Pomogę, będzie szybciej!
Nawet nie zdążę zareagować, a peleryna już jest na moich plecach. Nim się obejrzę, czyjeś dłonie zawiązują mi szalik. „Daj, pomogę, będzie szybciej” – słyszę. I choć jestem typem Zosi Samosi, to do głosu pchają się trzy demony: Lenistwa, Wstydu i Grzeczności.
Chyba każdego przynajmniej raz to spotkało – ktoś usilnie oferuje pomoc, choć jesteśmy w stanie daną czynność wykonać. Czasem wolniej, czasem pokraczniej – zawsze na swój sposób. Ja tak mam z zakładaniem odzieży – gdy męczę się z kurtką, niejednokrotnie wyglądam komicznie (co przyznaję), ale wiem, za co pociągnąć, by ubranie wskoczyło na swoje miejsce.
Mamy opanowane techniki. Może to dotyczyć różnych spraw: od pisania w zeszycie przez trzymanie kubka po otwieranie drzwi. Każdy ma pakiet sytuacji, na które znalazł sposób. I wtedy, gdy robimy coś po swojemu, pada magiczne: „Pomogę ci, będzie szybciej”!
Demon Lenistwa
„Zaraz, ale co jest złego w pomaganiu?” – ktoś spyta. Z pozoru nic. Jednak te niewinne słowa niosą ze sobą cały szereg znaczeń. „Pomogę ci, bo widzę, że sobie nie radzisz”, „Pomogę ci, by poczuć się lepiej”, „Pomogę ci, bo naprawdę nam się spieszy” lub „Pomogę, bo czuję się głupio, gdy ty wyraźnie się męczysz”.
Jestem za tym, by mówić, gdy nie jest się w stanie czegoś zrobić, i wtedy prosić o pomoc. Jednocześnie jestem przeciwniczką wykorzystywania czyjejś pomocy. Demon Lenistwa dopada czasem i mnie, gdy słysząc: „pomogę”, zgadzam się, bo nie chce mi się szarpać. Nie ma w tym za grosz przyzwoitości, więc powtarzam sobie zasadę: kto się leni, tego nikt nie ceni. Pomaga.
Silniejszy jest jednak drugi z demonów – Wstydu.
Demon Wstydu
Zgadzam się na pomoc, bo jest mi głupio, że ktoś będzie na mnie czekał. Bo mam wrażenie, że wyglądam jak debil. Bo nie czuję się komfortowo, gdy znikam pod płaszczem i wiedząc, że inni patrzą, plączę się i wykonuję czynność jeszcze wolniej niż zwykle. Zresztą przez lata, biorąc kurtkę z szatni, ukrywałam się po kątach, byleby nikt nie dostrzegł mojej nieporadności i nie wystrzelił z krępującą mnie ofertą pomocy. Wtedy wydawało mi się to intymne. Teraz wiem, jaka to bzdura.
Złe jest wykorzystywanie, gdy ktoś pomaga, sądząc, że z czymś sobie nie radzimy. To forma wyzysku, ale też pozwolenia na „upupienie”. Niczym u Gombrowicza dajemy się infantylizować, pomniejszać swoje możliwości w imię wstydu i lenistwa.
Demon Grzeczności
Złe jest też oferowanie pomocy słowami: „Będzie szybciej”. Zawsze gdy ktoś celuje je w moją stronę, czuję się jak idiotka. Zarzuca mi się grzebanie się, nieporadność, powolność, gdy wszyscy są już gotowi. Kiedyś odruchowo się zgadzałam, kierowana Demonem Grzeczności, by nie urazić uczuć osoby, która pomoc oferowała. Sytuacja staje się krępująca dla obu stron – osoba, która wyskakuje przed szereg z ofertą pomocy i nietrafionymi intencjami, odczuwa przykrość, gdy się jej odmawia. Każdy kij ma dwa końce.
O ile przyjemniej by było, gdyby zamiast rzucać w nas ofertę pomocy, kulturalnie spytać: „Czy potrzebujesz pomocy?”. Pytanie wymaga odpowiedzi, daje obu stronom szansę na określenie swoich potrzeb i granic. Daje szansę grzecznej odmowy. Bez niezręczności.
Pamiętajmy też, że istnieje coś takiego jak reguła wzajemności – ja pomogłem tobie, to i ty pomożesz mnie. Mózg zapamięta, że kiedyś pomogłem i zakoduje prawo do oczekiwania tego samego. Dlatego warto zastanowić się, czy chce się być dłużnym tej konkretnie osobie.
Oczekiwanie pomocy?
Z drugiej strony, pojawia się oczekiwanie. Gdy zbyt często ktoś oferuje pomoc, a my ją przyjmujemy, to zaczynamy oczekiwać jej od całego świata. Normą staje się, że jesteśmy wyręczani, aż nagle zderzamy się z rzeczywistością, bo pojawia się ktoś, kto wie, że damy radę sami, i nie zaprząta sobie głowy pospieszaniem. Rozczarowanie budzi konflikty. Po co nam one?
Istnieje jeszcze jeden detal związany ze zbyt częstym przyjmowaniem pomocy w sprawach, z którymi świetnie dajemy sobie radę: z czasem zapominamy, jak się to robi. Szkoda tak głupio ograniczać swoje możliwości.
Unikajmy tak szkodliwych sytuacji. Chyba że „szybciej” jest w nich naprawdę kluczowe. Wtedy nie warto utrudniać innym życia przesadną potrzebą samodzielności.
Sylwia Błach – pisarka, blogerka, działaczka społeczna, modelka, ambasadorka kampanii Dotykam =Wygrywam, promującej samobadanie piersi. Wolontariuszka Fundacji Jedyna Taka, laureatka stypendium ministra za wybitne osiągnięcia. Wyróżniona przez markę Panache w konkursie Modelled by Role Models Nowy Wymiar Piękna jako „Wzór do Naśladowania”. Finalistka konkursu Mocne Strony Kobiety magazynu „Cosmopolitan”. Pracuje jako programistka i jest doktorantką na kierunku: informatyka. Choruje na rdzeniowy zanik mięśni, porusza się na wózku. Prowadzi blogi, jeden poświęcony literaturze, niepełnosprawności, programowaniu i podróżom, a drugi – modzie i urodzie. W 2017 r. znalazła się w I edycji Listy Mocy, publikacji wydanej przez Integrację, z sylwetkami 100 najbardziej wpływowych Polek i Polaków z niepełnosprawnością. Więcej: sylwiablach.pl.
Artykuł pochodzi z numeru 2/2019 magazynu „Integracja”.
Zobacz, jak możesz otrzymać magazyn Integracja.
Sprawdź, jakie tematy poruszaliśmy w poprzednich numerach (w dostępnych PDF-ach).
Komentarze
-
Nie jest Pani damą droga autorko:)
06.06.2019, 22:37no cóż.......to prawda, nie jest Pani damą i już!:).....prawdziwa dama dałaby sobie założyć płaszczyk, poczekałaby aż ktoś przed nią otworzy drzwi, a nawet łaskawie pozwoliłaby sobie ponieść torebkę..:)...nie mówiąc już o zakupach. Tak, ale tak zrobiłaby "dama".....no cóż niby sprawna, a jednak....niepełnosprawna. Doskonale Panią rozumiem i Pani dylematy, ja też jestem osobą niepełnosprawną, między innymi nie mam lewej ręki ale obok tego mnóstwo innych problemów, których nie widać....takie tam, chociażby ponad 30 złamań w obydwu nogach od kolan do miednicy. I każda pomoc, do której nie przygotuję się mentalnie, nie ułożę sobie tego w głowie jest dla mnie bardzo niebezpieczna czego niestety pomagający nie jest w stanie zrozumieć. Obydwoje jesteśmy wtedy niezadowoleni i sfrustrowani." Pomagacz " bo przecież chciał dobrze, a ja zaprotestowałam, ja z kolei wściekła bo prawie mnie przewrócono, niechcący oczywiście.....ale jednak. Każdy taki przypadek to dla mnie ogromne niebezpieczeństwo na daną chwilę i w konsekwencji również. Może trauma to zbyt duże słowo, ale z czasem, żebym nie musiała tego przeżywać zaczęłam być niegrzeczna chociaż nie mam takiej natury. I po co? i dlaczego? I niezręcznie. Zatem chcąc być grzecznym i nie zmuszać innych do niegrzeczności stanowczo lepiej zapytać! Polecam! A konkluzja jest taka: mimo tego, że nie jestem damą i hrabianką z urodzenia, ale w swoim otoczeniu mam takie i jak patrzę na to wszystko z boku jak się zachowują i ile niańczenia potrzebują to nie wiem, która z nas jest bardziej niepełnosprawna:). Nie chcę być damą, chcę w miarę normalnie żyć, na tyle ile oczywiście moje ograniczenia mi pozwolą. Czasem potrzebuję pomocy, a nawet często, ale korzystam z niej tylko wtedy kiedy kogoś nie wykorzystuję!odpowiedz na komentarz -
Artykuł prima sort
05.06.2019, 10:20Pierwsza rzecz, świetny artykuł - gratulacje. Bardzo spodobało mi się, że opisujesz sytuacje pomocy od innych osób z dwóch różnych stron medalu, czyli jak to zwykle bywa w życiu. Osobiście spotkałem się ostatnio pierwszy raz w życiu z sytuacją, gdy musiałem poprosić żonę o pomoc (obcięcie paznokci u nóg), gdyż stan zdrowia na tyle się pogorszył, że nie jestem w stanie tego zrobić sam. Było to cholernie...bolące, wstydliwe i takie hm poniżające. Nie miałem jednak wyjścia. Poprosiłem. I chyba będę już musiał prosić, gdyż nic w tym temacie się nie zmieni. Co dam radę - zrobię, również pomogę. Czasami jednak przychodzi taki dzień, gdy niestety warto poprosić o tą pomoc. Co jednak w przypadku gdybym był sam? To straszne :)odpowiedz na komentarz -
Utrata osobowości i przedmiotowe traktowanie
03.06.2019, 17:30Właśnie to "pomaganie" stało się przyczyną zakupu przeze mnie wózka elektrycznego. Siedzę na zwykłym wózku i nagle ktoś, bez pytania mnie o zdanie, przestawia mnie jak wieszak. Straaaasznie mnie to wkurzało tym bardziej gdy robili to obcy ludzie. Moja teściowa robi niestety to co jest opisane w artykule. Otuli kurtką, poprawi szalik, 10 tysięcy raz pyta czy mi nie zimno. Czasami czekam aż wyciągnie chusteczkę, splunie i mi zacznie twarz wycierać. I tak, mam 4 dychy na karku 😞odpowiedz na komentarz
Dodaj komentarz