Kolęda o odnajdywanym miejscu
Ta kolęda powinna być piękna, poruszająca, nieść pokój i otwierać nowe perspektywy. Takie jest Boże Narodzenie – aczkolwiek nie do końca. Nie brak mu nostalgii i zadumy: wszak teologicznie radosna wieść, którą przynosi, spowita jest tyloma kłopotami i paradoksami!
Piękna i prawdziwa kolęda musi zebrać w sobie te motywy, niełatwą całość świątecznego przesłania, które jeśli ma być prawdziwe i dotrzeć do wszystkich, musi zawierać w sobie tę „niełatwość”. A trudnych tematów tyle, co i... nadziei.
Jeden stoi z boku – cicho i pokornie.
Chodzi o „miejsce”, którego potrzeba, a którego jednak nie ma. Wciąż jeszcze nie ma. Albo po prostu już go nie ma. Czy to jednak dziwne, wszak nawet nie było miejsca dla Boga, gdy przyszedł na ziemię:
Nie było miejsca dla Ciebie,
w Betlejem w żadnej gospodzie.
I narodziłeś się, Jezu,
w stajni, w ubóstwie i chłodzie.
Brakuje coraz więcej miejsc. Może dlatego ludzie odchodzą? Zostają po nich puste miejsca – podobne do tych, które tradycja każe zostawić przy stole wigilijnym.
Najczęściej jednak „miejsce” jest już zajęte. Nie ma go więc. Ktoś był szybszy, mocniejszy, bardziej bezwzględny. A wolniejszy, słabszy, pokorniejszy musi szukać schronienia gdzie indziej. Co z tego, że był życzliwie nastawiony do innych, że liczył na ich dobroć – i sam nic złego nie zrobił?
Nie było miejsca, choć szedłeś
jako Zbawiciel na Ziemię,
by wyrwać z czarta niewoli
nieszczęsne Adama plemię.
Nie było miejsca, choć szedłeś
ogień miłości zapalić
i przez swą mękę najdroższą
świat od zagłady ocalić.
A przecież potrzeba tyle dobra, entuzjazmu, rąk. Problem w tym, że miejsce często daje bezpieczeństwo, prestiż. Płynie z niego wiele korzyści. Mało kto pamięta zaś, że zobowiązuje – albo ma stwarzać warunki. Dokładnie tak jest ze słynną „kopertą” na parkingu. I z wszelkimi miejscami, z których można sprawować władzę. Dlatego takie miejsca są pozajmowane przez osoby, które nie powinny się na nich znaleźć. Ale są. I kto ich wyprosi, przegoni?
Ci, dla których to miejsce zostało stworzone, odeszli – nieraz daleko, w tułaczkę i poszukiwanie czegoś, co pewnie nigdy nie będzie do nich należało.
Gdy lisy mają swe nory
i ptaki swoje gniazdeczka,
dla Ciebie miejsca nie było,
musiałeś szukać żłóbeczka.
A czemuż, Jezu, na świecie
tyle łez, jęków, katuszy?
Bo nie ma miejsca dla Ciebie
w niejednej człowieczej duszy.
Wystarczy smutek, żal? Bo o miejsce walczyć głupio. Zwłaszcza to zajęte i marnowane przez kogoś innego. Zbyt dużo energii już na to poszło – i to raczej bez efektów.
Boże Narodzenie ma jednak, na szczęście, władzę nad „miejscami”. A nawet jest świętem odzyskiwania miejsc – a może jeszcze bardziej zmienia ich filozofię, której za często ulegamy, wpadając tym samym w rozpacz. Trzeba tylko zmienić perspektywę. To właśnie czyni Bóg w Boże Narodzenie – sam przychodzi na ziemię i odtąd staje się ona Jego mieszkaniem.
Wszystko się zmienia. Liczy się już nie tyle miejsce, ile obecność. Ona definiuje i wyznacza miejsce. I o tę obecność chodzi. A jej miejsce powinno być zawsze bezpieczne i pewne – bo w sercu, w duszy.
Nie było miejsca, choć chciałeś
wszystkim otworzyć swe Serce
i kres położyć miłośnie
ludzkiej nędzy, poniewierce.
A dzisiaj czemu wśród ludzi
tyle łez, jęku, katuszy?
bo nie ma miejsca dla Ciebie
w niejednej człowieczej duszy.
Tam nikt nie wejdzie, nikt jej nie zajmie.
Jedyne zagrożenie, że nasza dusza, nasze serce będą faktycznie puste – bo poszliśmy szukać jakichś innych miejsc – prestiżowych, wygodnych. Może poszliśmy o nie walczyć? Albo trudzimy się, by być pierwsi?
Tymczasem może się zdarzyć, że gdy przyjdzie Bóg wprost do naszego serca, do naszej duszy – będziemy gdzieś indziej. Kto wtedy zaśpiewa kolędę – tę, która płynie z samego serca nawiedzonego przez Boga?
Taka kolęda pozwala odnaleźć właściwe miejsce – i połączyć wreszcie pragnienie szczęścia z nieodzownymi w ludzkiej kondycji motywami smutku.
O. Bernard – mnich Opactwa Benedyktynów w Tyńcu, studiował teorię muzyki, fortepian i teologię, w latach 2005–2013 był opatem tynieckim, od 2013 r. pracuje w benedyktyńskim Ateneum św. Anzelma w Rzymie.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz