Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Baśń o codzienności

28.10.2004
Autor: Redakcja "Integracji"

"Kolory Raju" Majida Majidi - nagrodzone Grand Prix na festiwalu w Montrealu w 1999 r. - uznane zostały za przełom w kinie irańskim.

Do szkoły dla niewidomych w Teheranie po swoje dzieci przyjeżdżają rodzice, aby je zabrać na wakacje. Wszystkie dzieci wyjeżdżają, tylko ośmioletni Mahammad ciągle czeka na swojego ojca. Kiedy ten w końcu przyjeżdża, pyta nauczycieli, czy jego syn nie mógłby zostać w szkole na stałe. Nauczyciele odmawiają. Ojciec zabiera więc Mahammada do domu, który znajduje się w górach na północy Iranu.

Wzruszająca historia niewidomego chłopca i jego skomplikowanych relacji z ojcem rozgrywa się wśród malowniczych irańskich krajobrazów. Jednym z tematów filmu jest również związek człowieka z naturą. Oglądając łąki pełne kwiatów i lasy pogrążone we mgle, słuchając śpiewu ptaków i odgłosów owadów zastanawiamy się, jak odbiera otaczający świat niewidomy bohater.

Majidi pokazuje, jak ciekawe wiedzy dziecko nie tylko odkrywa znany nam wszystkim świat, ale także w swej wyobraźni przemienia go w plac zabaw. Co ciekawe, aktor grający rolę Mahammada, Mohzen Ramezani jest w rzeczywistości niewidomy. Urodził się na pustyni i nigdy wcześniej nie słyszał szumu morza, śpiewu ptaków czy odgłosów lasu. - "Czułem, jak dojrzewam, grając w tym filmie. Zobaczyłem rzeczy, których wcześniej nie widziałem. Teraz wiem, jak wygląda świat" - powiedział w jednym z wywiadów młody aktor amator.

Wcielając się w postać Mahammada jest on naturalny do tego stopnia, że w ogóle nie czujemy, iż gra. Świat przedstawiony w "Kolorach raju" widzowie odbierają jako rzeczywistość odczuwaną zmysłami niewidomego dziecka. W tej baśni o dziecięcej niewinności nie ma cienia fałszu, nieprawdziwego gestu czy spojrzenia.

'Baśń o codzienności', "Integracja", nr 03/2002.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas