Przegląd Pola. Z paszczy hipopotama na igrzyska w Tokio
Philip Coates-Palgrave z RPA wystartował na igrzyskach paraolimpijskich w Tokio w łucznictwie. Kiedyś organizował dla turystów spływy po rzece Zambezi. Aż łódź przewrócił hipopotam, wciągnął go za lewą nogę pod wodę i tam poniewierał przez 3 minuty...
- Czułem się, jakbym wirował w ogromnej pralce. Stanęło mi przed oczami, jak porwał mnie nurt rzeki Wodospadów Wiktorii. To była siła natury, z którą nie da się walczyć. Kopnąłem go dwa razy, wstrzymałem oddech i rozluźniłem mięśnie. Uznał, że nie żyję i mnie wypuścił.
Ale jeszcze nie był uratowany. Minęło 25 godzin, zanim udało się go przetransportować do szpitala w Harare.
- To było jak podróż przez piekło, bo nikt nie miał środków przeciwbólowych – wspomina.
Operacje ciągnęły się miesiącami. Stracił nogę, nie mógł już więc pracować na rzece. Terapią i ucieczką stało się dla niego strzelanie z łuku.
W 2016 zamarzył o występie na igrzyskach paraolimpijskich. Poprosił słynnego rodaka, Shauna Andersona, łucznika o jednej ręce, który naciąga cięciwę ustami, o wspólne treningi. Okazało się, że ma taki talent, że przebił wyniki mistrza. I dopiął swego. W wieku 50 lat zadebiutował na igrzyskach. Obaj wystąpili w Tokio, Philip wygrał jeden pojedynek, ale odpadł w 1/16 finału.
Jak widział swoje szanse?
- Chcę po prostu wypuścić kilka celnych strzał. Największym błędem łucznika jest nadmierne myślenie podczas celowania. Po wielu godzinach treningu organizm sam najlepiej wie, co należy zrobić. Dlatego kocham łucznictwo. Bo praktycznie wymaga tego, żeby wyłączyć mózg.
Przegląd Pola – to nowy cykl autorstwa Michała Pola, który na łamach mediów Integracji zabierze Was w niezwykłą podróż po życiorysach paraolimpijczyków.
Najnowsze informacje z Igrzysk Paraolimpijskich w Tokio w specjalnej zakładce Niepelnosprawni.pl/tokio, a także na naszych profilach na Facebooku i Twitterze. Na miejscu jest korespondentka Integracji, Ilona Berezowska.
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz