Kraina ducha i kamienia – Ziemia Święta dla odważnych
Gdy jechałem tam po raz pierwszy – byłem pełen niepewności jak odkrywca: jakie będą te miejsca znane z opisów Ewangelii i... codziennych gazet. Ile pozostało tam śladów wydarzeń sprzed 2000 lat, a na ile przytłacza niebezpieczna, dzisiejsza codzienność kraju, w którym toczy się wojna?
Wsiadając do samolotu, by po raz drugi, po dwóch latach, przemierzyć biblijne szlaki Izraela, miałem nadzieję na powtórne wzruszenia, zdziwienie i zachwyty. Kiedy wiosną tego roku wyruszałem tam po raz trzeci – tym razem m.in. z kolegą z ławy poselskiej, Markiem Plurą, cieszyłem się, że będę znowu u źródeł naszej cywilizacji, w miejscu, gdzie wszystko się zaczęło.
Déja vu
Kolejny już raz przeżyłem wjazd o świcie do
Jerozolimy (zwanej przez Żydów „Jeruszalajm”, czyli „Miasto
Pokoju”, a przez Arabów – „El Quud” czyli „Piękna”), a potem
wędrówkę najeżonymi schodami, wąskimi uliczkami Starego Miasta.
Nazajutrz, z porannym słońcem za plecami, schodziliśmy z Góry
Oliwnej stromą dróżką wzdłuż cmentarzy. Kolejnego dnia udaliśmy się
na plac przed Bazylikę Narodzenia w Betlejem. Za nami było już też
powtórne „pierwsze” spojrzenie na liliową kopułę Bazyliki
Zwiastowania w Nazarecie... Znowu pustynne Jerycho za granicą
Autonomii Palestyńskiej. A dla kontrastu - bajecznie zielona i
ukwiecona Galilea, położona na północ od Jerozolimy, nad
życiodajnym (a przez to też – wobec dotkliwego deficytu wody –
powodującym tak wielkie spory) Morzem Galilejskim, zwanym też
Jeziorem Tyberiadzkim lub Genezaret. W dalszej wędrówce pojawiła
się, jakby z innego świata, rzeźbiona we wszelkich odcieniach brązu
skalista Pustynia Judzka ze stalowo-ciężkim rozlewiskiem Morza
Martwego.
Za pierwszym razem wszystko było dla mnie nowe, tak bardzo inne, zadziwiające. Za drugim – widziałem już więcej, jakby wzrok sięgał głębiej. Za trzecim razem najważniejsze nie były już widoki i dźwięki – raczej atmosfera, klimat, tętno i duch tego wyjątkowego miejsca. Uczucie to można porównać do pójścia po kilku latach przerwy na pasterkę w noc Bożego Narodzenia: choć znane są miejsce, modlitwy, przebieg mszy świętej i kolędy radośnie śpiewane wśród kłębów pary w mroźną noc, to jednak wzruszenie i zachwyt są świeże jak za pierwszym razem.
Status gościa
Wiele razy słyszałem: „Czy ty się nie boisz? Przecież tam
trwa wojna!? Poza tym nie jest to miejsce dla osoby poruszającej
się na wózku...”. Owszem – co krok napotyka się uzbrojonych
mundurowych i trudno rozpoznać, czy to wojsko, policja czy jeszcze
ktoś inny. Dziwią oddziały maszerujących ulicami Jerozolimy młodych
żołnierzy z karabinami na plecach. Dziwi jeszcze bardziej, jeśli to
oddział dziewcząt. A najbardziej zaskakuje widok cywilów – z długą
bronią opartą o plecak lub torbę, siedzących w restauracji,
stojących w kolejce sklepowej lub na przystanku autobusowym. Ponure
wrażenie robi widok kilkunastometrowy, szary, betonowy mur, usiany
wieżami strażniczymi, okalający Betlejem i tereny zamieszkane
głównie przez Palestyńczyków. Mur jakby wprost ze świata udręczonej
lękiem przed władzą, niczym i przez nikogo niekontrolowanej
wyobraźni Orwella.
A jednak w grupie pielgrzymów nie odczuwa się lęku. Gdy się mieszka w palestyńskim hotelu we wschodniej, arabskiej części Jerozolimy i jeździ palestyńskimi autobusami w towarzystwie przewodnika doskonale zorientowanego w tamtejszych stosunkach (m.in. dzięki biegłej znajomości języka hebrajskiego i swobodnej komunikacji w różnych odmianach arabskiego), szybko dociera do świadomości poczucie, że jest się na tej ziemi szanowanym gościem. Podobnie ze strony Izraelczyków – niezależnie czym to poszanowanie gościa się tłumaczy.
Drogi do pokonania
Bardziej dokuczliwe niż wojenne napięcia i obostrzenia są tam dla
pielgrzyma z niepełnosprawnością bariery. Dla osób poruszających
się na wózkach problemy zaczynają się już od nierównej, pokrytej
najczęściej kamienną kostką i pełnej zdradliwych dziur nawierzchni
chodników i ulic. Ulice są zazwyczaj strome i śliskie. Piesze
szlaki (bo to ani zwykłe uliczki, ani też w naszym rozumieniu
deptaki) na jerozolimskiej starówce gęsto usiane są długimi,
nierównymi kamiennymi schodami.
Jerozolima to miasto w górach – leży wszak na wysokości... Zakopanego! Widać też, jak w kolejnych latach przybywa miejsc dostępnych, a nawet dostosowanych. Widać je, choć nie zawsze daje się zrozumieć logikę w tym usuwaniu barier oraz czynieniu obiektów i przestrzeni dostępnymi również dla osób z niepełnosprawnością. Bo oto znienacka na dziedzińcu przy Studium Biblijnym Franciszkanów w sercu starej Jerozolimy znajduję wygodny i dość długi podjazd. Dziwi tylko, że zarówno przed wejściem na ów dziedziniec, jak i za nim droga pełna jest schodów i wybojów. Podobnie zaskakuje nowoczesna winda między dwoma kondygnacjami przy kościele In Galicantu (czyli „Kur zapiał”), czy też wygodna i dostosowana toaleta przy wykopaliskach starożytnego Scytopolis – o ile uda się pokonać krętą i spadzistą drogę, by do niej dotrzeć...
Zatem żeby pomimo niepełnosprawności móc przebyć pielgrzymi szlak przez Ziemię Świętą, dobrze być w towarzystwie przyjaznych osób, które potrafią pomóc. Niejednokrotnie jedyną możliwością dalszej drogi było zebranie czterech mocnych i sprawnych, by przenieśli wózkowicza przez kamienisty odcinek drogi lub kręte schody.
Plan na
powrót
Pomoc bywa konieczna również w owianej legendą,
wzniesionej przez Heroda twierdzy Masada, górującej nad starożytnym
szlakiem do Egiptu pośród Pustyni Judzkiej, nad Morzem Martwym. Dla
Żydów i dzisiejszego Izraela to wyjątkowe miejsce – słynne z powodu
heroicznej, kilkuletniej obrony garstki powstańców walczących o
wyzwolenie spod władzy Rzymu w latach 70. I wieku n.e. Na szczyt
Masady można się dostać „ścieżką węża”, wijącą się zygzakami po
stromym zboczu (ok. 3 godzin wędrówki) albo nowoczesną kolejką
linową (kilkanaście minut). Dolna stacja kolejki stanowi zarazem
kompleks muzealno-sklepowo-restauracyjny. Tutaj na wózku można
poruszać się dość swobodnie. Na górze jednak, mimo wybetonowanych
alejek na rozległym płaskowyżu twierdzy, trudno dotrzeć na wózku do
najważniejszych punktów widokowych i miejsc historycznych. Z
przyjazną asystą nawet na Masadzie można jednak bardzo
wiele...!
Mimo przeszkód i utrudnień już myślę o tym, żeby pojechać tam kolejny raz...
Autor jest posłem na Sejm RP, przewodniczącym sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny oraz wiceprzewodniczącym Parlamentarnego Zespołu ds. Współpracy z Organizacjami Pozarządowymi.
Komentarze
-
Wycieczki do Izraela
27.01.2012, 13:16Witam I Nie jestem przedstawicielem żadnej firmy . Widziałem w Waszym magazynie pytanie niepełnosprawnego co do wycieczek do Izraela . Wszedłem do Googla i znalazłem kilka linków w tym temacie . http://www.israel4all.com/ http://www.aisrael.org/Eng/Index.asp?CategoryID=83 http://www.goisrael.com/Tourism_Eng/Tourist%20Information/Discover%20Israel/Pa ges/Israel%20at%20a%20Glance.aspx http://www.tours.com/tours_vacations/israel/disabled.htm http://www.holyland-pilgrimage.org/in-advance-of-the-papal-visit-yad-sarah-off ers-its-services-for-special-needs-tourists-and-pilgrims Jeśli to może komuś pomóc , to proszę. Pozdrawiam Natan Dunkelman Jerozolima ISRAELodpowiedz na komentarz -
informacja
22.08.2010, 13:13Artykuł pieknie napisany,brakuje w nim tylko informacji kto organizuje takie ciekawe wyjazdy dla niepełnosprawnych- chciałabym pojechać. Pozdrawiamodpowiedz na komentarz -
Skamieniały duch
19.08.2010, 19:20Nie Watykan, ale Jerozolima powinna być stolicą apostolską. Tzw."Ziemia Święta mnie nie kręci. Wolę już wyspy Korfu. Morał: u Żyda pił, Żyda bił, a przed żydowską matką klękał, najświętrza ratuj mnie panienka! Ave.odpowiedz na komentarz
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz