Warto bywać. Kolacja w ciemno, czyli zamiana ról
Marek Ptasiński to kelner z ogromnym doświadczeniem. W czasach, gdy pracował w restauracjach Orbisu wystarczyło, że „rzucił okiem” na salę i już wszystko wiedział. Gdy stracił wzrok, musiał zmodyfikować swój warsztat pracy. Dziś wciąż świetnie sobie radzi z obsługą gości. By się o tym przekonać, wystarczy odwiedzić restaurację Different w Warszawie.
- Ojej, tu jest aż tak ciemno? Jak to możliwe? – tak często reagują klienci restauracji w ciemności Different, obecnie jedynym w Polsce miejscu, obsługiwanym przez kelnerów z niepełnosprawnością wzroku.
Każdy gość ma do wyboru trzy zestawy: mięsny, rybny i wegański. Do tego napoje, w tym oczywiście wino. Zanim jednak zasiądzie do stołu, do sali restauracyjnej wprowadza go i sadza przy stoliku kelner, który staje się jego przewodnikiem w świecie ciemności.
- Na chwilę zamieniają się rolami. To widzący są niepełnosprawni w świecie ciemności, w którym niewidomi kelnerzy czują się jak ryba w wodzie – tłumaczy Anna Bocheńska, prezeska Fundacji Pomocy Rodzinie „Człowiek w Potrzebie”, założycielka restauracji.
Sam pomysł nie jest nowy. Pod koniec lat 90. powstały dwie takie restauracje – w Zurychu i Paryżu. Gdy ta paryska „Dans le Noir?” odwiedziła Warszawę w 2008 roku, jedną z odważnych osób, która zdecydowała się wybrać na kolację w ciemności, była właśnie Anna Bocheńska.
- Poszłam tam z córką, która dzięki temu choć odrobinę poznała świat osób z niepełnosprawnościami – mówi.
To wydarzenie było dla Anny Bocheńskiej inspirujące wobec ówczesnych problemów, z którymi jako prowadząca organizację pozarządową musiała się mierzyć.
Ekonomia społeczna rozwiązuje problemy
- Funkcjonowanie od jednej zbiórki do następnej, w ciągłym oczekiwaniu na przyznanie dotacji, to prawdziwa udręka organizacji społecznych – wspomina prezeska Bocheńska. – Brak pieniędzy, ciągła wizja utraty siedziby, odchodzenie doświadczonych pracowników. Doświadczając tych wszystkich problemów, postanowiliśmy spróbować czegoś nowego - ekonomii społecznej.
W duchu tego rodzaju ekonomii należy tak prowadzić przedsiębiorstwo, by realizowało przede wszystkim cele społeczne, np. zatrudnianie osób z niepełnosprawnością, wspieranie integracji społecznej czy finansowanie działalności statutowej organizacji pozarządowej. Te wszystkie cele realizuje restauracja Different.
- Początki nie były łatwe – wspomina Anna Bocheńska. – Wszystko było możliwe dzięki pożyczce z Towarzystwa Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych. Dzięki tym pieniądzom mogliśmy na przykład przygotować lokal. A trzeba było robić wszystko od zera: kłaść instalacje, zbudować kuchnię, pomalować ściany, wyposażyć restaurację. To naprawdę mnóstwo pracy i pieniędzy.
Jak skok na bungee
Restaurację udało się otworzyć 20 kwietnia 2018 roku. Najpierw przychodzili pojedynczy klienci. Wielu było zaciekawionych nietypową formułą i żądni nowych wrażeń.
- Zazwyczaj tacy ludzie decydują się na skok na bungee lub ze spadochronem czy lot balonem. U nas taki „skok” mają na wyciagnięcie ręki w centrum Warszawy – śmieje się prezeska, która wskazuje jednak, że obok „poszukiwaczy wrażeń” pojawia się coraz więcej klientów, którzy po prostu chcą zjeść smaczny i ciekawie podany posiłek.
Szczególne intensywny dla restauracji okazał się grudzień 2019 roku. Czas przedświątecznych spotkań to z jednej strony okazja do spięcia budżetów przed końcem roku, ale też konieczność spięcia całego zespołu, by w intensywnym czasie dał z siebie wszystko.
- Jednego wieczora mieliśmy aż trzy kolacje firmowe jednocześnie. Trochę baliśmy się, czy damy sobie radę, ale goście wyszli bardziej niż zadowoleni – opowiada Anna Bocheńska.
Przyznaje też, że prowadzona przez fundację restauracja jest na etapie wyrabiania marki na trudnym rynku warszawskiej gastronomii. Jednocześnie Different może pochwalić się nagrodami, m.in.: Idol 2019, przyznaną przez fundację Szansa dla niewidomych i główną nagrodą w konkursie Lodołamacze, w którym biorą udział firmy, zatrudniające osoby z niepełnosprawnością.
To wszystko nie byłoby jednak możliwe, gdyby nie osiemnastoosobowy zespół pracowników. Z tego tylko trzy osoby są pełnosprawne.
- Niektórzy pytają się nas, czy naszą kuchnię też obsługują osoby niewidome. Akurat szefem kuchni jest pełnosprawny Piotr Kowalik, który do pomocy ma kilka osób z różnymi niepełnosprawnościami – mówi Anna Bocheńska.
Klienta nie trzeba widzieć, wystarczy słuchać
Trzonem zespołu jest szóstka niewidomych i niedowidzących kelnerów, wśród których jest m.in. Marek Ptasiński.
- Na początku miałem pewne obawy – przyznaje. – Pracowałem jako kelner przed utratą wzroku i trudno mi było na początku wyobrazić sobie, jak można tak pracować nie widząc, ale… potem okazało się, że to niewiele różni się od moich wcześniejszych doświadczeń. Tylko teraz nie patrzę się na stoliki, ale rozmawiam z klientem czego potrzebuje. Jak się złapie wprawę, to już wszystko jest łatwe – śmieje się Marek Ptasiński.
Jakie wino podać?
Odwiedzający restaurację Different nie muszą martwić się o dobór właściwego wina. Jedna z kelnerek, Wioleta Borowska, jest też sommelierką.
- Kurs ukończyłam na tych samych zasadach co wszyscy, tylko egzamin miałam nie pisemny, ale ustny – opowiada Wioleta Borowska. – Dzięki temu wiem, jakie i z jakiego szczepu wino mogę polecić gościom do wybranego przez nich zestawu. Odpowiadam też chętnie na ich pytania o to, jakie wino warto kupić do domu lub na prezent – przyznaje.
Sommelierka i kelnerka zanim trafiła do Different, wcześniej pracowała w telemarketingu, później sprzedając kosmetyki. Jednak żadna z tych prac nie była satysfakcjonująca pod żadnym względem, zwłaszcza finansowym.
- Tu mam stały kontakt z ludźmi, praca jest ciekawa i rozwijająca. Choć na początku też miałam pewne obawy, czy sobie poradzę. Dość szybko zostałam rzucona na głęboką wodę i musiałam poradzić sobie choćby z salą pełną dzieci – wspomina kelnerka. – To był prawdziwy chrzest bojowy, bo dzieciaki naprawdę były klientami wymagającymi i obdarzonymi niemałą wyobraźnią - zwłaszcza jeśli chodzi o to, co można zrobić z jedzeniem nie wkładając go do ust – wspomina Wioleta Borowska.
Jak sama przyznaje, po tym doświadczeniu nie ma dla niej już zadań nie do wykonania.
A może i u nas w firmie?
Zaangażowanie pracowników przekłada się na zainteresowanie klientów, którzy coraz chętniej przychodzą na kolacje (restauracja jest czynna od godziny 16) do lokalu, znajdującego się w wieżowcu ATLAS Tower.
- Często naszymi gośćmi są dyrektorzy i menadżerowie z wielkich korporacji, którzy widząc, jak świetnie radzą sobie nasi pracownicy, mówią też o tym, że w sumie także w swoich firmach mogliby zatrudniać osoby z niepełnosprawnością – mówi Anna Bocheńska.
Prowadzona przez nią restauracja udowadnia, że jeśli dostrzeże się w każdym człowieku jego potencjał i da mu się szansę do jego wykorzystania – to wszystko staje się możliwe.
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz