Od ofiary do herosa
Media chętnie piszą i mówią o osobach niepełnosprawnych oraz pokazują je w telewizji. Dominują historie dramatyczne, chwytające za serce i wyciskające łzy, o ludziach pokrzywdzonych przez los i cierpiących z powodu swego kalectwa i opuszczenia. Tuż za nimi pokazywani są herosi: bez nóg i rąk, sparaliżowani i niewidomi, którzy bohatersko i z determinacją walczą z trudnościami życia o swoje marzenia. Na pierwszy plan najczęściej wychodzi niepełnosprawność.
Kto chciałby oglądać film, w którym główna bohaterka nie wypowiada żadnego słowa? - tak podobno zareagował Jack Warner, szef Warner Bros Studio, największego studia filmowego na świecie, gdy w 1948 roku, podczas przygotowań do filmu "Johnny Belinda", dowiedział się, że główna aktorka miała grać osobę głuchoniemą. Wydał polecenie dyrektorowi produkcji, by wprowadził narrację ukazującą wewnętrzne myśli bohaterki. W późniejszych komentarzach o filmie pisano, że Warner nie wierzył, aby publiczność mogła zaakceptować bohatera, który nie mówi.
Patrząc na dzisiejszą sytuację z perspektywy tamtych lat, można śmiało powiedzieć, że osoby niepełnosprawne zadomowiły się w środkach masowego przekazu. Bohaterami filmów, programów i artykułów prasowych stały się nie tylko osoby na wózkach czy niewidome, ale także chore psychicznie czy z upośledzeniem umysłowym. Media zainteresowały się także ludźmi z bardzo rzadkimi schorzeniami, których na całym świecie żyje zaledwie kilkunastu. Im rzadsze mają upośledzenie, tym większe prawdopodobieństwo, że zostaną pokazani. Co więcej, tego typu produkcje cieszą się ogromną popularnością, o czym wiedzą ich twórcy. Dyskusja, jaka toczy się obecnie, dotyczy nie tego, czy media pokazują niepełnosprawnych, lecz w jaki sposób to robią oraz jaki powinien być ich poprawny wizerunek. Najwięcej zastrzeżeń mają sami zainteresowani. Dostrzegając pozytywne zmiany, wskazują na różne problemy związane z ich prezentowaniem.
- Telewizja prawie nigdy nie pokazuje nas jako normalnie żyjących ludzi - pisze pan Kazimierz Jaśkiewicz z Piekar Śląskich w liście do "Integracji". - Nawet w Roku Osób Niepełnosprawnych, programów, w których poruszano by sprawy nas dotyczące, jest jak na lekarstwo. Niepełnosprawni nie zaistnieli jak dotąd jako np. prowadzący programy informacyjne, chociaż zorganizowano dla nich konkurs na prezentera w telewizji publicznej. Ale miesiące mijają i nic. Widocznie w telewizji wciąż mają jakieś dylematy przed dopuszczeniem ich na wizję. A my wciąż czekamy na normalność.
Inny czytelnik, Arkadiusz Aluk z Łodzi, dodaje:
- Mnie jako osobę niepełnosprawną najbardziej drażni mówienie o niepełnosprawnych w programach tematycznych, a więc dotyczących stricte niepełnosprawności. Brakuje informacji o nas w programach ramowych, o szerokiej tematyce np. sportowej, kulturalnej, publicystycznej. Sytuacja jeszcze gorzej wygląda w mediach prywatnych, tam niepełnosprawni prawie w ogóle nie zaistnieli.
Piętno grzechu
Alan Gartner i Tom Joe w książce Wizerunki niepełnosprawnych (Images of the Disabled) wykazują, że stereotypowe uprzedzenia wobec osób niepełnosprawnych wynikają m.in. z przesądów, mitów, lęków, braku wiedzy, a także wierzeń, pochodzących jeszcze z dawnych, "mniej oświeconych" czasów. W religii chrześcijańskiej niepełnosprawność długo była widocznym znakiem grzechu albo brakiem bożej łaski w rodzinie - piszą autorzy. - W czasach biblijnych ludzie niepełnosprawni często byli uważani za nieczystych. Wierzono, że są opętani przez złe duchy i zakazywano im wstępu do świątyń. Koran z kolei podważa ich intelektualne i poznawcze predyspozycje".
Przekonanie, że niepełnosprawność jest znakiem grzechu, porzucono dopiero w XVIII wieku. Stereotypy są jednak częścią każdej kultury, a ich zmiana czy odrzucenie to długotrwały proces.
- Niemal każda grupa społeczna ma przypisane jakieś stereotypy - mówi prof. Barbara Weigl, psycholog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. - Im grupa jest bardziej wyraziście wyodrębniona albo obca, tym łatwiej podlega stereotypizacji. Stereotyp jest to więc uproszczony, uogólniony obraz, często nasycony emocjami i lękami, dlatego tak trudny do zmiany.
Stereotypy tworzone na temat osób niepełnosprawnych wzmacniane są różnymi fobiami. Obawiamy się nieznanego i tego, co w naszej ocenie uznajemy za nieszczęście i tragedię. A w ten sposób najczęściej myślimy o osobach niepełnosprawnych. Gdy w specjalnych badaniach pytano Amerykanów, jakie odczucia wyzwalają w nich myśli o osobach niepełnosprawnych, w kolejności wymieniano: podziw - za to, że pokonują tyle przeciwności, żal i współczucie - z powodu ich ciężkiej sytuacji, zakłopotanie - bo nie wiadomo, jak się przy nich zachować, strach - że podobna niepełnosprawność może nas dotknąć i złość - ponieważ osoby takie sprawiają kłopoty.
Litość między wierszami
W polskich mediach najczęściej spotykany i dominujący jest obraz "biednego niepełnosprawnego", cierpiącego z powodu swojej niepełnosprawności ("kalectwa"), pokrzywdzonego przez los i potrzebującego pomocy oraz współczucia. Taki wizerunek jest prezentowany zwłaszcza w artykułach prasowych, również w tych nadsyłanych z całej Polski do poruszającego temat niepełnosprawności konkursu "Oczy Otwarte", organizowanego przez firmę Philip Morris przy współpracy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Stowarzyszenia Przyjaciół Integracji.
Prezentowane historie mają wzbudzić wśród czytelników współczucie i sympatię do bohatera "dotkniętego tragicznym losem", który marzy o szczęściu, miłości, przyjaźni lub "zaledwie tolerancji i życzliwości", albo o wózku czy operacji. Już tytuły mają czytających wprowadzić w odpowiedni nastrój: "Każdy ma prawo do szczęścia", "Dzieci nie gorszego Boga", "Dzieci niższego Boga", "Spisani na straty", "wołanie o pomoc", "Jedyna nadzieja", "wykluczeni". Na końcu zwykle pojawia się numer konta, na które zbierane są środki finansowe na rzecz osoby potrzebującej.
- To jest, niestety, dominujący wizerunek w mediach - mówi Barbara Pietkiewicz, dziennikarka działu społecznego tygodnika "Polityka" oraz członkini jury konkursu. - Mimo że już 30 lat zajmuję się tą tematyką, zawsze boję się, aby mój tekst nie był czułostkowy, z jakąkolwiek litością między wierszami. Dla mnie takich tekstów jest po prostu za dużo. Nic dziwnego, że ludziom osoby niepełnosprawne kojarzą się najczęściej z nieszczęściem, biedą, odrzuceniem. Można im tylko pomagać i jedynie zbierać dla nich pieniądze.
Niemal wszyscy ludzie, również dziennikarze, mają potrzebę zrobienia czegoś dobrego dla. innych. Dziennikarze mogą to czynić poprzez wstawienie się za osobą pokrzywdzoną i zwrócenie się o pomoc w jej imieniu. Potrzeby są różne: komputer, wózek, proteza, usunięcie barier architektonicznych, operacja czy wyjazd na rehabilitację. Artykuły często odnoszą skutek. Problem w tym, że jednocześnie przyczyniają się do utrwalania obrazu osób niepełnosprawnych, zależnych wyłącznie od dobrej woli innych.
- Pisanie o nieszczęściu jest najłatwiejsze. Łatwiej napisać o kimś nieszczęś1iwym niż szczęś1iwym - mówi Teresa Torańska, dziennikarka "Dużego Formatu" "Gazety Wyborczej", również członkini jury konkursu "Oczy Otwarte". - Dziennikarze mogą sami nieświadomie utrwalać obraz, że to niepełnosprawność bohaterów jest przyczyną ich trudnej sytuacji.
Zawodowe użalanie
Choć wielu ludzi irytuje takie prezentowanie osób niepełnosprawnych, są wśród nich tacy, którzy chcą, aby pokazywano ich jedynie w dramatycznym świetle, licząc, że wyzwoli to u odbiorców współczucie i żal. Ta postawa wynika z przeświadczenia, że jest to najlepszy sposób na uzyskanie pomocy.
- Niektóre osoby niepełnosprawne mogą ujawniać wśród osób pełnosprawnych inne zachowania niż w swojej grupie - mówi dr Hanna Żuraw, adiunkt na Wydziale Pedagogiki Uniwersytetu Warszawskiego. - Przed dziennikarzami mogą pokazywać siebie jako słabych i bezradnych. Wiedzą, że pomoże im to uzyskać jakąś pomoc.
Podobnie postępują niektóre organizacje działające na rzecz osób niepełnosprawnych, kiedy podczas swoich akcji społecznych i za pomocą ogłoszeń prasowych zbierają pieniądze. Wykorzystywane w reklamach zdjęcia podkreślają jedynie tragedię i nieszczęście. Smutny niepełnosprawny siedzący na wózku albo niewidoma dziewczynka trzymająca białą laskę to idealne wizerunki. Podkreślenie nieszczęścia uzyskuje się dodatkowo poprzez zastosowanie czarno-białej fotografii.
Można jednak niesłusznie posądzić media o uleganie stereotypowi "biednego niepełnosprawnego". Mogą one przecież przedstawiać prawdziwą sytuację człowieka. Wiadomo, że wiele osób niepełnosprawnych znajduje się w bardzo trudnej sytuacji i zapewne są wśród nich słabi, bezradni, oczekujący pomocy czy współczucia. Poza tym załamanie, a niekiedy także użalanie się nad swoim losem z powodu zaistniałej niepełnosprawności, jest naturalną częścią procesu wyzdrowienia. Niektórzy ludzie bardzo długo pozostają w takim stanie. Innym problemem jest to, że niektóre osoby wszelkie swoje niepowodzenia tłumaczą własną niepełnosprawnością.
- Takie osoby oczywiście są - dodaje Barbara Pietkiewicz. - Do szkoły nie pojedzie, bo jest niepełnosprawna, do pracy się nie nadaje, bo jest niepełnosprawna, czyli musi siedzieć w czterech ścianach. Nie wierzę, aby nawet w naszej biednej Polsce osoba niepełnosprawna nie mogła zrobić czegoś pożytecznego ze swoim życiem. Chyba że jest się osobą sparaliżowaną i leżącą. Ale będąc nawet w tak ciężkiej sytuacji pewien człowiek za pomocą tylko jednej sprawnej powieki opowiedział swoją historię (artykuł "Przeżyłem, by opowiedzieć" z "Gazety Wyborczej" zdobył miejsce w konkursie "Oczy Otwarte"). - Ale to są skrajne przypadki. Większość osób niepełnosprawnych ma sprawne ręce i sprawny umysł, którymi może zrobić w życiu wiele dobrego.
Siła stygmatu
Zdaniem dr Hanny Żuraw, stygmatyzacja najbardziej dotyka ludzi z widoczną niepełnosprawnością. Ma ona swój wyraz także w języku, jakiego używa się w stosunku do nich. Słowa "niepełnosprawny", "inwalida" i "kaleka" w ogóle nie wskazują na bariery społeczne i środowiskowe, z powodu których osoby z różnymi ograniczeniami nie mogą wielu rzeczy zrobić. Pozostawiają przede wszystkim wrażenie, że tak nazwani sami nie są do czegoś zdolni. Zgodnie z badaniami OBOP-u z 2002 roku "Społeczna percepcja niepełnosprawności i niepełnosprawnych w Polsce" (przeprowadzonymi na zlecenie Polskiej Organizacji Pracodawców Osób Niepełnosprawnych oraz Grupy IMPEL SA), 49 proc. Polaków przyznaje, że określenie "niepełnosprawny" przychodzi im na myśl, gdy widzą osoby z nieuleczalną chorobą czy upośledzeniem. 16 proc. wskazało słowo "inwalida", 13 proc. "kaleka", a 10 proc. określenie "sprawny inaczej". Zaledwie co setny badany nie określa w żaden specjalny sposób takich osób. Warto jednocześnie zaznaczyć, że dwie trzecie badanych (62 proc.) stwierdziło, że nie ma w ogóle kontaktów z osobami niepełnosprawnymi - zarówno w pracy, w domu, jak i wśród znajomych. Niektóre osoby wskazują, że cechy stygmatyzacji ma również powszechnie znany niebieski emblemat służący do oznaczania samochodów inwalidzkich i miejsc dostępnych, który przedstawia osobę siedzącą na wózku inwalidzkim. Ich zdaniem znak ten symbolizuje najbardziej stereotypowe myślenie o osobach niepełnosprawnych, kojarzy bowiem niepełnosprawność z wózkiem inwalidzkim. Jeden z internatów. dyskutujących na ten temat wyraził to dosadnie: "Jeśli osoby niepełnosprawne są reprezentowane i przedstawiane przez tak prosty i stereotypowy symbol, to redukujemy ogromną rzeszę ludzi do czegoś mniej skomplikowanego niż znak drogowy" .
Inspirujący heros
Osoby niepełnosprawne krytykują również inny, coraz częstszy sposób pokazywania ich przez media, który nazwać można "wizerunkiem supermana". Jest on przeciwieństwem "biednego niepełnosprawnego". Przedstawia ich jako silnych duchem bohaterów, herosów pokonujących przeciwności i trudności życia, niezależnie od stopnia niepełnosprawności. "Superman" ma inspirować, wzbudzać podziw dla silnych niepełnosprawnych oraz przekonywać, że nawet jeśli jest się głęboko upośledzonym, to można odnieść ogromny sukces. Przykładem może być wiele amerykańskich wyciskaczy łez, które emitowane przez różne stacje często goszczą na ekranach naszych telewizorów. Ich bohaterowie to często artyści i sportowcy, którzy w wyniku wypadku lub choroby stają się osobami niepełnosprawnymi, lecz nie tracą ducha walki o godne życie. Zazwyczaj stają się inspiracją dla innych.
Przykładami współczesnych bajek o niepełnosprawnych bohaterach są historie ludzi, którzy mimo ciężkiego upośledzenia osiągają wielkie sukcesy Jako przykład podawany jest film "Moja lewa stopa" z doskonałą rolą Daniela Lewisa. Film chwali niezłomnego ducha głównego bohatera, Christy Browna, urodzonego z porażeniem mózgowym i wychowującego się w biednej irlandzkiej rodzinie. Jego przykład ma pokazać, że nieważne, jak bardzo jest się niepełnosprawnym: każdy zdeterminowany człowiek zdolny jest pokonać wszelkie słabości i osiągnąć bardzo wiele. Christy sam, bez pomocy nauczyciela, tak opanowuje sztukę rysowania stopą, że jego obrazy wystawiane są w galeriach i dobrze się sprzedają. Dzięki ćwiczeniom gwałtownie poprawia mu się mowa. Pisze również książkę, która odnosi wielki sukces, a nawet staje się niezależny finansowo. W końcu spotyka na swej drodze miłość i żeni się. "Piękna historia, ale ilu osobom może się przydarzyć?" - tak skomentował film jeden z internatów.
- Produkcja filmów i programów, w których bohaterami są osoby niepełnosprawne, zapoczątkowana została w latach 90. w Stanach Zjednoczonych - mówi dr Hanna Żuraw. - Odzwierciedla to tendencje poprawności politycznej wyrażającej się w pokazywaniu niepełnosprawnych, długo pomijanych w przekazie medialnym. Zmiana ta jest zgodna z duchem czasów i obecnie istniejącym porządkiem normatywnym. A zgodnie z nim człowiek ma być aktywny.
Filmy, artykuły i programy telewizyjne, pokazujące niezwykłych niepełnosprawnych, cieszą się dużą popularnością nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale i w Polsce. Historie heroicznych zwycięstw mają wzbudzić podziw. Nawet gdy dotyczą zwykłych czynności, jakie w codziennym Życiu wykonują ich bohaterowie, np. gdy udają się do szkoły, do pracy, uczestniczą w warsztatach terapii zajęciowej, grają w piłkę, nurkują i malują obrazy ustami czy stopami. W tego typu reportażach często padają słowa: "zdumiewające", "determinacja", "siła".
- Polskie media, gdy opowiadają o takich zwycięzcach, dodają jednak na końcu jeszcze jakieś nieszczęście - mówi Barbara Pietkiewicz. - Okazuje się, że ten wspaniały bohater ma np. niedostosowane mieszkanie albo nie ma odpowiedniej protezy, wózka czy potrzebuje czegoś innego. Robi się z niego nadzwyczajnego herosa, który np. nie ma nogi, a zdał maturę i jednocześnie nieszczęśnika wyciągającego rękę po pomoc.
Dość powszechne jest, że ludzie często widzą czyjąś niepełnosprawność bardziej dramatycznie niż sam zainteresowany. Takiemu postrzeganiu mogą ulec również niektórzy dziennikarze. Z tego powodu przesadnie podkreślają osiągnięcia. W wielu filmach niepełnosprawnych bohaterów wyposaża się w jakieś szczególne zdolności lub duchowe, a nawet moralne, walory (m.in. "Rain Man", "Forrest Gump", "Ósmy dzień", "Zagadka Powdera").
- Można mniemać, że wyolbrzymianie sukcesów osób niepełnosprawnych oraz wyposażanie ich w szczególne przymioty ducha, wyjątkowe talenty i moce, jest próbą wynagrodzenia im krzywdy losowej - dodaje dr Hanna Żuraw. - Może też być rodzajem manipulowania swoją świadomością, aby zredukować własną niechęć i lęk przed takimi osobami.
Nie tylko dla swoich
Zdaniem Ann Fox, specjalizującej się w medialnych wizerunkach niepełnosprawności, w Dawidson College w Północnej Karolinie, pokazywanie odwagi, wyczynów i osiągnięć ludzi niepełnosprawnych może również być wykorzystywane przez media jako przykład adresowany do osób pełnosprawnych. Jeśli ktoś tak tragicznie "okaleczony" może pokonać "tyle" przeszkód, może osiągnąć "takie" rzeczy, to pomyśl, czego ty, będąc zdrowym, możesz dokonać?. "Poza tym - pisze w swej publikacji - rzadko w mediach osoby niepełnosprawne obsadza się w rolach, w których mogłyby czegoś nauczyć osoby pełnosprawne, poza odwagą, inspiracją czy miłością". Innym wskazywanym powodem, dla którego środki masowego przekazu tak chętnie pokazują sukcesy i osiągnięcia osób niepełnosprawnych, ma być dawanie przykładu samym niepełnosprawnym, którzy, jak powszechnie się uważa, są najmniej aktywną grupą społeczną. Pojawia się wtedy wątpliwość: czy pokazywanie wielkich sukcesów bardzo uzdolnionych osób niepełnosprawnych nie zniechęca innych niepełnosprawnych? Zdecydowana bowiem ich większość żyje w trudnej sytuacji, z bardzo ograniczonymi możliwościami podjęcia aktywności.
- Każdy człowiek potrzebuje jakiegoś sukcesu, bez wyjątku, ludzie chorzy i zdrowi - mówi Teresa Torańska. - Stąd dla każdego co innego będzie sukcesem. Pokazywanie sukcesów osób niepełnosprawnych potrzebne jest innym niepełnosprawnym - jednym, aby wyciągnąć ich z domu, pobudzić do aktywności, drugim, by mogli się kształcić.
Andrzej Fidyk, szef redakcji filmów dokumentalnych I Programu Telewizji Polskiej, która wyprodukowała wiele nagrodzonych filmów o osobach niepełnosprawnych, emitowanych w cyklu "Miej oczy szeroko otwarte" (m.in. "I nie opuszczę cię aż do śmierci", "Przełamując ciszę", "Zakazana miłość", ,,8 deko do złota"), dodaje:
- Osoby nie pełnosprawne, co jest zrozumiałe, mogą być dużo bardziej przewrażliwione na punkcie pokazywania ich w mediach, przeciwko czemu niekiedy tak protestują. Tak naprawdę jednak nie są jedynymi, których sukces pokazuje telewizja i nie jedynymi, którzy zmagają się z różnymi przeciwnościami i problemami. One dotyczą wszystkich ludzi. Moim zdaniem, jeśli warto pokazać czyjś sukces, odwagę albo walkę z losem, to trzeba to zrobić niezależnie, czy będzie to osoba niepełnosprawna, czy sprawna. Najważniejsze jest to, aby był to dobry film i zawierał coś naprawdę ciekawego.
Dramat przystosowania
Pokazywanie w mediach wspaniałych historii "dzielnych niepełnosprawnych", którzy wykazują się heroiczną siłą i odwagą, jest, według Ann Fox, antytezą do użalających się nad sobą i pełnych goryczy niepełnosprawnych, niemogących pogodzić się z losem. Historie osób niepełnosprawnych, mających problemy z akceptacją własnej niepełnosprawności, są chętnie wykorzystywane przez Hollywood. W takich produkcjach pojawiają się najczęściej weterani wojen (m.in. "Urodzony 4 lipca", "Powrót do domu", "Forrest Gump"), którzy stracili na nich nogi, ręce albo wzrok i którzy po powrocie do domu nie potrafią się z tym pogodzić. Cierpią nie tylko oni - razem nimi ich rodziny, żony i narzeczone. Ostatecznie jednak wszyscy, nie bez wysiłku i bolesnych doświadczeń, akceptują swoją niepełnosprawność oraz zostają włączeni w życie społeczne.
Zdaniem Ann Fox, tego typu historie wykorzystuje się nie po to, by pokazać czyjś hart ducha, ile wskazać na warunki, jakie muszą spełnić osoby z nabytą niepełnosprawnością, aby mogły prowadzić sensowne i owocne życie. Kluczem do tego ma być akceptacja własnej niepełnosprawności. Ann Fox uważa, że takie portretowanie przez media osób niepełnosprawnych wzmacnia preferowane przypuszczenia wielu ludzi, że problem jest w osobach niepełnosprawnych, że jest to kwestia ich emocjonalnej walki o osobistą akceptację oraz o umiejętność przezwyciężenia własnych słabości. Poza tym sugerują, że sukces lub niepowodzenie osoby niepełnosprawnej jest rezultatem jej wewnętrznych wyborów, jej charakteru i odwagi. Nie jest więc to problem społecznego naznaczenia, odsunięcia, wykluczenia i dyskryminacji, ale problem psychologiczny osoby, która nie potrafi siebie zaakceptować. Zatem na nich zostaje przeniesiona główna odpowiedzialność za integrację ze społeczeństwem.
Trudne integrowanie
Najbardziej dramatyczne przykłady pokazujące problem akceptacji osób niepełnosprawnych ukazane są w filmach, które "uśmierciły" głównego bohatera pod koniec fabuły bądź "odstawiły" go do przytułku, skąd na jakiś czas został zabrany (m.in. "Człowiek Słoń", "Ósmy dzień", "Rain Man", "Zagadka Powdera"). Jak pisze Martin Norden, autor Cinema of Isolation: A History of Physical Disability in the Movies, w której przeanalizował 600 filmów fabularnych opowiadających historie o osobach niepełnosprawnych: "w wielu produkcjach amerykańskich niepełnosprawność nie miała prawa dotrwać do końca filmu". Bohater umierał, popełniał samobójstwo, a niekiedy żywcem wysyłano go do nieba, jak tytułowego bohatera w "Zagadce Powdera".
Zdaniem Nordena, nawet jeśli taki bohater jest prezentowany z sympatią, jako ofiara hipokryzji, to całość pozostaje czytelna i wymowna - jego niepełnosprawność jest zbyt trudna do zaakceptowania przez innych, aby mógł zintegrować się społecznie. Dlatego najbardziej wygodnym rozwiązaniem jest śmierć takiej osoby, ona uwalnia ją od cierpienia, samotności i społecznego odrzucenia. Filmy te sugerują więc, że życie osoby z niepełnosprawnością jako pełnoprawnego członka społeczeństwa jest niemożliwe.
- Bardzo rzadko się zdarza, by filmy opowiadały historię o osobie niepełnosprawnej jak o normalnym człowieku zintegrowanym ze społeczeństwem, mającym rodzinę, uprawiającym seks, realizującym jakieś pasje czy inne cele - dodaje Barbara Pietkiewicz. - Wyróżnia się ją natomiast przez pokazanie problemów związanych z jej niepełnosprawnością. Jakby niepełnosprawność była jakąś cechą człowieka.
Trzeba jednak powiedzieć, że problemów z przystosowaniem do życia nie mają wyłącznie osoby, które uważa się za niepełnosprawne lub które same siebie za takie uważają. W większym lub mniejszym stopniu problem dotyczy większości ludzi. I wśród tej "zdrowszej" części społeczeństwa zdarza się, że ktoś odsuwa się od grupy, bo nie potrafi w niej funkcjonować, a ktoś inny odbiera sobie życie. Tak w kinie, jak i w życiu.
- Dla mnie, w jakimś sensie bohaterem niepełnosprawnym w kinie jest Charlie Chaplin, który często gra postać osoby nieprzystosowanej i osamotnionej - mówi Tadeusz Sobolewski, krytyk filmowy "Gazety Wyborczej". - Chaplin problem nieprzystosowania do życia stawia jako problem ogó1ny, dotyczący tak naprawdę nas wszystkich. Chyba dlatego potrafimy się z nim tak zidentyfikować.
Moda na trzeci plan
W Hollywood panuje dobry zwyczaj, by w powstającym filmie pojawiła się choć jedna scena, zdjęcie czy informacja nawiązująca do niepełnosprawności. Dlatego podczas kręcenia dowolnej sekwencji, np. pokazującej grupę ludzi albo przechodniów, umieszcza się osobę niepełnosprawną. Tak było w "Notting Hill" z Julią Roberts i Hugh Grantem - w pewnym epizodzie widz ogląda przejeżdżającą kobietę na wózku. W filmie "Czas patriotów" z Harrisonem Fordem widzimy dyskutującą grupę prawników, z których jeden siedzi na wózku. Z kolei w produkcji "Cztery wesela i pogrzeb" występuje głuchoniemy brat jednego z bohaterów, rozmawiający w języku migowym. W filmie "Sezon rezerwowych" z Keanu Reevesem i Gene'em Hackmanem dowiadujemy się, że jeden z graczy futbolu amerykańskiego jest głuchy. Przedstawione postaci nie mają wielkiego znaczenia dla fabuły filmu, chodzi wyłącznie o to, aby pokazać jakąś osobę niepełnosprawną lub nawiązać do niepełnosprawności.
Niektórzy dostrzegają w takiej prezentacji symptomy pozytywnych zmian, inni krytykują twórców za kierowanie się wyłącznie poprawnością polityczną. Można się zastanawiać, czy w tych epizodach występują osoby niepełnosprawne, czy grane są przez sprawnych aktorów. Osobom niepełnosprawnym rzadko bowiem powierza się role w dużych produkcjach filmowych, co krytykują tak głośno środowiska osób niepełnosprawnych. Najbardziej znane filmy, do których angażowano aktorów będących osobami niepełnosprawnymi, to "Najlepsze lata naszego życia", w którym wystąpił aktor bez rąk; "Dzieci gorszego Boga", gdzie główną rolę zagrała głuchoniema dziewczyna, oraz "Ósmy dzień", w którym występuje chłopak z zespołem Downa (wcześniej grał w teatrzyku tworzonym przez osoby z podobnym schorzeniem). Wszyscy oni otrzymali za swoje role Oskary. Najbardziej popularnym filmem, w którym zagrała osoba z zespołem Downa, był serial o sympatycznym Corkim - "Dzień za dniem".
- W Stanach Zjednoczonych, od czasu pojawienia się tego serialu, osoby z zespołem Downa stały się powszechnie rozpoznawalne i obecne w pejzażu miasta - z którymi się sympatyzuje, a nie od których odwraca oczy - mówi Tadeusz Sobolewski. - Główne role z osobami nie pełnosprawnymi to wciąż rzadkość. Nie można jeszcze mówić o jakimś przełomie. Taki przełom nastąpił wtedy, gdy kobiety zaczęły grać w teatrze główne role. Przełomem było także wejście na ekran czarnoskórych aktorów. Zanim to nastąpiło, postaci czarnoskórych grali aktorzy pomalowani czarną farbą.
Oskar za niepełnosprawność
Jak dotąd, większość Oskarów za odgrywanie ról osób niepełnosprawnych otrzymali aktorzy pełnosprawni. Często także filmy, w których występują, otrzymały statuetki w kategorii najlepszy film roku. Ponadto "Rain Man", "Forrest Gump", "Lot nad kukułczym gniazdem", "Moja lewa stopa", "Przebudzenie", "Blask", "Piękny umysł" czy "Zapach kobiety" przyniosły spore zyski ze sprzedanych biletów. Nic dziwnego, że studia i aktorzy czekają na takie role. To zwiększa szanse na statuetkę. Na naszym rynku filmowym i teatralnym nie tylko trudno znaleźć aktora będącego osobą niepełnosprawną, ale i niewiele powstało filmów z takimi bohaterami. Niemal we wszystkich znanych polskich produkcjach role osób niepełnosprawnych grali zawodowi aktorzy: Zbigniew Zamachowski w filmie "Cześć Tereska" czy Bogusław Linda w "Kobiecie samotnej". Na scenie teatru Krystyna Janda wcieliła się w autystyczną bohaterkę w sztuce "Mała Steinberg", Maria Ciunelis - w głuchoniemą kobietę w "Dzieciach mniejszego Boga", a Grażyna Barszczewska poruszała się na wózku w spektaklu "Solo na dwa głosy". Podobnie jest w rodzimych telenowelach. Jan Wieczorkowski grał Michała w "Klanie", a Dariusz Wnuk wcielał się w postać poruszającego się na wózku i nie zawsze sympatycznego Łukasza w polsatowskim serialu "Samo Życie". Najbardziej znanym aktorem niepełnosprawnym jest wciąż kilkunastoletni Piotrek Swend z zespołem Downa, występujący w "Klanie".
Antyreklama?
Na ekranie pojawia się chłopak z zespołem Downa i mówi: "Przyglądają się tobie, stoją, wszyscy stoją, wskazują na ciebie palcem, krzyczą, sprawiają, że czujesz się innym... To jest fantastyczne!". Po tych słowach na ekranie wśród okrzyków ze stadionu pojawia się napis "Olimpiady Specjalne", a na końcu jeszcze raz on, niesiony przez innych, ; uśmiechnięty i z ręką podniesioną! w geście zwycięstwa. To spot promujący Olimpiady Specjalne, który zdobył pierwszą nagrodę na festiwalu filmów reklamowych w Cannes w 2001 roku.
Reklama to jeden z najpowszechniejszych środków masowego przekazu. Osoby niepełnosprawne bardzo rzadko w nich występują, a w reklamie komercyjnej są prawie nieobecne. Sponsorzy boją się, że obecność w nich osób z widoczną niepełnosprawnością zrazi konsumentów do zachwalanych produktów. Nie bez powodu obawiają się również, że, zatrudniając takie osoby w reklamach, naraziliby się na zarzut wykorzystywania osób niepełnosprawnych do zarabiania pieniędzy. Ostatecznie więc wolą nie ryzykować.
Jednak reklamy komercyjne z osobami niepełnosprawnymi pojawiały się już w telewizji, np. w Stanach Zjednoczonych. W latach 90. znana firma odzieżowa Levi Strauss - główny sponsor letnich Igrzysk Olimpijskich w 1984 roku - pokazała młodych ludzi reklamujących jej odzież, a wśród nich piękną dziewczynę i chłopaka na wózku, który wyprawiał na nim różne akrobacje. Podobną politykę przyjęła sieć McDonald's (pokazując dziewczynę na wózku zadowoloną z konsumowanego posiłku), firma Kodak, magazyn "People", a nawet firma samochodowa Plymouth Voyager, której najnowsze auto reklamował mężczyzna poruszający się o kulach. Reklamy zebrały pochwały w środowiskach osób niepełnosprawnych. Cieszono się, że wreszcie pokazano normalnych niepełnosprawnych, atrakcyjnych, aktywnych, zamiast nieszczęśliwych i zależnych. Reklamy krytykowały natomiast środowiska niektórych mediów, zarzucających firmom, że wykorzystały osoby niepełnosprawne.
Nowe trendy
W Polsce osoby niepełnosprawne można zobaczyć jedynie w reklamach społecznych, zwykle w prasie i na billboardach. W kampanię Stowarzyszenia Przyjaciół Integracji "Czy naprawdę jesteśmy inni?" zaangażowała się agencja Leo Burnett.
- Zrobione przez nas spoty spotkały się z pozytywnym odbiorem. Nieliczne sygnały krytyczne, jakie do nas dotarły, pochodziły od osób niepełnosprawnych - mówi Darek Zatorski, dyrektor kreatywny agencji. - Osoby głuchonieme zarzucały nam, że przedstawiliśmy je w złym świetle, jako ludzi skłonnych do kłótni. Byłem zaskoczony taką konkluzją, przesianie jest bowiem jasne - osoby niepełnosprawne są takimi samymi ludźmi jak my wszyscy, poddają się tym samym emocjom, tak samo czują i podobnie reagują. A kłótnia w związku małżeńskim nie jest niczym nadzwyczajnym, zdarza się wszystkim.
Wizerunek prawie doskonały
Zdaniem dr Hanny Żuraw, osoby niepełnosprawne najczęściej deklarują potrzebę prezentowania siebie w mediach jako ludzi z normalnymi potrzebami i oczekiwaniami. Pragną być pokazywane w sposób maksymalnie zbliżony do ludzi sprawnych - nie jako wyjątkowo słabi i zależni ani jako wyjątkowo mocni i bohaterscy. Jak zatem powinien wyglądać poprawny wizerunek osoby niepełnosprawnej w mediach?
- Programy i artykuły powinny być różnorodne, nie tylko o potrzebujących pomocy i nie tylko o radzących sobie świetnie supermanach - mówi dr Hanna Żuraw. - Najcenniejsze jest to, gdy ludzie niepełnosprawni pokazywani są jako osoby pełniące normalne funkcje społeczne. To bowiem oznacza, że mogą one żyć normalnie. Poza tym osoba niepełnosprawna może zdjąć z siebie stygmat inwalidy tylko przez prowadzenie w miarę możliwości pełnego i niezależnego życia, a więc wykonując rozmaite działania, pracę zawodową i inną aktywność twórczą.
Obok pokazywania różnorodności, znaczenie ma także przekaz, co społeczeństwo myśli o niepełnosprawności, a nie skupianie się wyłącznie na analizie sytuacji i psychiki niepełnosprawnych osób, zmagających się z bolesnymi ciosami życia.
- Media prawie w ogóle nie starają się kreować dobrego wizerunku osób niepełnosprawnych - mówi Darek Zatorski. - Oczywiście misja telewizji sprawia, że musi ona robić o nich programy. Ale robi w taki sposób, jakby byli jakąś oddzielną grupą, dla którą trzeba robić oddzielne programy. Telewizja więcej by zrobiła, gdyby zatrudniła osobę niepełnosprawną jako prezentera telewizyjnego albo pozwoliła prowadzić jej program na temat zupełnie nie związany z niepełnosprawnością.
- Pisanie o osobach niepełnosprawnych jest jednym z najtrudniejszych działów dziennikarstwa - dodaje Barbara Pietkiewicz. - Trzeba postarać się tak pisać, jak pisze się o górniku, czy profesorze akademickim , po prostu jak o człowieku, a nie jak o człowieku niepełnosprawnym.
Osoba niepełnosprawna nie powinna jednak czuć się urażona, gdy media próbują dowiedzieć się również czegoś o jej niepełnosprawności. Niepełnosprawność jest częścią życia. Przed pytaniami o niepełnosprawność nie uchroni jej status społeczny, wykonywany zawód czy osiągnięcia. Można przypuszczać, że im większy odniesie sukces, tym bardziej prawdopodobne, że ludzie będą chcieli dowiedzieć się czegoś o jej niepełnosprawności. Nie uniknęły tego takie sławy jak: Ray Charles, Stephen Hawking czy Christopher Reeve.
- Byłoby dziwne, gdyby media starały się nie pisać i mówić o osobach niepełnosprawnych faktycznie potrzebujących pomocy, sukcesów, czy przeżywających dramat przystosowania - kończy Teresa Torańska. - Normalność oznacza mówienie także w sposób otwarty i normalny o niepełnosprawności. Ważne jest zachowanie proporcji - nie należy unikać mówienia o niepełnosprawności, nie udawać, że jej nie ma, ale też nie robić z niej sensacji.
Jak cię widzą...
Jak zauważa Tadeusz Sobolewski, aktor nie musi być osobą niepełnosprawną, aby dobrze ją sportretował. Wystarczy przypomnieć Leonarda Di Caprio w filmie "Co gryzie Gilberta Grape'a", aby nie mieć wątpliwości. Wielu oglądających ten film było przekonanych, że rolę brata Gilberta gra osoba niepełnosprawna.
- Sztuka także łączy niepełnosprawność i sprawność, ponieważ osoby niepełnosprawne i sprawne są doskonałymi odbiorcami sztuki - dodaje Tadeusz Sobolewski. - Rola kina w procesie zbliżenia się tych osób jest bardzo duża. Kino wyzwala identyfikację, jest sceną, na której mogą spotkać się ludzie "odmienni" z tymi, którzy uważają się za normalnych. To jest ważny krok. W życiu taki człowiek może odwróciłby się od osoby nie pełnosprawnej, ale w kinie nie. Więcej, kino może sprawić, że zbliży się on do niej w życiu, że ją lepiej zrozumie. Bo kino jest nauką empatii.
Ważnymi krokami pozwalającymi zbliżyć się, a w konsekwencji porzucić stereotypy na temat osób niepełnosprawnych, są, zdaniem prof. Barbary Weigl, wiedza oraz bezpośrednie i częste kontakty. Stereotypy bowiem rodzą się w pustce poznawczej. W pierwszych kontaktach człowiek dostrzega przede wszystkim to, co ludzi wyróżnia. W dalszych przestaje zwracać uwagę, że ktoś siedzi na wózku, nie ma nogi czy nie widzi. Jeśli dziennikarze piszą lub przygotowują program o osobach niepełnosprawnych i nie mają odpowiedniej wiedzy o ich problemach ani z nimi kontaktów, trudno by nie ulegali stereotypom, kiedy ich prezentują.
- Ale nie tylko dziennikarze muszą zdawać sobie sprawę z tego, by nie utrwalać w mediach szkodliwych stereotypów osób niepełnosprawnych - mówi Adam Łaszyn, szef firmy Alert Media Cominunications, realizującej konkurs "Oczy Otwarte". - Muszą o tym pamiętać także osoby niepełnosprawne, gdy media dają im sposobność aby się wyżalili, opowiedzieli o swoich troskach i bolączkach lub gdy chcą zrobić z nich wielkich bohaterów
Sterylny tekst
Jeśli chodzi o wizerunek osoby niepełnosprawnej - niewiele się zmieniło: albo smętna opowieść o cierpieniu, albo niezwykłość i wyczyn. A w końcu niepełnosprawny najpierw jest człowiekiem, a jego życie tak samo pełne normalnej codzienności, jak u ludzi zdrowych, tyle że jest bardziej przyprawione pieprzem kalectwa. Ale jak to sfilmować? Niedawno pewien dziennikarz napisał o mnie pogłębiony psychologicznie artykuł, przede wszystkim mówiący o osobie tworzącej i... wydawcy to odrzucili, a co przeszło? Sterylny, króciutki tekścik o mnie jako dzielnym malarzu, który przebił się przez mur niemożności fizycznej i maluje, trzymając pędzel w ustach. Ot dzielny, aż do łez i nic więcej! Wściekłość osłodziłem myślą, że przecież została mi zafundowana darmowa reklama. Tylko po co była zabawa w autoryzację!
Ireneusz Betlewicz, poeta i malarz, artysta AMUN
Kaleki wizerunek
Młoda, przystojna, na wózku lub o widocznej niepełnosprawności, najlepiej z dziecięciem na kolanie. Żadnych zaburzeń mowy. Żadnych zeszpeceń. Najlepiej, jeśli przez chorobę dużo straciła (studia, dom) i chętnie o tym opowie. Takie "zamówienia" składają dziennikarze operujący obrazkiem: z telewizji i mediów kolorowych. Radio jest mniej wymagające: wystarczy wzruszająca historia, zwłaszcza prywatna. Ten mocno komercyjny obrazek nie przystaje do rzeczywistości, co gorsze, tworzy wizerunek "kaleki", osoby ,innej", której życiem można się wzruszyć przez 20 minut przy niedzielnej kawie, po czym odetchnąć: "Jak dobrze, że nas to nie dotyczy"...
Iza Odrobińska. wiceprzewodnicząca Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego
To, co widać i słychać
Media pokazują to, co jest najbardziej widoczne i trudno mieć o to pretensje. Należy raczej zastanowić się, ile osób niepełnosprawnych kształci się, ile pracuje na otwartym rynku i czy w ogóle pracują. To przecież one, włączone w normalny tryb życia społecznego mogłyby kształtować właściwy wizerunek, ale ponieważ jest ich niewiele i nie są charakterystyczne dla całej grupy, to przedstawia się tych, których można przedstawić. Wizerunek osoby niepełnosprawnej w znacznej mierze kreuje słownictwo dziennikarzy. Kiedyś znajoma dziennikarka przygotowywała zapowiedź .reportażu o osobie na wózku. Skrzywiłem się po słowach lektora: "Po wypadku został kaleką na cale życie", a ona zapytała, czy coś jest nie tak w słowie "kaleka". Myślałem, że żartuje, ale niestety, pytała poważnie.
Ireneusz Białek, dziennikarz, pełnomocnik Rektora UJ ds. Osób Niepełnosprawnych.
Komentarze
-
Co jak osoba niepełnosprawna wykrzyczy to publicznie?
11.10.2019, 14:59Posądzi się ją o roszczeniowość.odpowiedz na komentarz
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz