O włos od brązu. Zmagania Polaków na MŚ w narciarstwie biegowym i biathlonie

25.02.2019

Autor: inf. pras.

Od lewej: Witold Skupień, Iwona Faron, Kamil Rosiek na nartach

Zaledwie 0,2 sekundy zabrakło Witoldowi Skupieniowi do brązowego medalu w biegu na 20 km w stylu klasycznym ostatniego dnia Mistrzostw Świata w paranarciarstwie biegowymi i biathlonie. Polacy wracają z kanadyjskiego Prince George bez medalu, choć sukcesem jest 5. miejsce sztafety open.

Do rozdania było 38 kompletów medali, o które walczyło blisko 100 sportowców z 18 krajów. Z pięciu reprezentujących Polskę zawodników (w tym dwóch z przewodnikami) faworytem był startujący na stojąco w grupie LW5/7 Witold Skupień, który do Kanady pojechał w roli lidera tegorocznego Pucharu Świata. Podczas biegu na 20 km klasykiem, ścigający się bez kijków Skupień był bliski sięgnięcia po brązowy krążek. Do pełni szczęścia zabrakło 0,2 sekundy. Czwarte miejsce podczas mistrzostw świata to oczko wyżej niż w Pjongczangu na tym samym dystansie, ale przegrana dosłownie „o włos” niewątpliwie musi boleć.

W biegu na 10 km Skupień był 7., w rankingu Pucharu Świata jest w tej chwili na 2 pozycji. Najlepszy indywidualny wynik w polskiej reprezentacji uzyskała Iweta Faron, która w grupie LW8 w biegu na 10 km była szósta.

Sztafeta na piątkę

Na szczególne uznanie zasługuje sztafeta open, która w składzie: Iweta Faron, Witold Skupień oraz para Piotr Garbowski/Jakub Twardowski wywalczyła 5. miejsce. Faron miała ostatnią zmianę:

- To był bardzo ciężki bieg. Chłopaki oddali mi sztafetę na 2 miejscu, no niesamowici są! Ale wszyscy wiedzieliśmy, że nie jestem w stanie tego utrzymać. Miałam walczyć, żeby nie dać się dogonić jak największej liczbie drużyn. Skończyliśmy piąci, obstawialiśmy 6. miejsce, więc jest super! Mamy zapewnione stypendium z Piotrkiem, co jest dodatkowym plusem – mówiła zawodniczka.

Swojej radości nie krył także Piotr Garbowski startujący w grupie niewidomych i niedowidzących, który w sztafecie musiał pobiec dwa razy. Dla niego stypendium to szansa na kontynuowanie sportowej kariery:

- Mimo swojego wieku mam serce zdolne jeszcze do wszystkiego i najlepszego przewodnika na świecie! – powiedział tuż po dobiegnięciu na metę.

Duety i stypendyści

W kanadyjskim Prince George wystartowały także dwa duety. Piotr Garbowski i Jakub Twardowski zajęli 7. miejsce w biegu na 20 km klasykiem, a Łukasz Kubica i Ewelina Marcisz (przewodniczka) skończyli rywalizację w drugiej dziesiątce. Dla Marcisz były to pierwsze zawody w roli przewodniczki Kubicy:

- Łukasz to zawodnik, który się stara i widać, że chce, aczkolwiek nie przekłada się to na wyniki tak jak powinno i jak tego oczekujemy – przyznała. – Trenuje sumiennie, wydaje się, że ruszyliśmy do przodu, lecz gdy przychodzi start, to ewidentnie wyniki nie odzwierciedlają pracy wykonanej przez Łukasza w okresie letnim.

Kamil Rosiek – nasz jedyny zawodnik startujący na siedząco w grupie LW12 wykonał plan minimum, czyli zajął 8. miejsce w sprincie na 1000 m. Taki wynik to gwarancja stypendium, które pozwoli kontynuować sportową karierę:

- Ucieszyłem się prawie jakbym zdobył medal. Szkoda, że bieg półfinałowy to było jedyne kilka minut, kiedy narty jechały mi naprawdę przyzwoicie. Jeśli chodzi o biathlon, to brakuje tej formy strzeleckiej, jaką miałem na igrzyskach, za to biegowa jest na znacznie wyższym poziomie. Po złamaniu ręki już nie ma praktycznie śladu, ale zawody jeszcze się nie skończyły. Później będzie trzeba wyciągnąć wnioski, przeanalizować, co było dobre, a co złe i zrobić wszystko, by w przyszłości było lepiej – mówił Rosiek.

Biało-czerwonych na podium zabrakło, ale był to nowy sezon pracy w zupełnie nowym teamie, z nowymi trenerami. Teraz przed zawodnikami jeszcze finał zawodów Pucharu Świata, który odbędzie się w Sapporo.