Warto bywać. Naprawdę Pożyteczna
Zaczęło się od... braku perspektyw. Rodzice dorastających dzieci z niepełnosprawnością intelektualną stanęli wobec faktu, że po 25. roku życia ich dziecko „wypadnie z systemu” i spędzi resztę życia w czterech ścianach domu. Dlatego powstała Fundacja „Też chcemy być”, w ramach której powołano Akademię Umiejętności – miała być społeczną „łatą” na dziurawym państwowym systemie. Z czasem jednak powstała wizja stworzenia spółdzielni socjalnej, w której zrzeszona w Fundacji młodzież mogłaby pracować, zdobywać umiejętności społeczne i usamodzielniać się. Tak powstała Spółdzielnia Socjalna Pożyteczni, która od 2016 roku prowadzi Klubokawiarnię przy ul. Nowy Świat 58 w Warszawie.
Dla Mateusza Czarneckiego to pierwsza praca w życiu. Jego obowiązki to m.in. obsługa gości: przynoszenie kawy, ciastek, realizacja zamówień, ale też zmywanie naczyń. Wszystkimi obowiązkami dzieli się z kolegami. Jak sam mówi, najbardziej w miejscu pracy podoba mu się koleżeńskość oraz to, że wszyscy pomagają sobie nawzajem i zawsze panuje przyjazna atmosfera.
- Na co dzień jestem wyluzowany, nie denerwuję się i jestem spokojny. Jak człowiek jest w stresie, to mu praca źle idzie. Dlatego trzeba wszystko na spokojnie – mówi Mateusz Czarnecki, młody mężczyzna, który pracuje w lokalu, znajdującym się przy jednej z najbardziej ruchliwych ulic w Polsce.
Na każdą kieszeń
Ideą Pożytecznej nie jest ściganie się z sieciowymi kawiarniami, ale stworzenie miejsca, gdzie po prostu przyjemnie się przebywa.
A przyjemnie robi się choćby od... patrzenia na ceny. Kawa i herbata już od 5 zł, wypiekane na miejscu ciasto (jak mawiają klienci: najlepsze w okolicy) również po 5 zł. Takiego menu raczej nie znajdziemy u konkurencji.
- Staramy się, żeby nasze ceny były przystępne, żeby naszym klientem mógł być też i student przychodzący po zajęciach, i emeryt. Ale zdarzają się też aktorzy i politycy – opowiada Blanka Popławska, prezeska Spółdzielni Socjalnej Pożyteczna, wskazując kilka nazwisk z pierwszych stron gazet.
Część z nich jest już stałymi klientami – przychodzą zarówno dla idei, która stoi za Pożyteczną, jak i ze względu na spokojną atmosferę. Stałymi klientami są też aktorzy Teatru 21, pierwszego profesjonalnego teatru, w którym grają osoby z zespołem Downa.
Ceny w Klubokawiarni Pożyteczna to miła niespodzianka w dość drogim centrum Warszawy
Przyjazna atmosfera
Niezależnie jednak od statusu czy stanu portfela, klienci Klubokawiarni cenią sobie spokój i atmosferę biegunowo różną od tej z sieciowych kawiarni, które zdominowały okolicę. Nie ma tu pokrzykujących kelnerów ani papierowych kubków z plastikowymi słomkami. Wystrój wnętrza przypomina raczej kawiarnie w starym stylu. Na ścianach wiszą obrazy, trochę ciekawsze niż te z salonów meblarskich, a klienci rozsiadają się na malowniczo różnorodnych krzesłach. Choć przez dłuższy czas w ciągu dnia wszystkie stoliki są zajęte, to każdy klient ma, zgodnie z niepisana zasadą Klubokawiarni, czuć się jak u siebie w domu.
- Jednego popołudnia przy jednym stoliku był student, udzielający korepetycji młodej dziewczynie, który opowiadał jej o swojej podróży do Chin. Tuż obok była grupa osób z niepełnosprawnością intelektualną, które przyszły na obiad – wspomina Blanka Popławska.
Jednak idea i atmosfera nie wystarczą, by utrzymać lokal, zwłaszcza w samym centrum Warszawy. Problematyczne dla Pożytecznej było choćby ostatnie lato, gdy fala upałów sprawiła, że ruch w mieście niemal zamarł.
- Wszyscy nasi potencjalni goście siedzieli nad Wisłą i unikali rozgrzanego słońcem centrum miasta – mówi Blanka Popławska. – Ale przyszła jesień, warszawiacy przyjechali z wakacji, studenci wrócili na uczelnie i nasza Klubokawiarnia znów się zapełniła – dodaje prezeska, chwaląc sobie tegoroczną jesień jako niezwykle sprzyjającą dłuższym posiedzeniom nad gorącą kawą i herbatą.
Sanepid pomaga załatwić... piwo!
Nie tylko pogoda sprzyja Klubokawiarni, ale nawet niezbyt lubiany przez branżę gastronomiczną sanepid. Dzięki kontroli tej instytucji klienci Pożytecznej mogą raczyć się piwem i winem.
- Kiedy pracownica sanepidu przyszła dokonać ostatniej kontroli, zapytała, czy zamierzamy sprzedawać alkohol. Ja odruchowo odpowiedziałam, że nie. Na to inspektorka odpowiedziała, że przecież będą u nas pracować osoby pełnoletnie, więc z formalnego punktu widzenia nic nie stoi na przeszkodzie. Potem podyktowała nam wniosek o przydział koncesji na sprzedaż lekkich alkoholi – wspomina Blanka Popławska.
Dzięki temu wieczory w Pożytecznej można spędzać również nad rzemieślniczym piwem i białym winem, sprowadzanym przez zaprzyjaźnionych Portugalczyków.
Alicja w „Folwarku zwierzęcym”
Siłą Pożytecznej nie są jednak wino, piwo, kawa czy pachnące ciasta, ale społeczność, która wytworzyła się wokół Klubokawiarni. I nie chodzi tu tylko o 11 pracowników z niepełnosprawnością intelektualną i ich rodziców, którzy stawiają się na cotygodniowych dyżurach. To przede wszystkim masa ludzi, którzy uczestniczą w wydarzeniach, odbywających się w Klubokawiarni.
Pracownicy tego miejsca tworzą też teatr, który w 2020 roku będzie wystawiał sztukę pt. „Gra słów”, będącą połączeniem „Folwarku zwierzęcego” George'a Orwella i „Alicji w Krainie Czarów” Lewisa Carrolla. Sztuka będzie miała premierę podczas corocznego balu karnałowego dla przyjaciół Pożytecznej.
To już kolejne tego typu przedsięwzięcie – w zeszłym roku pracownicy Klubokawiarni wystawili spektakl „Opowieść wigilijna Czarnej Żmii”. To dzięki takim inicjatywom Pożyteczna jest nie tylko lokalem gastronomicznym, przytulnym miejscem, gdzie można napić się dobrej kawy, ale też punktem na kulturalnej mapie stolicy.
Nie zawsze jest kolorowo
Położenie owego punktu na tej właśnie mapie, a nawet samo jego istnienie – nie były i nie są pewne. W 2018 roku, dwa lata po założeniu, Klubokawiarni groziła utrata lokalu. Dzięki potężnej reakcji mediów i zaangażowaniu się wielu przyjaciół i osób publicznych udało się ocalić Pożyteczną. Jednak to nie zmienia faktu, że prędzej czy później Klubokawiarnia będzie musiała opuścić obecnie zajmowany lokal.
Marzeniem Blanki Popławskiej i wszystkich zaangażowanych w działanie tego miejsca ludzi jest lokal na parterze, do którego mogłyby dostać się bez problemu osoby na wózkach i innymi niepełnosprawnościami. Pomimo kolejnych prób i obietnic, nie udało się pozyskać nowego adresu dla Klubokawiarni i jej dalsza przyszłość pozostaje niejasna.
Cud przemiany
Zapytana o największy sukces Pożytecznej, Blanka Popławska nie mówi ani o nagrodzie dla Najlepszego Przedsiębiorstwa Społecznego Roku 2019, ani o wynikach finansowych czy nawet wystawionych przedstawieniach, ale o młodym mężczyźnie, dla którego Klubokawiarnia na Nowym Świecie stała się miejscem prawdziwej przemiany.
- Jakiś czas temu przyszedł do nas chłopak, który był bardzo niesamodzielny. Na wszystkie pytania odpowiadał: „tak” i miał duże problemy w porozumiewaniu się z resztą pracowników. Raz poproszony o przyniesienie mięty z balkonu, przyniósł do kuchni... obraz – wspomina prezeska. – Po kilku miesiącach zaszła w nim zmiana o 180 stopni. Stał się rozmowny i samodzielny. Sprawnie obsługuje gości, a nawet z sukcesem przeszedł kurs nurkowania. Po prostu zgrało się ze sobą kilka czynników, które sprawiły, że nabrał odwagi i wiary w siebie. A to pomogło mu przezwyciężyć jego trudności – tłumaczy Blanka Popławska.
Podobną historię można byłoby opowiedzieć o każdym z pracowników Pożytecznej, którzy w swoim życiu musieli przejść niejedną trudną drogę. Dziś jednak trud ich i ich rodziców przynosi wymierne korzyści. Także osobom, które w szalonym i zagonionym mieście chcą znaleźć spokojną i przyjazną kawiarnię.
Komentarze
-
anna jaskólska
19.03.2024, 19:46lubię rozmywać z ludźmiodpowiedz na komentarz
Dodaj komentarz