Wdzięczni za przemoc, czyli o niezdrowych związkach
Choć mówili, że się nie da, to ona wierzyła, że któregoś dnia spotka miłość swojego życia. Może pozna go na spacerze z psem, a może na portalu randkowym... Forma nie miała znaczenia, liczyło się uczucie, które ich połączy. Nie wierzyła, gdy mówili, że niepełnosprawność utrudnia życie w związku. Nie bała się, otwarcie czekając na miłość.
W końcu go spotkała – wydawał się idealny. Miły, szarmancki, trochę przystojny i zabójczo zakochany. Zaczęli żyć razem, ona zarabiała na życie, on pomagał jej w codzienności. Musiał ją podnieść z łóżka, pomóc w łazience, może gdzieś podwieźć. Czasem gotował obiad, częściej jednak ona zajmowała się domem. Dopiero po latach zrozumiała, że gdy zarabia pieniądze, pierze, gotuje, sprząta i dba o jakość związku – a to proponując wyjście na spacer, a to wspólne oglądanie filmu – on nie robi nic poza pomaganiem jej w podstawowych czynnościach higienicznych.
Wdzięczność za „pasożyta”
Mówi się, że miłość jest ślepa. Ona nie była – rozstała się z mężczyzną, który w jej oczach był pasożytem. Ale nie było to łatwe. Przecież całe otoczenie mówiło, że to ona jest szczęściarą, bo w końcu kogoś znalazła. Bo ktoś zechciał niepełnosprawną. Wyobrażam sobie, że uwolnienie się od takiego myślenia, od poczucia bycia gorszą i zależną, okazało się większym wyzwaniem niż zerwanie z kimś, kto ją wykorzystywał. Z kimś, kto, owszem, pomagał, ale do tego ograniczył swoje funkcjonowanie, całe dnie spędzając na kanapie i dziwiąc się, gdy obiad nie był na stole na czas.
Nigdy jej nie poznałam. Historię tej kobiety opowiadała mi znajoma. Często jednak słyszę podobne opowieści: o kobietach, które zarabiają, opiekują się dziećmi, zajmują domem. A ich partnerzy? Spędzają czas na kanapie, przed konsolą lub z pilotem w ręku, sądząc, że „skoro feministka, to niech pracuje, a skoro kobieta, to niech dom i dzieci ogarnia”. To smutne, że w XXI w., gdy ostatnio na spotkaniu kobiecym powiedziałam, że mój partner potrafi zrobić pranie, a obiady gotuje ten, kto ma czas – kobiety aż zachłysnęły się z zazdrości i podziwu. Wszystkie były pełnosprawne. Jedne z nich w końcu „wychowały” swoich mężów, dzieląc się obowiązkami. Inne uciekły z toksycznych relacji, znajdując w końcu mężczyznę, z którym mogły stworzyć zgrany duet. Jeszcze inne są teraz same, szczęśliwe, że nikt im nie rozkazuje.
Ile kobiet, tyle historii...
Z tego artykułu dowiesz się, po czym poznać przemoc psychiczną.
Jak rozpoznać przemoc?
Myślę jednak ciągle o tych kobietach z niepełnosprawnością, których historie do mnie docierają. I o wystąpieniu Renaty Orłowskiej, która na konferencji Sekson mówiła o przemocy wobec osób z niepełnosprawnością. Głównie o fizycznej, ale też słownej i ekonomicznej. A przemoc ekonomiczna nie zawsze oznacza, że kobieta ma zakaz zarabiania. Czasem jest to wyzyskiwanie. Jak je rozpoznać, gdy cały świat mówi, że trzeba być wdzięczną?
Wdzięczność to piękne uczucie. Ja też ją czuję wobec partnera – w końcu jako osoba niesamoobsługowa bez jego pomocy miałabym znacząco trudniejsze życie. Ale zbyt często ta wdzięczność staje się podstawą związku, wykorzystywana jest przemocowo wobec kobiety. Bo to kobieta z niepełnosprawnością regularnie usłyszy i przeczyta na swój temat w internecie, że:
- on ją utrzymuje,
- on poświęcił dla niej życie,
- on jest aniołem,
- ona jest szczęściarą, że zechciał zająć się niepełnosprawną!
Tak, ja też słyszałam każdy z tych tekstów. My – osoby z niepełnosprawnością – same rzucamy w siebie takimi słowami, nie wiedząc, jak naprawdę wygląda czyjś związek. Nie wiedząc, czy ktoś zarabia, czy może pod makijażem skrywa siniaki.
W zdrowym związku, także osób z niepełnosprawnością, wdzięczność jest czymś pięknym. Umacnia dwoje ludzi. W związku, w którym dzieją się patologie, wdzięczność staje się kajdanami. Zwłaszcza gdy jedna z osób jest zależna od drugiej.
Myślę o małych dziewczynkach na wózkach, które czytają w internecie, że mają być bezwzględnie wdzięczne, gdy ktoś się im poświęci. I robi mi się niedobrze. Bo każdy związek to minimum dwoje ludzi pamiętających o potrzebach i emocjach. Każdy związek to odrębna historia. A zakładając kajdany, atakując stereotypami, odbieramy prawo do poszukiwania swojego sposobu na partnerstwo. Może warto, gdy następnym razem odruchowo osobę z niepełnosprawnością ulokujemy na pozycji słabszej względem partnera, zastanowić się, jak wygląda ich codzienność? Bo w zdrowym związku oboje są szczęściarzami, że mają siebie.
Sylwia Błach – programistka, pisarka, blogerka, działaczka społeczna, modelka. Wyróżniona przez markę Panache w konkursie Modelled by Role Models Nowy Wymiar Piękna jako „Wzór do Naśladowania”. Pojawiła się na okładce ostatniej edycji magazynu „Harper’s Bazaar” jako finalistka konkursu „Evoque – I’m on the move” – dla kobiet wprawiających inne kobiety w ruch, i na okładce „Integracji” – w numerze o kulturze (5/2020). Finalistka konkursu Mocne Strony Kobiety magazynu „Cosmopolitan”. Pracuje w Poznańskim Centrum Superkomputerowo-Sieciowym. Po godzinach tworzy sklepy i strony internetowe. Choruje na rdzeniowy zanik mięśni, porusza się na wózku. W 2017 r. znalazła się w I edycji Listy Mocy, publikacji wydanej przez Integrację, z sylwetkami 100 najbardziej wpływowych Polek i Polaków z niepełnosprawnością. Więcej: sylwiablach.pl.
Artykuł pochodzi z numeru 5/2021 magazynu „Integracja”.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz