Wyjście z izolacji
Od urodzenia jestem osobą niepełnosprawną. Moje dolegliwości to m.in. lewostronny niedowład ciała i przede wszystkim uniemożliwiająca normalny rozwój, ciężka, lekoodporna padaczka. Czasami miałem nawet kilkanaście ataków dziennie. Mam 59 lat i mieszkam w dużym mieście na Śląsku.
Moja sytuacja zdrowotna doprowadziła do tego, że w wieku 17 lat przeszedłem ciężką operację głowy. Po operacji pojawiły się komplikacje i aby zapobiec mojej śmierci, odjęto mi połowę kości czaszki oraz cześć mózgu pod nią.
Przełomowa terapia
Po tym wszystkim jestem okaleczony i nadal mam wspomniany
niedowład, który bardzo utrudnia mi poruszanie się i wykonywanie
czegokolwiek lewą ręką, ale nie mam już od 40 lat ataków padaczki.
Tej przełomowej, ale bardzo niebezpiecznej i okaleczającej operacji
podjął się, zmarły już, znamy w Polsce i na świecie profesor
neurochirurgii Adam Kunicki z Krakowa. Po wojnie jeden z dwóch
najbardziej znanych neurochirurgów w Polsce.
Bardzo ważną rolę odegrała w moim życiu także rehabilitacja po operacji. Odbywała się w jednym z bytomskich szpitali, na oddziale neurochirurgii. Miałem i mam bardzo kompetentną opiekę. W brew opinii niektórych, znalazły się tam osoby, które uwierzyły we mnie, w to że pooperacyjny paraliż, który pojawia się często jako jedna z komplikacji po operacjach neurologicznych, może ustąpią dzięki intensywnej rehabilitacji. Taka postawa doprowadziła do tego, że przywrócono mi sprawność fizyczną sprzed operacji, a moja sprawność umysłowa nawet znacznie wzrosła (m.in. dopiero wtedy nauczyłem się czytać i pisać).
Związki emocjonalne
W związku z tymi przejściami bardzo związałem się emocjonalnie ze
szpitalem, a zwłaszcza z oddziałem neurochirurgii. Jestem także od
ponad 40 lat pacjentem przyszpitalnej poradni neurochirurgicznej,
gdzie kontroluje się stale mój stan po operacji i rehabilitacji
(ponieważ jest takie niebezpieczeństwo, sprawdza się np. czy nie
wytworzyły się w mojej głowie krwiaki związane z tym, iż mam w
głowie ciała obce – metalowe zaciski na naczyniach
krwionośnych).
Te dwie sprawy, czyli związek emocjonalny i konieczność stałej kontroli, powodują, że często odwiedzam szpital w Bytomiu, a także zainteresowałem się pod jego wpływem historią medycyny i zbieram różne materiały i książki dotyczącej tej tematyki. Inną ważną sprawą w moim życiu jest na pewno związek z wiarą i z Kościołem. W moim przypadku jest to konkretnie związek z Archikatedrą Chrystusa Króla w Katowicach. Co niedzielę chodzę tam na mszę i mogę zawsze liczyć na wyrozumiałe i przyjazne traktowanie mnie tam.
Pozostając na gruncie kontaktów społecznych, muszę wyznać, że były one i są mocno ograniczone. Do tego przyczynił się fakt, że nigdy nie uczyłem się w żadnej szkole, ani nie podjąłem tzw. normalnej pracy (co najwyżej, jako że interesowałem się i nadal interesuję fotografią, byłem przysposabiany w specjalnych ośrodku dla osób niepełnosprawnych do pracy w studiu fotograficznym, jednakże w końcu nic z tego nie wyszło).
Nadzieja wyjścia
Mam ogromną potrzebę wyjścia z tego wyizolowania i
odsunięcia od ważnych spraw społecznych (i nie tylko społecznych).
Potrzebę naznaczenia swojej obecności i uzyskania, poprzez aktywne
działanie na miarę moich możliwości, jakiegoś wpływu na sprawy
dotyczące mnie i mojego otoczenia. Potrzebę przerwania tego
ciągłego pomniejszania mojego znaczenia w decydowaniu o czymkolwiek
i odsuwaniu mnie od wszystkiego, co powoduje duże zaniżenie mojego
poczucia własnej wartości, bezsilność i ciągłą frustrację, którą
człowiek, chcąc nie chcąc, wyładowuje później przy pierwszej
nadarzającej się sposobności na „Bogu ducha winnej osobie…”.
Mam głęboką potrzebę przerwania tej patologicznej sytuacji, która mnie dostatecznie długo i mocno raniła, skrzywiła moją osobowość i cale życie. Od chwili, kiedy usłyszałem o „Integracji”, wiem, że jej inicjatywy mogą mi pomóc w zaspokojeniu, chociaż częściowo, moich życiowych aspiracji. Zobaczyłem „światełko w tunelu”.
Stefan Lesiecki
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz