Uczciwie robić swoje – na nasze pytania odpowiada Anna Dymna
Anna Dymna ma na swoim koncie ponad 150 ról. Od 1973 roku nieprzerwanie jest związana z Teatrem Starym w Krakowie. Swoją popularność wykorzystuje, by pomagać innym. Uhonorowana została prestiżowym Medalem Brata Alberta. Prowadzi program "Spotkajmy się" w TVP 2 poświęcony osobom niepełnosprawnym, jest również założycielką fundacji "Mimo wszystko".
1. Czy jest Pani osobą szczęśliwą?
Bardzo mocno odczuwam to, co dzieje się wokół mnie, a dzieje się wiele. Poddawana jestem wielu
stresom, ale oczywiście, przychodzą różne chwile, również te wypełnione smutkiem, samotnością i
bezradnością. Coraz częściej jednak stwierdzam, że jestem szczęśliwa. Kiedyś tego nie nazywałam,
nie zauważałam. Im dłużej żyję i muszę znosić przeciwności losu, tym częściej zdaję sobie sprawę,
jak niezwykłe jest życie. Każda bezpowrotna strata, dramat, dziwnie mnie wzmacnia, uczy doceniać i
cieszyć się tym, co mam, zauważać drobne radości.
Budzę się rano i cieszę się, że zaczynam nowy dzień. Wiem, że mam dużo do zrobienia, że jestem
komuś potrzebna, że ktoś na mnie czeka z radością. I to jest prawdziwe szczęście. Ciężko na to
pracuję, ale nikt mi tego nie odbierze. Uwierzyłam też, że sama mogę coś zrobić, by rozjaśnić
świat, który mnie otacza. To dodaje mi siły. Przez cały rok prowadziłam program "Spotkajmy
się". Gościłam w nim ludzi chorych, umierających, okaleczonych. Zrozumiałam, jak hojnie jestem
obdarowana przez los. Przestałam w ogóle narzekać. Zaczęłam zupełnie inaczej myśleć o sensie życia,
o prawdziwych wartościach, gdzie indziej zaczęłam szukać i dostrzegać szczęście. Dzięki temu mogę
teraz odpowiedzieć... tak, pomimo wszystko jestem szczęśliwa. W dodatku mój zawód jest moją pasją i
miłością, a, co najważniejsze, mam dla kogo żyć. Mam syna, który jest moim prawdziwym przyjacielem,
i wciąż mam marzenia. To najważniejsze.
2. Co jest, Pani zdaniem, największym nieszczęściem w życiu człowieka?
Samotność.
3. Co najbardziej Pani ceni u ludzi?
Uczciwość, szczerość, poczucie humoru, pasję...
4. Dlaczego boimy się kontaktów z niepełnosprawnymi?
To bardzo trudna sprawa. Można powiedzieć, że to normalne, że człowiek zdrowy unika śmierci,
chorób, cierpienia... Boimy się kalectwa, nie wiemy, jak się zachować, gdy widzimy atak padaczki,
odwracamy się od przykrego widoku człowieka oszpeconego chorobą, innego. Wolimy się odwrócić,
czasem robi się nam słabo, jesteśmy bezradni, zdenerwowani...
Powoli się to zmienia, lecz nasze społeczeństwo wciąż jest nieprzygotowane do kontaktów z
niepełnosprawnymi. Przecież w "mlekiem i miodem płynącej" socjalistycznej ojczyźnie
prawie nie było wśród nas niepełnosprawnych. Wstydliwie pochowani, nie uczestniczyli w zwykłym,
społecznym życiu. Do dzisiaj dziecko z porażeniem mózgowym czy niedorozwojem czasem jest wstydem
dla rodziny. Niepełnosprawny, choć często bardzo zdolny, ma kłopoty z kształceniem się,
znalezieniem pracy. Pogłębiający się kryzys we wszystkich dziedzinach naszego życia, nędza i
bezrobocie nie ułatwiają kontaktów pomiędzy światem ludzi zdrowych i niepełnosprawnych. Często
człowiek chory czy kaleki gorzknieje, zamyka się w sobie, traci zaufanie do ludzi. Ta sytuacja
budzi poczucie osamotnienia i krzywdy. To też nie ułatwia porozumienia...
5. Jak radzi sobie Pani w chwilach, gdy dopada dół, problemy?
Głaszczę koty. Mam dwa, więc zawsze któryś jest pod ręką. One mruczą rozkosznie, a ja łagodnieję,
serce się uspokaja, nerwy też.... Czasem też zaczynam mruczeć i zapominam o problemach. Gdy koty są
"w robocie" (na polowaniu), to proszę syna, by coś pojazzował na pianinie albo zagrał ze
mną w grę na komputerze (mam swoje ulubione na wyciszenie i zapomnienie). Na wszelkie stresy pomaga
mi też dobra poezja np. sonety Szekspira.
6. Czy osoba niepełnosprawna powinna być traktowana na specjalnych prawach?
Człowiek niepełnosprawny jest często od nas uzależniony, niesamodzielny, ma ograniczone ruchy,
utrudniony kontakt i porozumiewanie ze światem, musimy mu więc pomóc po prostu mądrze i zwyczajnie
żyć. Nie wolno z tego robić wielkiej ofiary ani sprawy. To jest konieczność. Zawsze staram się
wyobrazić siebie w sytuacji, w skórze konkretnego niepełnosprawnego... Wtedy łatwiej odgadnąć jego
potrzeby.
7. Na czym polega, Pani zdaniem, integracja?
Na przyjaźni, zrozumieniu, cierpliwości, tolerancji... Na zrozumieniu, że jesteśmy sobie nawzajem
bardzo potrzebni, na wspólnym działaniu, mądrej pomocy, na sprawiedliwości.
8. W czym czuje się Pani niepełnosprawna?
Jakież to trudne pytanie. Gdy jadę do moich niepełnosprawnych umysłowo przyjaciół w Radwanowicach
coraz częściej mam dziwne wrażenie, że mój superwyrafinowany intelektualnie i wysoko cywilizowany
świat jest coraz bardziej niepełnosprawny uczuciowo, etycznie, a oni są czyści, zdrowi, piękni,
szczerzy, bo mają czyste serca i uczucia.
9. Jaką największą gafę Pani popełniła?
Moje gafy, oczywiście, wynikają z te-go, że znam tysiące osób. Pamiętam twarze, ale nie mogę nigdy
dopasować ich do nazwiska czy funkcji. Raz wszystko mi pasowało. Przez godzinę prowadziłam
cudowną rozmowę z pewnym wysoko postawionym urzędnikiem państwowym dumna, że wreszcie kogoś
zapamiętałam. Jakież było moje zdziwienie, gdy ów elegancki pan grzecznie mnie przeprosił, bo
musiał obsłużyć spóźnionego na uroczystość gościa i powiesić jego płaszcz w szatni... Popełniam też
gafy w drugą stronę. Niedawno klepnęłam przyjacielsko znajomego kierowcę filmowej ciężarówki (w
moim mniemaniu) i żartowałam z nim nieomal frywolnie, aż mój zdziwiony mąż zapytał: "To ty,
Aniu, znasz nowego wojewodę?". Ot, moja codzienność. Na szczęście, lubię ludzi -
rozmowy, spotkania i zwykle jestem przy tym dość sympatyczna, więc mi wybaczają...
10. Największe dobro, jakie Panią spotkało od drugiego człowieka?
Nie umiem tego dobra zmierzyć, ale wiem, że gdyby nie drugi człowiek dawno by już mnie nie było na
świecie. I wciąż mi się wydaję, że człowiek mimo wszystko jest dobry!!!
11. Co chciałby Pani w życiu jeszcze osiągnąć i zrobić?
Bardzo, bardzo wiele. Nie mówię nigdy o tym, bo zapeszę...
12. Motto Pani życia?
Uczciwie robić swoje, być wiernym swoim uczuciom, przekonaniom, żyć tak, by spokojnie móc patrzeć
sobie w oczy.
13. Człowiek niepełnosprawny to...
..taki sam, prawdziwy człowiek jak ja, godny miłości, szacunku, wszelkich praw i pomocy.
Wysłuchała: Zoja Mikołajczak
Integracja 3/2004 (66)
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz