Zatrzymaj się na chwilę
Żyjemy w ciągłym pośpiechu. Większość życia spędzamy w pogoni za tym, aby mieć coraz więcej i lepiej. W tym nieustannym dążeniu do „mieć” zapominamy o tym, że ważniejsze jest „być”. Z tego powodu często nie zauważamy innych, przeważnie bliskich, ale też siebie. I chociaż każdy dzień wydaje się nam za krótki, a noce za długie, to i tak na wszystko brakuje czasu. Można by powiedzieć, że żyjemy w swoistym niedoczasie. Tylko czy taki styl życia pozwala na pełniejsze stawanie się Człowiekiem? Czy przez to stajemy się szczęśliwsi? Może warto trochę zwolnić, dostrzec innych i siebie, by móc cieszyć się życiem i pomóc cieszyć się także innym.
Zatrzymaj się na chwilę nad człowiekiem, któremu dokucza samotność. Może to ktoś z bliskich, rodziny, sąsiad, ktoś, komu nagle zawalił się świat. Tacy ludzie często nie obnoszą się ze swoją samotnością, z wypalającą pustką spowodowaną utratą bliskich. Nie zawsze musi to być spowodowane czyjąś śmiercią. Czasem to opuszczenie przez żonę, męża albo dzieci, które popędziły gdzieś w poszukiwaniu lepszego, a może tylko innego świata. To tak niewiele – powiedzieć: „dzień dobry”, „jak się pani czuje?”. A może zapukać pod pretekstem braku soli i usiąść na moment, aby wspólnie odpocząć, dać szansę na wypowiedzenie, nawet wykrzyczenie tego, co powoduje tę pustkę, ten swoisty ból istnienia.
Zatrzymaj się na chwilę przy człowieku bezdomnym. Często inni omijają go z daleka, bo jest niedomyty, nieładnie pachnie albo przeklina pod nosem swój trudny żywot. Pomyśl o tym, że może jest głodny, chory albo zdesperowany. Nie ulegaj presji otoczenia twierdzącego, że „sobie na to zapracował”. Musiały być ważne powody, że znalazł się na ulicy, w jakimś pustostanie, na klatce schodowej, dworcu czy w altance. I chociaż czasem trudno ci zrozumieć, że sika na klatce schodowej, albo boisz się, że się zemści, gdy odmówisz mu złotówki, to nie uciekaj przed nim, bo może będziesz ostatnim, kto mógł go zauważyć, tym, kto miał szanse pomóc, aby się podniósł, aby dostrzegł swoje człowieczeństwo.
Gdy brakuje ci argumentów, aby go zauważyć, to pomyśl, że on też miał kiedyś dom, bliskich i na pewno nie wybrał bezdomności jako drogi do bycia szczęśliwym.
Zatrzymaj się przy osobie niepełnosprawnej, tej na wózku czy niewidomej. Zapytaj delikatnie, czy i jak jej pomóc. Odpowiesz mi, że przecież sama może powiedzieć, że potrzebuje pomocy. Ale może to będzie właśnie osoba, której ktoś już odmówił pomocy, i do tego niegrzecznie. To musiało mocno zaboleć. Ty też nie lubisz, gdy ktoś robi ci przykrość albo zadaje ból.
Usiądź na chwilę przy żonie, mężu, dziecku. Zapytaj, jak minął im dzień? Wasze drogi stale się rozchodzą. Praca, szkoła, kłopoty, słabości, obowiązki, a to przecież oni, twoi bliscy, są najważniejsi. Czasem warto odpuścić serial, mecz, rozmowę przez telefon, aby tak naprawdę poczuć, że bliscy to bliscy, i to o nich się troszczysz. Oni są w tobie, w sercu, a nie tylko obok. Jeśli będziecie mieli dla siebie czas, nauczycie się ze sobą rozmawiać, to nie będzie takich sytuacji, że zauważycie swoją bliskość dopiero wtedy, gdy otrzymacie pozew rozwodowy albo gdy po dziecko przyjdzie policja. Tyle że wtedy często jest za późno, aby tę bliskość zacząć budować od podstaw.
I wreszcie zatrzymaj się na chwilę nad sobą. Często w swoim zabieganiu gubisz się, uciekasz przed trudnościami, zamiast je pokonywać. Może myślisz, że wszystko jakoś się ułoży? A przecież szczęście samo nie przyjdzie. Trzeba zaangażowania, systematycznego autoaudytu, aby nie przegapić czegoś, co jeśli ucieknie, to będzie wymagało wiele czasu, energii, a nawet pomocy innych, aby z powrotem to odzyskać, a wcześniej – odnaleźć.
Może warto zacząć od tego, aby zatrzymać się w sobie. Jeśli nauczymy się na sobie, to z większą łatwością będziemy zauważali innych. Zatrzymanie się na chwilę, aby dostrzec człowieka, to sekunda, a dla tych, którzy tego potrzebują, a czasem pragną, to jak cała wieczność.
Przed nami Święta. Dla jednych to religijne przeżywanie ważnych wydarzeń, dla innych – kilka dni wolnych od pracy. Niech dla wszystkich będzie to okazja... zatrzymania się na chwilę nad kimś lub chociaż nad sobą.
Jan Arczewski – Od dzieciństwa choruje na rdzeniowy zanik mięśni i porusza się na wózku. W Domu Pomocy Społecznej Kalina w Lublinie, w którym od 32 lat mieszka i pracuje jako psycholog, stworzył Telefon Zaufania dla Niepełnosprawnych (81 747 98 21). Odbył tysiące rozmów. Problemy, z którymi zwracają się do niego ludzie, dotyczą wszystkich sfer życia, nie tylko psychologicznej czy egzystencjalnej. Jest finalistą konkursu „Człowiek bez barier 2004” i pierwszym laureatem Nagrody Prezydenta RP „Dla Dobra Wspólnego” (2016). W 2017 r. znalazł się w Liście Mocy, publikacji wydanej przez Integrację, z sylwetkami 100 najbardziej wpływowych Polek i Polaków z niepełnosprawnością.
Artykuł pochodzi z nr 6/2018 magazynu Integracja.
Zobacz, jak możesz otrzymać magazyn Integracja.
Sprawdź, jakie tematy poruszaliśmy w poprzednich numerach (w dostępnych PDF-ach).
Komentarze
-
Witam
11.01.2019, 00:54Czy można napisać do niegoodpowiedz na komentarz
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz