Linia wysokiego zaufania. Najłatwiej ocenić
„Dziś w nocy w Polsce zmarły wskutek wychłodzenia organizmu kolejne dwie osoby. Najprawdopodobniej wcześniej spożywały alkohol”. Takie komunikaty słyszymy od lat, szczególnie w okresie, gdy temperatura powietrza spada znacznie poniżej zera. Jak mówią statystyki, dotyczy to głównie ludzi bezdomnych. Może więc warto na chwilę przyjrzeć się problemowi bezdomności w Polsce również po to, aby nie łączyć bezdomności z uzależnieniami. I bynajmniej nie stygmatyzować tej grupy osób, że są to alkoholicy, gdyż przyczyn nieposiadania dachu nad głową jest znacznie więcej.
Kamil spędził dzieciństwo w domu dziecka. Po opuszczeniu placówki uległ wypadkowi. Nie wypracował prawa do renty. Musiał wrócić do domu, gdzie zawsze była przemoc i awantury. Chciał żyć inaczej, mieć spokój. Nie miał żadnego wsparcia, więc jego miejscem zamieszkania stały się wszystkie zakamarki miasta, mające dach i nie zawsze cztery ściany. Ma uraz do życia w instytucji, więc nie chce zamieszkać w domu pomocy czy schronisku dla osób bezdomnych. Czasem zagląda zimą do noclegowni, ale tylko po to aby się wykąpać. Żyje z tego, co zarobi na surowcach wtórnych, ale jeszcze tylko puszki są w jako takiej cenie. Cały czas marzy mu się dom pełen ciepła i miłości, ale im dłużej to trwa, tym bardziej brakuje motywacji, aby to zmienić. Najważniejsze, aby mieć co jeść i o nic nikogo nie prosić.
Michał miał wspaniałą rodzinę, żonę i piątkę dzieci. Chciał zapewnić im lepszą przyszłość. Wyjechał do Norwegii, gdzie ciężko pracował, ale i dużo zarabiał. Długie rozłąki spowodowały, że wracając do domu, czuł się coraz bardziej obco. I nagle pojawiła się wiadomość, że żona go zdradza. Załamał się. Wpadł w ciężką depresję, która nie pozwalała mu pracować. Uniósł się honorem i zostawił wszystko. Czasem, gdy lepiej się czuje, dorabia na czarno. Tkwi w swoim smutku i tęsknocie za dziećmi, które są za małe, aby to wszystko zrozumieć. Na dodatek ma do spłacenia dużą kwotę zaległych alimentów.
Teresa ukończyła szkołę specjalną. Kiedy żyli rodzice, nie zaznała luksusu, bo były to osoby życiowo niezaradne, ale w domu nie było głodu. Niestety, śmierć obojga przewróciła jej życie do góry nogami. „Życzliwi” znajomi szybko zainteresowali się jej losem, a właściwie mieszkaniem. Wprowadzili się do niej. Nie płacili czynszu, żyli z jej renty socjalnej. Zadłużenie rosło. Zastraszyli ją, że skończy na ulicy. Mieszkanie zlicytował komornik, a ona ze swojej renty spłaca kredyty, które wzięli na jej nazwisko.
Tomasz od dziecka miał styczność z alkoholem. Rodzice pili, od kiedy sięga pamięcią. Szybko też spróbował tego „eliksiru” na kłopoty. Równie szybko spotkał kolegów, których nie musiał się wstydzić. W wieku 17 lat został ojcem. Ze względu na picie albo nie miał stałej pracy, albo szybko ją tracił. Wkręcił się w grupę żyjącą z kradzieży i dilerki. Kolejne pobyty w więzieniach spowodowały, że nie miał do kogo wracać. Nie może mieszkać w schronisku ani noclegowni dla ludzi bezdomnych, bo codziennie pije. Żyje z tego, co uprosi od ludzi na ulicy. Mimo tak trudnej przeszłości ma nadzieję na zmianę swego życia. Próbuje to robić, ale powstaje na krótko i szybko upada. Kiedyś mówił, że nie ma dla kogo rzucić tej przeszłości. Dziś zauważa jeszcze siebie. Może to ten kroczek ku lepszemu?
To tylko kilka historii ludzi dotkniętych bezdomnością. Najczęściej mówimy o nich, że są sobie winni, iż znaleźli się w takiej sytuacji. Najchętniej mijamy ich na odległość. Tylko czy to wynik ich wyboru, takiego, a nie innego, sposobu na życie? Przecież każdy chce żyć jak najlepiej, godnie i w otoczeniu tych, których będzie kochał i którzy go obdarzą miłością. Może to raczej wynik zbiegu niekorzystnych okoliczności, niskiej umiejętności pokonywania trudności, „unoszenia się honorem”, „obrony godności”?
Z jakichś powodów nauczyliśmy się od razu przyklejać etykietki ludziom, którzy są inni niż my. Szczególnie szybko czynimy tak wobec tych, którym wypadałoby pomóc. Robią tak też instytucje powołane do pomagania grupom osób zagrożonych wykluczeniem społecznym.
Dlatego nie oceniajmy, z jakich powodów ktoś jest osobą bezdomną. Pochylmy się nad każdą z nich tak zwyczajnie, jak powinien pochylić się jeden człowiek nad drugim. Jeśli nie potrafimy lub nie chcemy pomóc, zaangażujmy odpowiednie instytucje, choćby tylko po to, by nie czuć bólu sumienia na widok pustego miejsca po kimś, kogo ominęliśmy, zamiast mu pomóc.
Jan Arczewski – od dzieciństwa choruje na rdzeniowy zanik mięśni i porusza się na wózku. W Domu Pomocy Społecznej Kalina w Lublinie, w którym od 32 lat mieszka i pracuje jako psycholog, stworzył Telefon Zaufania dla Niepełnosprawnych (81 747 98 21). Odbył tysiące rozmów. Problemy, z którymi zwracają się do niego ludzie, dotyczą wszystkich sfer życia, nie tylko psychologicznej czy egzystencjalnej. Jest finalistą konkursu „Człowiek bez barier 2004” i pierwszym laureatem Nagrody Prezydenta RP „Dla Dobra Wspólnego” (2016). W 2017 r. znalazł się w Liście Mocy, publikacji wydanej przez Integrację, z sylwetkami 100 najbardziej wpływowych Polek i Polaków z niepełnosprawnością i w tym samym roku otrzymał Nagrodę TOTUS Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia.
Artykuł pochodzi z pierwszego w 2019 r. numeru magazynu „Integracja”.
Zobacz, jak możesz otrzymać magazyn Integracja.
Sprawdź, jakie tematy poruszaliśmy w poprzednich numerach (w dostępnych PDF-ach).
Przeczytaj cały numer 1/2019 magazynu „Integracja” (dostępny plik PDF, 3,35 MB).
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz