Piotr Pawłowski. Żeglarz i wiatr – Nagroda Specjalna 2018
Był człowiekiem o ogromnym potencjalne, wielu talentach i charyzmie, przed którą ustępowały przeszkody, z pozoru nie do pokonania. Jednak jako nastolatek tego daru w sobie nie dostrzegał. Planował karierę mechanika samochodowego i jako młody koszykarz miał nadzieję na sukcesy sportowe. Ten plan miał szansę się zrealizować. Życie miało jednak dla niego inny scenariusz.
Był lipiec 1982 r. Piotr Pawłowski skoczył do rzeki Liwiec. Na główkę, chociaż woda sięgała mu zaledwie do pasa. Po tym skoku wszystko się zmieniło. Powoli wykruszyli się koledzy, odeszła pierwsza miłość, nie było już szans na powrót do sportu.
Zwyciężyła wewnętrzna siła
Nie od razu był gotowy, by to nowe życie zaakceptować i dostrzec tkwiące w nim możliwości. Nie widział sensu w podejmowaniu starań, skoro utracił to, co w tamtym momencie wydawało mu się najważniejsze. Zyskał powód, by zrezygnować z odpowiedzialności za swoje życie. Nigdy nie ukrywał, że w tamtej chwili, pół roku po wypadku, chciał się poddać. Nie zrobił tego. Zwyciężyła wewnętrzna siła i charakter przyszłego reformatora świata osób z niepełnosprawnościami.
Zaczął szukać na siebie sposobu. Zastanawiać się, co może osiągnąć, dysponując sprawną głową i ograniczonym zakresem ruchu w jednej ręce. Czegokolwiek próbował, wiele od siebie wymagał. Do matury przygotowywał się indywidualnym trybem nauki. Za punkt honoru postawił sobie przygotowanie do każdej lekcji. Nie chciał zawieść ani siebie, ani nauczycieli. Rozważał karierę naukową, dlatego kontynuował edukację w Instytucie Studiów nad Rodziną, a później w Podyplomowym Studium Etyki i Filozofii UW. Z tej drogi zrezygnował dopiero na etapie studiów doktoranckich. Nie został także tłumaczem, chociaż podjął się nauki języka japońskiego.
Zanim nastał czas komputerów i aplikacji ułatwiających komunikację z innymi, nauczył się pisać ustami. Ustami zaczął też tworzyć obrazy. Efekt był na tyle zadowalający, że swoje prace wysłał do Światowego Związku Artystów Malujących Ustami i Nogami. Został stypendystą tej organizacji. To z tych pieniędzy kupił pierwszy komputer, na którym składał wczesne numery magazynu „Integracja”.
Jednak zanim wpadł na pomysł założenia nowego pisma, musiał wypełnić warunki stypendysty i wystawić swoje obrazy w Polsce. Wtedy ujawnił się jego talent do likwidowania barier i ograniczeń oraz umiejętność realizowania niemożliwych i nieprawdopodobnych planów. Jego obrazy można było oglądać w Muzeum Narodowym. W tym samym czasie na ścianach wisiały prace Andy’ego Warhola. Słynny przedstawiciel pop-artu, twórca seryjnych prac w sitodruku przedstawiających m.in. Marilyn Monroe czy zupę w puszce, wygrał pojedynek na liczbę zwiedzających niewielką przewagą. Malarstwo pozostało pasją Piotra Pawłowskiego, ale swoją życiową misję zrealizował w Integracji.
Czytelnicy piszą listy
W maju 1994 r., podczas rozmowy przy piwie z kolegą Bolesławem Bryńskim, narodził się magazyn „Integracja”. Na jesieni tego roku pierwszy numer 8-stronicowego, czarno-białego wydania był już w rękach czytelników. Tamten numer został wydany na słabej jakości papierze, ale poziom tekstów i ich tematyka stanowiły najwyższą jakość.
Początkowo magazyn miał być tylko zajęciem dla dwóch wykształconych chłopaków z niepełnosprawnościami, którzy nie chcieli się skupiać na tym, czego w życiu zrobić nie mogą. Wkrótce okazało, że poruszane przez nich tematy, są ważne dla czytelników, którzy radzą sobie z własnymi dysfunkcjami.
Do redakcji, której siedziba, jeszcze przez dwa lata, mieściła się w domu Pawłowskich, przychodziły listy od czytelników. Było ich coraz więcej. Na te listy zaczęła odpowiadać Janka Graban, nowy członek redakcji.
Obecnie Magazyn Integracja został wydany już ponad 150 razy. Jest największą tego typu publikacją w Polsce. Jako kolorowy magazyn bezpłatnie trafia do 30 tys. czytelników.
Bystry i niezwykły
Już tylko to wystarczyłoby za sukces Piotra Pawłowskiego, ale dla niego był to dopiero początek. W 1995 r. powstało Stowarzyszenie Przyjaciół Integracji, a rok później odbyła się pierwsza Wielka Gala Integracji. Integracja się rozrastała. Powstały program telewizyjny, portal Niepelnosprawni.pl, serwis Sprawniwpracy.com. Działalność rozpoczęła sieć Centrów Integracja, gdzie można znaleźć poradę i pracę. Integracja organizowała szkolenia, sprawdzała pod kątem dostępności dla osób z niepełnosprawnością budynki i strony internetowe.
Chociaż Piotr Pawłowski potrzebował ponad 2 godzin, by przygotować się do wyjścia z domu, nigdy sobie nie odpuszczał. Bez względu na wysiłek, jakim było to obarczone, był gentlemanem w sposobie bycia i wyglądzie. Kulturalny, błyskotliwy, szarmancki, nienagannie ubrany. Tak zapamiętali go ludzie, z którymi prowadził działania na rzecz konsolidacji środowiska.
Janina Ochojska oceniła go jako najlepiej ubranego mężczyznę, z jakim współpracowała. Elegancki w zachowaniu i w wyglądzie. Bystry i niezwykły. To opinia każdego, kto miał szansę go poznać.
Wyjaśniał, edukował, szukał porozumienia
Pracował po kilkanaście godzin dziennie. Efektem tej pracy były m.in. kampanie społeczne.
„Pierwsza była kampania „Płytka wyobraźnia...”, w której chcieliśmy powiedzieć młodym ludziom, żeby bezmyślnie nie skakali do wody. Nie mogłem obojętnie patrzeć na to, że wciąż skaczą na główkę do nieznanej sobie i zwykle płytkiej wody. Złamałem kręgosłup i nie mogłem stać bezczynnie, pozwalając komuś, żeby zrobił to samo” – mówił w wywiadzie do 150. jubileuszowego wydania magazynu „Integracja”.
Konsolidował środowisko, motywował i inspirował innych. Świat pamięta go jako wizjonera o otwartym umyśle. Miał wizję i plan, jak nauczyć decydentów, czym jest niepełnosprawność i jak do niej podchodzić. Nie wymuszał, nie naciskał, nie organizował protestów. Nie zgłaszał roszczeń. Wyjaśniał, edukował, szukał możliwości, punktów porozumienia, sposobu na realizację zamierzeń. Powoli, cierpliwie, biorąc pod uwagę ograniczenia polityczne i systemowe, zmieniał podejście do osób z niepełnosprawnością.
Nadał kierunek
Był błyskotliwym strategiem o ciepłym usposobieniu. Chociaż wysoko stawiał poprzeczkę sobie i swoim współpracownikom, był przede wszystkim człowiekiem, który kochał życie i potrafił z niego korzystać. Spotkania z ludźmi, przyjaciele, poczucie humoru, podróże, smak wina, wykwitna kuchnia. Cieszył się drobnymi przyjemnościami codziennego życia.
- Był spełnionym człowiekiem, zachłannym na życie – wspomina żona Ewa Pawłowska, nowa prezes Integracji. – Ujął mnie swoim uśmiechem i pogodą ducha. W kontakcie z nim, wózek przestawał być widoczny.
- Piotr Pawłowski był żeglarzem i wiatrem – podkreśla poseł Sławomir Piechota, laureat Konkursu „Człowiek bez barier 2003”. – To on nadawał kierunek wielu sprawom, jak dobry żeglarz, ale jednocześnie to on wytwarzał tę energię, która pcha żaglówkę naprzód. Myślę, że dzięki niemu daleko zajechaliśmy w sprawach osób niepełnosprawnych.
Nadał kierunek, wyznaczył standardy pracy nad integracją osób z niepełnosprawnościami. Nie dokończył swojego dzieła, odszedł 8 października 2018 r., ale zostawił następców, którzy będą je kontynuować.
Konkurs „Człowiek bez barier” nie odbyłby się bez Partnerów – instytucji, firm i organizacji – którym dziękujemy za wsparcie!
Patronat honorowy
Małżonka Prezydenta RP
Agata Kornhauser-Duda
Partner instytucjonalny
Konkurs współfinansowany ze środków PFRON
Partnerzy główni
Partnerzy
Patronat medialny
Organizator
Komentarze
-
przykro mi, że go już nie ma
13.12.2018, 16:59Walczył o prawa niepełnosprawnych. Walczył ćwierć wieku. Walczył, walczył i nic nie wywalczył. Polska to dziki kraj.odpowiedz na komentarz
Dodaj komentarz