Na dno bez barier
– Alkohol każdy rzuci, ale niektórym udaje się to za życia. Dobre, co? – śmieje się Stanisław, w środowisku Anonimowych Alkoholików znany jako Fred. Kiedyś nie było mu do śmiechu. Alkohol zrujnował jego życie.
– Wtedy piłem, bo wstydziłem się swojej głuchoty, żona mnie
rzuciła, dzieci odeszły, było 1100 powodów – wspomina.
Pił w pracy, pił, gdy szedł coś załatwić, pił nawet denaturat. 17
lat temu stanął na skraju śmierci. Nie ukrywa, że dopiero to dało
mu do myślenia. No i spotkał człowieka, który 3 lata był
trzeźwy.
– Dla mnie to był wiek, ten facet był dla mnie święty – wspomina
Fred. – Mówił o sobie: alkoholik. Ja mu tak zazdrościłem, że
wyszedł z tej choroby. Uczepiłem się go: pomóż mi, ja nie chcę pić,
ja chcę żyć. Dziś jest moim przyjacielem. Pokazał mi drogę, jaką
przeszedł i ja też ją przeszedłem.
Nie ma matematyki
Nałóg nie musi wyglądać tak, jak w przypadku Freda.
Niejednego alkoholika stać na upijanie się markowymi trunkami,
niejeden ma jeszcze rodzinę, pracę. Właśnie: jeszcze. Jak więc
rozpoznać uzależnienie? Gdzie jest granica między bezpiecznym i
niebezpiecznym używaniem pewnych substancji. Niestety, w
uzależnieniach nie ma matematyki. Nie jest tak, że jak się wypije
jedno piwo to wszystko w porządku, a jak dwa, to już źle.
– Problem pojawia się wówczas, kiedy jakieś zachowanie zaczyna dominować nad innymi, np. picie czy granie, kiedy człowiekowi przychodzi z dużą trudnością robienie czegoś innego niż właśnie tego – tłumaczy dr n. med. Bohdan Woronowicz, psychiatra, specjalista i superwizor psychoterapii uzależnień. – Wśród różnych aktywności jedna zaczyna dominować i przynosić szkodę albo uzależnionemu, albo jego bliskim, albo i uzależnionemu, i bliskim. Jakieś zachowanie wymyka się spod kontroli.
Wciąż szuka się i używa uzależniającej substancji. Przez to „nawala się” na wielu frontach. Zaczyna się powoli wypadać z dotychczasowych ról – męża (żony), ojca (matki), pracownika. Uważa się, że mechanizm uzależnienia jest jeden, jednak manifestować może się na wiele sposobów. Jeden sięgnie po alkohol, obecny w niemal każdym domu, drugi po leki, zapisywane przez lekarza bez opamiętania, trzeci po coraz łatwiej dostępne narkotyki, czwartego wciągnie hazard, a piąty pół życia będzie spędzał przy komputerze. Szósty zaś wpadnie w alkohol i hazard jednocześnie.
– Najczęściej po różnego rodzaju środki sięgają osoby, które w różnych sytuacjach, pomijając biologiczne kwestie, mają unikową strategię radzenia sobie z problemami, ze stresem, dla których dany środek jest pewnego rodzaju ucieczką od trudności, zastąpieniem rozwiązania problemu – tłumaczy Anna Skrzypek-Musiał, psycholog, terapeuta. – W uzależnieniu bardzo istotne jest zjawisko polegające na tym, że alkohol, leki czy różne substancje psychoaktywne służą danej osobie do stymulacji lub uspokajania. Taka substancja staje się wówczas regulatorem pewnych uczuć, np. w momencie nudy, braku pobudzenia jest czynnikiem, który powoduje wzrost emocji. I odwrotnie: w momencie, kiedy jest stres i taka osoba potrzebuje uspokojenia, osiąga to używając danej substancji.
Dlaczego jednak jedni się uzależniają, a inni nie? Niestety, nie ma prostej odpowiedzi na to pytanie. Mówi się o genach, naukowcy wyróżniają też grupy ludzi, którzy na uzależnienia mogą być szczególnie podatni, np. osoby do 21. roku życia. Z uzależnieniem związek mogą mieć m.in. moda, wpływ środowiska, wzorce z domu, ciekawość.
– Moim zdaniem na uzależnienia mają wpływ nie konkretne wydarzenie czy sytuacja, a sposób przeżywania tej sytuacji, odbieranie jej przez daną osobę – uważa Skrzypek-Musiał. – Jest to więc bardziej kwestia pewnych mechanizmów obronnych, pewnego typu osobowości, sposobu funkcjonowania, które może być naznaczone choćby przez niepełnosprawność, jak i przez daną sytuację czy doświadczenie. Nie oznacza to jednak, że każda osoba, która doświadczyła danej sytuacji stresowej czy traumatycznej sięgnie po alkohol przez sam tylko fakt doświadczenia tej sytuacji.
Brak zintegrowania
Trudno powiedzieć, czy uzależnionych osób z
niepełnosprawnością jest statystycznie mniej czy więcej niż w całym
społeczeństwie, bo nie prowadzono na ten temat badań.– Nasza wiedza
na temat uzależnień wśród osób niepełnosprawnych jest praktycznie
żadna – przyznaje Jadwiga Fudała, kierownik Działu Lecznictwa
Odwykowego i Programów Medycznych w Państwowej Agencji
Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (PARPA). – Jeżeli jednak 13
proc. dorosłych Polaków to są osoby, które nadużywają alkoholu bez
cech uzależnienia, a 3 proc. to są osoby, które są uzależnione, to
mamy 16 proc. obywateli, którzy mają tego typu problem. A zawsze w
środowiskach ludzi stygmatyzowanych, czyli także osób
niepełnosprawnych, ten problem jest większy, gdyż alkohol jest
traktowany jako rodzaj leku na problemy, stres, izolację.
Osoby z niepełnosprawnością badali pod tym kątem Amerykanie. Praktykująca w USA psycholog dr Anna Maria Węgierek w artykule w czasopiśmie „Terapia” przywołuje badania przeprowadzone w 1994 r. wśród 916 osób z niepełnosprawnością. Spośród nich w związku z alkoholem: 39 proc. przyznało się do problemów medycznych, 22 proc. – rodzinnych, 21 proc. – prawnych, 6 proc. – zawodowych. Co ósmy badany brał udział w programach odwykowych.
Można więc założyć, że w Polsce problem też istnieje, choć nie
jest znana skala. Nie wiadomo także, czy na podatność na
uzależnienia ma wpływ rodzaj niepełnosprawności. Cała wiedza na ten
temat oparta jest na doświadczeniach terapeutów lub osób związanych
z jakimś środowiskiem.
– Niektórzy wskazują, że bardziej narażoną grupą są osoby
głuchonieme – mówi Anna Skrzypek-Musiał. – Jednak wobec braku badań
ja byłabym oszczędna przy wskazywaniu jednej grupy. Myślę, że jest
to sprawa indywidualna.
Anna Skrzypek-Musiał zwraca za to uwagę na brak zintegrowania,
pewne nieprzystosowanie społeczne jako potencjalną przyczynę
uzależnień.
– Może się to przejawiać problemami ze znalezieniem dla siebie
miejsca w środowisku czy z nawiązaniem satysfakcjonującej relacji,
np. intymnej, z inną osobą – tłumaczy.
Kubeł zimnej wody
Wydaje się, że na uzależnienia narażone są szczególnie
osoby, które utraciły sprawność w wyniku wypadku. To duży wstrząs.
Nagle wypadają z pewnych ról społecznych, wiele rzeczy przestaje
być dla nich dostępnych. Dr Węgierek podkreśla, że czynności proste
przed wypadkiem później sprawiają problem. Zmienia się też wygląd
człowieka. Do tego dochodzą nerwy i nuda w szpitalu i domu. Na
dodatek picie alkoholu przez osobę po wypadku jest często
usprawiedliwiane i tolerowane przez otoczenie. Tak jak i branie
leków, od których w przypadku stałego bólu dość łatwo się
uzależnić. Co wcale nie oznacza, że trzeba.
– Powiem o sobie: dolegliwość związana z urazem kręgosłupa bez przerwania rdzenia, gdzie część funkcji jest, a części nie ma, to częste nerwobóle fantomowe – tłumaczy Adam Nyk, terapeuta uzależnień, który sam jest osobą poruszającą się na wózku. – Miałbym więc pić lub brać coś w dużych ilościach tylko dlatego, że mnie boli? Nie chcę wyjść na nawiedzonego, jestem zwyczajny i podlegam tym procesom, co inni. Jak mnie boli głowa czy ząb, to biorę tabletkę, ale nie biorę ich dziesięciu tylko dlatego, że jestem osobą niepełnosprawną.
Może też być tak, że to niepełnosprawność wynika z uzależnienia. Przecież od alkoholu, narkotyków, nadmiaru leków może „wysiąść” zdrowie. Nie tak rzadko słyszy się też historie o wypadkach samochodowych po alkoholu albo że ktoś pijany przechodził przez tory i stracił nogi pod pociągiem, albo odmroził kończynę w śniegu i mu ją amputowano.
– Miałem pacjentów, którzy byli po amputacji ręki lub nogi na skutek złego podania narkotyków, poza żyłę – wspomina Adam Nyk, pracujący m.in. w warszawskim Monarze. – Zrobiła się zgorzel, a kiedy się żyje w takim narkomańskim świecie, już jako osoba głęboko uzależniona, to wtedy kwestie bólu, dbania o siebie, pójścia do lekarza nie mają znaczenia.
Nie zawsze utrata sprawności działa jak kubeł zimnej wody.
– Może być bardzo różnie – uważa Adam Nyk. – Na jednego może
zadziałać i po amputacji stwierdzi, że chce żyć pełnią życia. Idzie
więc na terapię. Inny zaś stwierdzi, że to nie ma sensu, że teraz
dopiero ma powód do tego, żeby rozczulać się nad sobą, żeby pić czy
ćpać.
Terapeuta nie miga
Specjaliści są zdania, że w uzależnieniach panują
demokracja i integracja.
– Uzależniony może być ksiądz biskup i ktoś, kto żyje na śmietniku.
Ich psychiczne i fizyczne odczucia są bardzo zbliżone – tłumaczy
Adam Nyk.
Na pewno jednak w uzależnieniach osób sprawnych i z
niepełnosprawnością widać różnice, gdy weźmie się pod uwagę
możliwości leczenia.
– Pełnosprawni mają wiele możliwości poradzenia sobie z problemem,
natomiast osoby niepełnosprawne często nie mają na to żadnych szans
– podkreśla dr Bohdan Woronowicz, który już kilkanaście lat temu
starał się o stworzenie ośrodka terapii uzależnień dostosowanego do
potrzeb osób z niepełnosprawnością. Nie znalazł poparcia, nikogo to
nie interesowało. Uważa, że to nic innego, jak zamiatanie problemu
uzależnień osób z niepełnosprawnością pod dywan.
– Niewidomi nie chodzą przecież pijani po ulicach, a ci na
wózkach nie powodują po pijanemu zbyt wielu kolizji drogowych. To
nie ma problemu, prawda? – ironizuje.
Problem terapii szczególnie uwidocznia się w przypadku osób
niesłyszących. Po prostu – brakuje terapeutów posługujących się
językiem migowym. Wprawdzie przed czterema laty posługiwania się
nim nauczono kilkudziesięciu terapeutów, ale nie przyniosło to
spodziewanych efektów.
– Poświęciliśmy na to dużo czasu, dużo pieniędzy, po czym terapeuci rozjechali się po Polsce i przez rok czy dwa lata i żadna osoba niesłysząca do nich nie trafiła – ubolewa Jadwiga Fudała. – Siłą rzeczy oni po prostu pozapominali tego języka.
Terapia to subtelna dziedzina i prowadzenie jej poprzez tłumacza
nie wchodzi w grę. Dlatego najnowszy pomysł jest inny. W Warszawie
osoby niesłyszące będą szkolone w pracy terapeutycznej z
uzależnionymi.
– Jeżeli ten program pilotażowy w Warszawie się sprawdzi, to tą
metodą będziemy próbowali „zarażać” inne samorządy – mówi Jadwiga
Fudała.
AA jak mafia
Dostęp do terapeuty jest bardzo istotny. Wie o tym
doskonale Fred. Pół dnia spędzał na mityngach wśród alkoholików,
wyjeżdżał na terapie. Jako osobie niesłyszącej było mu trudniej niż
innym – musiał czytać z ruchu ust.
Trudno również było z dawnymi znajomymi.
– Z początku wołali: „chodź, chodź”, a ja: „nie, nie piję” –
wspomina. – Oni na to: „poczekamy trochę, zaczniesz”. Czekają rok,
dwa, dziesięć, a ja nie piję. Mało tego, jeszcze byłym kolegom od
gorzałki co nieco wytłumaczyłem i wielu z nich nie pije. Pomagam
im.
Alkoholicy muszą się wspierać. Bo alkohol wciąż wokół nich jest,
tylko muszą nauczyć się żyć bez niego.
Stąd idea grup anonimowych alkoholików, wspierających się w
wytrwaniu w trzeźwości. Jest nawet takie powiedzenie, że AA jest
jak mafia – kto odchodzi, ten ginie. Zapija się znów, bo samemu
jest niebywale trudno wyjść z nałogu.
Fred przez 1,5 roku prowadził grupę AA osób głuchoniemych. Przychodzili albo nie, więcej zjawiało się sióstr, żon, matek. Ale parę osób z nałogu udało się wyciągnąć, jedna z nich pracuje w Carrefourze. Do dziś na warszawskiej Pradze działają cztery założone przez Freda grupy AA, a ideę trzeźwości zaszczepiał też osobom niesłyszącym w rejonie Rzeszowa. Pomógł wielu ludziom.
Kontakt z terapeutą lub z kimś takim jak Fred pozwala otworzyć oczy. Samemu trudno się zdiagnozować, stwierdzić, że czegoś się nadużywa, zazwyczaj jakoś się przed sobą tłumaczymy, oszukujemy się. Sygnały, że coś jest nie tak, dotrą do nas z zewnątrz. Najtrudniejsze jest wtedy przyznanie się, że jest się uzależnionym, że straciło się nad czymś kontrolę, że jest się chorym.
– Ludzie byli zdziwieni, jak mówiłem o sobie, że jestem chory,
że alkoholizm to choroba – wspomina Fred. – Jaka choroba, mówili,
pijesz, bo chcesz. Owszem, na początku tak jest, pijesz, bo chcesz.
A potem pijesz, bo musisz.
Alkoholizm jest chorobą, można ją leczyć. To ciężka praca, dłuższa lub krótsza, w miejscu zamieszkania lub ośrodku. Ale w zasadzie zawsze oznacza zerwanie z tym, czego się nadużywało. Uzależnienie psychiczne i brak kontroli nad stosowaniem danej substancji zostają do końca życia. Trzeba się nauczyć metod, jak nie sięgnąć np. po pierwszy kieliszek.
– Ten pierwszy jest najgorszy – mówi Fred. – Jak jedzie pociąg,
to też nie zabija wagon drugi, dziesiąty czy ostatni, tylko
lokomotywa.
Na każdym etapie wychodzenia z uzależnienia ważna jest rodzina.
Domownicy często przystosowują się do sytuacji, chronią
uzależnionego, ukrywają chorobę, przez co nieświadomie wspierają go
w nałogu. Początkowo problem np. z alkoholem nie musi wyglądać
dramatycznie. Może się jednak rozwinąć w coś poważniejszego,
dlatego najważniejsze dla rodziny jest to, by nie zamiatać spraw
pod dywan.
– Kochać twardą miłością, mówić: „ja cię kocham, dzieci cię kochają, ale jak będziesz pił dalej, to wypier... z domu” – nie owija w bawełnę Fred. – Nie ciągnij nas w to bagno, w które sam wchodzisz. Dopiero wtedy może najść refleksja, że coś jest nie tak, że trzeba iść po ratunek. Oby nie za późno.
Gdzie szukać pomocy
W Polsce osoby uzależnione leczone są bezpłatnie, choć są
też przychodnie prywatne oraz terapeuci przyjmujący odpłatnie. Na
terenie kraju działa ponad 2 tys. punktów konsultacyjnych, które
pomogą w decyzji o podjęciu leczenia i skierują do
specjalistycznych placówek. W przypadku uzależnienia od alkoholu
terapia może odbywać się w systemie stacjonarnym, dziennym lub
ambulatoryjnym. Na www.parpa.pl w
zakładce „Placówki lecznictwa” znaleźć można ogólnopolską bazę
teleadresową miejsc, które służą pomocą. Na www.aa.org.pl, stronie Wspólnoty
Anonimowych Alkoholików w Polsce, w zakładce „Mityngi” znaleźć
można ogólnopolski wykaz spotkań grup AA. Są tam także informacje
nt. dostępności mityngów dla osób poruszających się na wózkach.
0801 033 242 to Infolinia AA (pon.-pt. 8-21, sob.-nd. 16-21).
Nieregularnie organizowane są także dyżury on line (informacja o
terminach na stronie AA). Z kolei numer 0801 199 990 to
Ogólnopolski Telefon Zaufania Narkotyki-Narkomania (działa
codziennie 16-21). Na www.narkomania.org.pl/baza/placowki
znajdziemy bazę placówek pomocowych dla osób uzależnionych od
narkotyków, a na www.narkomania.org.pl/poradnia/
– internetową poradnię nt. narkotyków. Na www.monar.org/mapa/poland/poland.htm
znajdziemy ogólnopolską mapę placówek Stowarzyszenia Monar, w
których osoby uzależnione od różnego rodzaju środków odurzających
mogą skorzystać z bezpłatnej pomocy, bez skierowań i innych
zbędnych formalności. Na anonimowinarkomani.org w zakładce po lewej
stronie jest ogólnopolska „Lista mityngów” Anonimowych
Narkomanów.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz