Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Mariusz Haraśny: nie skacz do wody!

25.07.2019
Autor: Mariusz Haraśny, fot. kadr z YouTube.com
Mariusz Haraśny

Gdybym mógł cofnąć czas – choć wiem, że nie mogę… Ale gdybym mógł, gdybym wiedział, gdybym przeczuwał – nie skoczyłbym do wody. Nie popisywałbym się, nie brał życia tak, jak gdybym był Supermanem. Proszę, przeczytajcie historię moją i wielu innych osób.

Była niedziela. Ciepła, pogodna, 30 stopni. Pojechaliśmy z chłopakami nad wodę. W ogóle nie brałem pod uwagę, by się kąpać. Obserwowałem tylko kolegów. W jednej chwili dotknęła mnie taka… bezmyślność. Rozebrałem się, nie wiedząc nawet kiedy. Szybko rozbiegłem się. Wybiłem. Wskoczyłem… do zbyt płytkiej wody. Uderzyłem głową o dno. Poczułem przeszywający przez całe ciało prąd – wtedy złamałem kręgosłup. W ostatnim momencie uratowali mnie koledzy.

Mniej niż sekunda

Jeden skok. To nawet mniej niż sekunda. Już w wodzie trwa walka o każdy oddech, o Życie… i gdy uda się jednak przeżyć po tej sekundzie nierozwagi, szaleństwa, głupoty i brawury, wtedy pojawia się myśl: „Żyję, podleczę się i wyjdę z tego”. Ale nagle słychać słowa lekarza, które brzmią jak wyrok: „Złamany kręgosłup. Nigdy nie będziesz chodził”. To znaczy – nigdy nie wstaniesz, do końca życia będziesz na wózku i nie ma od tego ani ucieczki, ani odwrotu.

Człowiek dopiero po czasie uświadamia sobie co zrobił. Pojawia się pytanie „Dlaczego tak się stało?”, „Dlaczego ja?”. Wtedy pojawiają się pretensje do Boga, rodziny, przyjaciół. Wszyscy są winni – tylko nie ja. Bardzo powoli zaczynają docierać do człowieka konsekwencje czynu i tragedii, która zmienia całe życie… nie tylko skoczka, ale też całej rodziny, przyjaciół i znajomych.

Uwierzcie, jest to ogromna tragedia, której nie da się w żaden sposób opisać! Fakt – żyję, przyzwyczaiłem się, zaadoptowałem w roli osoby niepełnosprawnej, pogodziłem… bo innego wyjścia nie mam. Moje życie traktuję jako wyróżnienie od Boga, nie jak karę. I chyba dzięki temu łatwiej mi to wszystko było zrozumieć, dźwignąć, pogodzić się. Pan dał mi drugą szansę na życie, abym swą osobą, uśmiechem dawał ludziom nadzieję, że mimo wszystko – warto żyć.

Dzięki Bogu i rodzinie mam w sobie siłę, by żyć i funkcjonować, pomimo iż mam sparaliżowane całe ciało. Moje życie nie jest łatwym wyzwaniem. Codziennie borykam się ze słabościami, z niemocą własnego ciała, czekając na pomoc drugiej osoby we wszystkich życiowych czynnościach – bo to nie tylko przysłowiowe „podrapanie po nosie”. To także mycie, fizjologia, ubieranie, karmienie, przesadzanie na wózek.

Ja mam to szczęście że mam dużą rodzinę, własny pokój i możliwość mieszkania z nimi. Przy każdej okazji staram się „myknąć” z łóżka, nie być do niego przykutym, a raczej być wśród Was, wśród społeczeństwa, znajomych, przyjaciół.

Myśleć odpowiedzialnie

Pomyślcie o odpowiedzialności za siebie i Wasze życie, gdy jesteście na plaży czy wsiadacie na motocykl lub do samochodu. Pomyślcie, czym może to się skończyć. Nie musi, ale może. Wypadek trwa zaledwie sekundy. Sekundy, które przekreślają wszystkie życiowe plany i wywracają życie o 180 stopni.

Wiem że każdy ma marzenia – o moich przeczytacie na mojej stronie – marzenia co do przyszłości, do wyboru szkoły, kierunku studiów, bycia kimś. Przecież macie dziewczyny, chłopaków, drugie połówki, z którymi snujecie plany. To dla tych marzeń warto zatrzymać się na chwilę i pomyśleć, aby nie popełnić takiego błędu jak ja. Błędu, który przekreślił mi całe życie… odzierając z marzeń i planów. Teraz gdybym mógł cofnąć czas – ale wiem, że nie mogę… Ale gdybym mógł, gdybym wiedział, gdybym przeczuwał – nie skoczyłbym, nie popisywał się, nie brał życia, jak gdybym był supermanem. Gdybym pomyślał, że coś mi się stanie, że moje życie wywróci się do góry nogami.. No właśnie – GDYBYM.

Zawsze byłem pracowity i tą pracą chciałem dojść do czegoś w życiu. Zrobić coś pożytecznego, usamodzielnić się. Pamiętam, że zawsze chciałem mieć rodzinę, dobrą pracę. Chciałem na własnych nogach wchodzić na wszystkie możliwe szczyty i je zdobywać. Zwiedzać Polskę, świat. To wszystko stało przede mną otworem, lecz jedna głupia i nierozważna decyzja, jeden źle oddany skok przekreślił wszystko: marzenia, pragnienia i życie, które tak naprawdę miało się dopiero zacząć.

Prośba

Chciałbym, aby młodzi ludzie czytający moją historię choć na chwilę zatrzymali się i zastanowili: czy warto dla jednej chwili przyjemności zaprzepaścić marzenia o normalnym, prawdziwym życiu.

Życzę Wam spełnienia wszystkich Waszych marzeń tych dużych i tych małych; zdobywania szczytów, stawiania sobie celów i ich realizowania. Życzę, aby nadchodzące wakacje były dla Was i Waszych rodzin bezpieczne i mile spędzone. I proszę – nie skaczcie do wody.

Komentarz od redakcji

Swoją historię i refleksje po feralnym skoku do wody opisał dla nas Mariusz Haraśny. Dołączamy do apelu naszego Czytelnika i prosimy o bezpiecznie zachowanie nad wodą.

 

Komentarz

  • Na własne życzenie
    Ronert
    26.07.2019, 17:31
    Głupota ludzka nie zna granic, skacząc na główkę sami robią się niepełnosprawnymi na własne życzenie.

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas