistka i jest doktorantką na kierunku: informatyka. Choruje na rdzeniowy zanik mięśni, porusza się na wózku. Prowadzi blogi, jeden poświęcony literaturze, niepełnosprawności, programowaniu i podróżom, a drugi – modzie i urodzie. W 2017 r. znalazła się w I edycji Listy Mocy, publikacji wydanej przez Integrację, z sylwetkami 100 najbardziej wpływowych Polek i Polaków z niepełnosprawnością. Więcej: sylwiablach.pl.
Artykuł pochodzi z nr 4/2018 magazynu Integracja.
Zobacz, jak możesz otrzymać magazyn Integracja.
Sprawdź, jakie tematy poruszaliśmy w poprzednich numerach (w dostępnych PDF-ach).
Komentarze
-
Każdy ma prawo lubić kogo chce. Ja na tem przykład nie lubię kobiet z tatuażami.
01.10.2018, 19:24J.W.odpowiedz na komentarz -
Nie odpowiada sie na nieznane wpisy. Proste?odpowiedz na komentarz
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz