Rozmowa z Tomaszem Jędrzejewskim, laureatem konkursu ''Barwy Wolontariatu''
Tomasz Jędrzejewski został laureatem konkursu "Barwy Wolontariatu" w grudniu 2003 r. W wyniku wypadku w dzieciństwie stał się niepełnosprawny. Od ponad dwóch lat jest wolontariuszem w Centrum Wolontariatu oraz w "Integracji". Mieszka w Warszawie, ma 32 lata, od kilku lat jest na rencie.
Jak się czujesz jako laureat konkursu "Barwy Wolontariatu"?
Nie spodziewałem się takiego wyróżnienia. Moja skromna praca dla innych jest dla mnie samą przyjemnością. Czuję się wyróżniony i szczęśliwy, że przy okazji mogłem poznać tak wspaniałych ludzi, którzy nie poddają się i robią tak wiele dla innych, a tym samym dla siebie. Są to ludzie otwarci na potrzeby innych.
Bardzo się cieszę z wyróżnienia. Widziała mnie w telewizji cała rodzina. Dostałem e-maile z gratulacjami. Ciocia z Łodzi, która oglądała Galę Wolontariatu w telewizji, napisała, że jest ze mnie dumna. Kilka osób nawet płakało.
Czy duże wrażenie zrobił na tobie występ na tak uroczystej Gali?
Gala Wolontariatu w Krakowie zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Po raz pierwszy brałem udział w
tak dużej imprezie, transmitowanej w dodatku na żywo w TV! Całą uroczystość i wspaniałych ludzi,
których przy okazji mogłem poznać, będę pamiętał do końca życia.
Ale przed rozpoczęciem Gali miałem ogromną tremę i przeżywałem katusze, myśląc o tym, jak wypadnę
przed takim tłumem ludzi. Myślę, że mogło to być widoczne przed kamerami.
Kolejnym wielkim przeżyciem było zaproszenie wszystkich laureatów na uroczystą kolację do
krakowskiej restauracji "Wierzynek", założonej w 1364 roku! Po raz pierwszy byłem w tak
starej, pięknej restauracji - czuć było powagę tego miejsca.
Dlaczego postanowiłeś zostać wolontariuszem?
Odpowiedź jest prosta: bo lubię pomagać. Sprawia mi dużą przyjemność, że jestem komuś potrzebny.
O wolontariacie dowiedziałem się od mojej bratowej. A ponieważ jestem człowiekiem bezrobotnym, chciałem coś zrobić ze swoim czasem i zainteresowałem się bliżej tą dziedziną. Poza tym zawsze lubiłem pomagać innym ludziom. Zaczęło się od pomocy przy wysyłaniu paczek dla powodzian. Robiłem to z naszą znajomą, która dawno temu, po moim wypadku, bardzo dużo pomagała mojej mamie - a ja potem pomagałem jej przy paczkach. Ale na pocztę nie bardzo lubię chodzić, bo mam niezbyt miłe wspomnienia, gdy musiałem dziennie wysyłać 300-400 listów.
Jestem wolontariuszem od prawie dwóch lat. Zacząłem od Centrum Wolontariatu, potem trafiłem do Integracji. W tym czasie przepisywałem różne teksty na komputerze, opiekowałem się niepełnosprawną osobą podczas jej czasu wolnego, uczyłem języka angielskiego. Pomaganie innym ludziom jest miłą rzeczą. Nie lubię słowa "bezinteresownie". Moja mama mówi, że to, co dam innym, jest moje, i to jest prawda!
Dzięki pracy na zasadzie wolontariatu mam szansę być z interesującymi ludźmi, wykonywać to, co umiem lub uczyć się nowych umiejętności. Oczywiście wolałbym chodzić do zwykłej pracy i dostawać za to pieniądze. Dawałem wielokrotnie ogłoszenia w prasie, że podejmę się np. przepisywania prac dyplomowych. W ten sposób udało mi się zarobić trochę grosza. Przepisywałem np. rękopisy znanego pisarza i byłem bardzo dumny, że mogłem je oglądać jako pierwszy. Miałem także kilka ciekawych prac dyplomowych np. o Dalajlamie.
W tej chwili pomagają mi rodzice i utrzymuję się z renty. Mieszkam z rodzicami, których bardzo kocham - rodzina jest dla mnie najważniejsza. Niestety z samej renty nie mógłbym się utrzymać.
Pomagasz w Centrum Informacyjnym dla Osób Niepełnosprawnych i w Centrum Wolontariatu. Jakie prace sprawiają ci najwięcej przyjemności?
Najwięcej przyjemności sprawia mi samo to, że pomagam innym, i mogę zrobić coś dla innych. Nie ma właściwie takiej pracy, której bym się nie podjąłbym czy to w Integracji, czy w Centrum Wolontariatu.
Jakich prac nie lubisz?
Szczerze mówiąc, nie lubię pracy, która mnie nuży. Takim zajęciem jest dla mnie klejenie kopert, ale jeżeli trzeba pomóc, to jestem zawsze gotów!
Co powiedziałbyś, aby zachęcić inne osoby do zostania wolontariuszami?
Działając w Integracji czy w Centrum Wolontariatu w pewien sposób spłacam dług wdzięczności za uratowanie mi życia. Każdemu mogę powiedzieć: pomagając innym, stajesz się lepszym człowiekiem i czujesz się lepiej. Spróbuj!
Rozmawiały: Anna Jastrzębska, Joanna Pertkiewicz
Fotografie: Piotr Stanisławski
Zobacz także: Gala Wolontariatu 2003
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz